Krakowski radny Łukasz Wantuch wysłał list do Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w którym proponuje, aby rodzice otrzymywali świadczenie „500 plus” tylko wtedy, jeśli zaszczepią swoje dzieci.
Samorządowiec wskazuje, że od kilku lat w Polsce narasta problem z brakiem szczepień dzieci przez rodziców, którzy są wprowadzani w błąd fałszywymi informacjami medycznymi i prasowymi.
– Zwracam się zatem z propozycją uzależnienia wypłaty 500 Plus od dołączenia ksero książeczki zdrowia lub zaświadczenia od lekarza o odbyciu obowiązkowych, bezpłatnych szczepień. Dokument taki byłby składany raz w roku od 2018 roku wraz z innymi przy wniosku o wypłatę 500 Plus – napisał Łukasz Wantuch w liście do Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Według radnego, takie działanie może zahamować wzrost nieszczepionych dzieci.
Komentarze
[ z 7]
Takie rozwiązanie z pewnością spowodowałoby, że wiele rodziców zastanowiłoby się dwa razy zanim podejmą decyzję o nieszczepieniu dziecka. Przez wiele lat szczepienia były obowiązkowe i mogliśmy praktycznie zapomnieć o chorobach, przeciwko którym chroniły. Moim zdaniem nieszczepienie dziecka jest równoznaczne z narażeniem innych na niebezpieczeństwo. Bardzo dobrze, że szuka się rozwiązania tego problemu. Nikt nie może szczepić dzieci na siłę dlatego rozwiązanie opisane powyżej może się okazać bardzo skuteczne. Jeżeli pomysł zostanie zrealizowany, w co niestety nieco wątpię, wywoła burze w wielu środowiskach.
Do przywrócenia sytuacji sprzed kilku lat potrzebna będzie prawdziwa rewolucja. To prawda, jeszcze do całkiem niedawna nie było problemu jakim jest nieszczepienie dzieci. Rodzice przestrzegali zaleceń i stosowali się do obowiązkowej listy. Pieniądze mogą przekonać nie jedną osobę do zmiany zdania, a już szczególnie bolesna może być ich utrata, dlatego warto spróbować.
Gdy widzę nawoływanie do nieszczepienia dzieci nie mogę przestać myśleć o braku odpowiedzialności rodziców popierających akcje antyszczepionkowe. Niektórzy walczą nie tylko o swoboda decyzji odnośnie szczepienia swoich dzieci, ale przekonują także innych do rezygnacji z nich. Bunt i zaniechanie szczepienia własnego dziecka to jedno, ale namawianie innych? Już dawno nie widziałam tak dobrego przykładu tego jak bardzo szkodliwa może być zwykła niepotwierdzona badaniami informacja na temat działań ubocznych szczepionek. Czytałam artykuły na temat narodzin ruchu antyszczepionkowego i muszę przyznać, że jest to jedno wielkie nieporozumienie, z którego skutkami teraz musimy walczyć.
Pomysł nieco drastyczny, chociaż nie mam wątpliwości co do tego, że mógłby okazać się najbardziej skuteczny ze wszystkich propozycji. Grożenie i straszenie jak już nieraz pokazała historia wcale nie musi być na Polaków skuteczne. Ale już marchewka i możliwość odebrania pieniędzy za nie stosowanie się do pewnych wytycznych już tak. Dlatego chociaż może nie w pełni podoba mi się ten pomysł i chociaż uważam, że o wiele lepiej byłoby jednak przekonywać rodziców co do skuteczności szczepień ochronnych, zasadności ich stosowania oraz przede wszystkim bezpieczeństwa to jednak jeśli takie działania nie przynoszą rezultatów, może rzeczywiście warto sięgnąć po nieco bardziej drastyczne metody i odebrać rodzicom nie stosującym się do zaleceń możliwość skorzystania z programu 500+. A może inaczej. Nie tyle odebrać możliwość skorzystania z programu co raczej dawać taką możliwość tym, którzy dzieci szczepią. Niby różnica nie wielka, ale jednak znacząca, bo w tym drugim przypadku nie chodzi o przymus czy szantaż, a jedynie danie możliwości wyboru i przedstawienie jej rodzicom, którzy dopiero mają zdecydować czy chcą podjąć taką czy inną decyzję.
Zgadzam się, że takie kroki są zdecydowaną odpowiedzią na nieszczepienie dzieci. Jednak myślę, że jedną sprawą jest odebranie rodzicom możliwości wyboru między dwoma drogami, a drugą ochrona dzieci przed chorobami zakaźnymi. Twierdzenie, że szczepionki są szkodliwe nie ma uzasadnienia, dlatego lista obowiązkowych szczepień nie powinna być podważana zwłaszcza, że taki program sprawdzał się przez długi czas. Być może niedawny pomysł z wymogiem szczepienia dziecka przed pójściem np. do przedszkola był mniej drastyczny i nie obejmował konsekwencji związanych z pieniędzmi. Rodzice musieliby stanąć przed faktem, że dopóki nie zaszczepią dziecka, droga do przedszkola zostaje zamknięta. Myślę, że i tak wielu z nich nie miałoby innego wyjścia.
Zdecydowane "tak" dla takiej akcji. Nie chcesz szczepić dzieci? Okey, ale nie dostaniesz pieniędzy od rządu. Nie chcesz pomagać wspierać programów zmierzających do ochrony społeczeństwa przed zakaźnymi chorobami to licz się z konsekwencjami tych działań. Państwo też nie będzie ci pomagać. Wydaje mi się, że w taki sposób odniesiono by znacznie lepsze rezultaty niż straszeniem rodziców innymi konsekwencjami. Tak zdrowotnymi dla malucha- bo przecież większość osób, które decydują się na uchylanie od ochronnych szczepień i tak w nie nie wierzy. A także karami finansowymi jakie w ostateczności nakładane są na uchybiających się od tego obowiązku rodziców. Mimo wszystko wydaje się, że w dalszym ciągu w naszym społeczeństwie to właśnie aspekt finansowy wydaje się mieć największe znaczenie. I grożąc, że w przypadku zaprzestania poddawania maluchów szczepieniom rodziny nie otrzymają finansowego wsparcia od państwa można osiągnąć najlepszy efekt. Zdecydowanie jest za tym, aby właśnie w ten sposób motywować, trochę jednocześnie strasząc opornych rodziców.
Świetny pomysł! Skoro prośby nie skutkują, a tłumaczeniem i wyjaśnieniami nie udaje się wiele więcej osiągnąć. I skoro w końcu nawet karami finansowymi i podobnymi groźbami nie udaje się wymóc na rodzicach odpowiedzialności za zdrowie swoich pociech, to może rzeczywiście jedyną możliwością i alternatywą z której powinno się korzystać pozostają szczepienia ochronne lub zabranie możliwości uczestnictwa przez rodzinę w programie 500+. Trzeba pamiętać, że dla wielu jest to naprawdę ogromne odciążenie finansowe i pomoc w codziennych problemach z jakimi zmagają się rodziny. Dlatego powinniśmy przynajmniej może w taki sposób, grożąc odebraniem tego przywileju spróbować wywalczyć respektowanie przestrzegania obowiązku szczepienia dzieci. Jest to o wiele bezpieczniejsze i jak mi się wydaje może być znacznie bardziej skuteczne niż na przykład odmawianie dzieciom przyjęcia do przedszkola czy szkoły jeśli nie będą miały zrealizowanych wszystkich obowiązkowych szczepień potwierdzonych właściwym wpisem do książeczki zdrowia. Ta druga ewentualność, przynajmniej w niektórych rodzinach, gdzie pojawia się problem alkoholowy czy z innych przyczyn liczne zaniedbania na najmłodszych mógłby doprowadzić do dalszych następstw na których ucierpiałoby w szczególności dziecko lub dzieci opornych i nieodpowiedzialnych rodziców. Natomiast odebrania możliwości korzystania z pomocy finansowej w ramach programu 500+ mogłoby okazać się znacznie bardziej skuteczne, a przy tym całkiem bezpieczne dla maluchów.