Komitet Regionów UE zaapelował o utworzenie obowiązkowego europejskiego systemu etykietowania żywności. Miałby on funkcjonować w oparciu o kolorowe oznaczenia.
W oficjalnym stanowisku Komitetu Regionów, przyjętym przez zgromadzenie w głosowaniu, wyrażono obawy dot. braku wiarygodnych informacji dla konsumentów, przede wszystkim uczniów. Komitet zaapelował, aby utworzyć obowiązkowy w całej Unii system kolorowych oznaczeń.
Jeśli unijne instytucje przyjęłyby te zalecenia, producenci żywności zostaliby zobligowani do stosowania systemu kolorów na opakowaniach. Jak przekonuje KR, dzięki temu konsumenci otrzymaliby "jasne informacje" na temat zawartości cukru, soli i tłuszczu w produktach. Wartość odżywcza byłaby także dostępna w internecie.
"Obowiązek ten radykalnie zmieniłby obecną sytuację, w której wielu producentów żywności samodzielnie decyduje, które z ich produktów są na tyle zdrowe, by można je było reklamować jako odpowiednie dla dzieci. Według nowych zasad musieliby to udowodnić spełniając ogólnoeuropejskie wymogi" – podkreślono w komunikacie Komitetu Regionów.
W stanowisku KR wymieniono zdrowe produkty alternatywne, które należałoby promować, jak np. owoce i warzywa, niskotłuszczowe produkty mleczne i pełne zboża. Stwierdzono również, że istotne jest także zapewnienie szerokiego wachlarza zrównoważonej żywności.
"Niezdrowa dieta to jeden z czterech (…) czynników powodujących przewlekłe choroby niezakaźne. Trzy pozostałe to tytoń, brak ruchu i nadużywanie alkoholu" – zaznaczono.
W przyjętym przez Komitet dokumencie podkreślono, że samorządy mogą przyczynić się do umacniania pozytywnego trendu poprzez zamówienia publiczne. Według KR, instytucje publiczne takie jak szpitale, domy opieki, domy spokojnej starości, więzienia, przedszkola i szkoły mogłyby posłużyć za wzór i sprzedawać oraz zapewniać zdrową, lokalną i sezonową żywność, gwarantując w ten sposób zrównoważony rozwój.
Komitet zachęca też do określenia konkretnych celów dotyczących ograniczenia tłuszczów trans, cukru i soli dla wielu kategorii żywności, którym towarzyszyłyby strategie krajowe służące osiągnięciu tych celów.
Opinia Komitetu Regionów zostanie przekazana unijnym instytucjom, m.in. Komisji Europejskiej, jako oficjalne stanowisko samorządów UE.
Komentarze
[ z 10]
Oznaczenie cukru na czerwono na opakowaniach przetworów spożywczych powinno zostać wprowadzone w całej Unii i to jak najszybciej. Cukier jest główną przyczyną otyłości wśród dzieci i młodzieży. Możemy obserwować zjawisko otyłości już od ponad trzech dekad. Niestety jest to dużym problemem. Ludzie często nie zdają sobie sprawy co tak naprawdę spożywają. Nie są świadomi ilości cukru zawartego w danym produkcie. Zamiast promować zdrową żywność, owoce, warzywa i przetwory mleczne telewizja swoim widzom dostarcza szereg reklam nie zdrowych produktów. Od dawna wiadomo, że dla młodego organizmu najważniejsze są witaminy i minerały. Niestety problem otyłości dotyka co 4 osoby w Polsce. Podobnie jest w innych krajach Unii Europejskiej. Rodzice wychowujący swoje dzieci często zapominają co jest dla nich najlepsze i pozwalają na Trendy panujące wśród młodzieży. Różnego rodzaju przekąski, napoje, energetyki i tym podobne. Sami także zamiast zdrowo się odżywiać niestety nie robią tego. A przecież przygotowanie pełnowartościowego posiłku nie jest rzeczą trudną. Powinniśmy zwracać uwagę na przekąski pomiędzy posiłkami aby zawsze były zdrowe. Dostarczały dużo energii A nie zamulał y tylko żołądka.
Tak dokładnie dobry pomysł. Jestem za. Byle by oznaczenia były widoczne a nie gdzieś drobnym druczkiem na dole producent napisze a szary człowiek spiesząc się na zakupach nawet tego nie zauważy. Coż taka prawda czesto niestety będąc na zakupach mając ograniczone środki finansowe nie zastanawiamy się nad produktem zdrowym,lepszym jakościowo tylko patrzymy na cenę. Bierzemy te tańsze bo coż czekolada to czekolada a już nim nie patrzy na zawartość ile czego ma. Im wiecej cukru jemy tym bardziej tyjemy. Otyłośc niesie za sobą szereg chorób. Łatwo przybrać,na wadze. W drugą strone niestety jest już gorzej. Cieżko zrzucic boczki nie uprawiają sportu i bez diety. Często także bez opieki dietetyka sami nie damy rady. Nie jestem przeciwnikiem cukru ale wiem ,że należy go spożywać z rozwagą. Nigdy też nie zwraman uwagi na jego ilość w produkcie spożywczym. Każdy lubi coś do kawy ale tez staram się zjeść troszkę do smaku bo tyle mi wystarczy..
Oznaczenie na czerwono cukru .Czy to coś da ? Powinni ograniczyć ilość reklam z niezdrową żywnością. Ludzie kupują,bo w telewizji reklamują. Ciekawe bloki reklamowe, ulotki,reklamy w gazetach,promocje w marketach to wszystko napędza biznes. A skoro w reklamie każdemu smakuje to trzeba spróbować. Takie są niestety realia. Producenci nie zrezygnują z reklam gdyż są bardzo dochodowe. Niektóre produkty są już tak popularne od pokoleń (np.cola) ,że na oznaczoną ilość cukru tutaj nikt nie zwruci uwagi. A to dopiero czubek góry lodowej. Takich rzeczy na naszym rynku jest znacznie więcej. Co się tyczy instytucji publicznych to i owszem powinny służyć za przykład. W przedszkolach dzieci już spożywają pełnowartościowe posiłki.Możemy na nie wpływać w tym wieku. Zjedzą to co dostaną. W szkołach bywa z tym różnie, mimo licznych akcji organizowanych przez grono pedagogiczne i uczniów wielu nadal każysta z automatów z batonikami itp. I wolą to od śniadnia. Takie rzeczy powinny zniknąć ze szkół w pierwszej kolejności. A co to szpitali wiemy , że tam bywa różnie.
Wpajanie nawyków żywieniowych zaczyna się od najmłodszych lat. To jak będziemy jeść w przyszłości zależy zwykle od tego, jak wygląda nasza dieta w przedszkolu i w szkole. Pieniądze przeznaczane na żywienie w przedszkolach są bardzo niskie, zwyczajnie ciężko jest zbilansować odpowiednią dietę, która pozwoli na prawidłowe odżywienie a także wpajanie nawyków związanych z jedzeniem. Często na podwieczorek zdarzają się słodycze, które powinny być raczej unikane. Oczywiście wszystko należy ograniczać w rozsądnych ilościach. To że dziecko od czasu do czasu zje coś słodkiego nie doprowadzi do niczego złego. W szkołach są dwie strony medalu. Jedna z nich, ta dobra związana jest z tym, że często rozdawane są owoce, warzywa, mleko, co niewątpliwe wpaja dobre nawyki maluchom. Z drugiej strony sklepiki- w których półki czasem “uginają” się pod przeróżnymi przetworzonymi produktami, często zawierającymi ogromne ilości cukrów. Wydaje mi się, że oznaczenia na opakowaniach, będą trafiać do tych osób, które od małego są uczone, co jest zdrowe, a co nie. Nie można też zapomnieć o osobach, które chcą radykalnie zmienić swoją dietę na bardziej zdrową i takie działanie będzie dla nich sporym ułatwieniem. Niestety dla znacznej ilości naszych obywateli to jakiej jakości spożywany jest pokarm, jest czymś obojętnym, ma być smacznie, a najlepiej tanio. Tendencja zmierzająca w kierunku coraz to zdrowszego trybu życia jest jednak zauważalna, małymi krokami zmierzamy w dobrą stronę, a takie oznaczenia z czasem będą bardziej wartościowe dla większego grona.
To najwyższy czas aby poruszyć problem nadmiernej ilości cukru dodawanej do pokarmów oraz spożywanej przez naszych obywateli. Szerzenie się chorób cywilizacyjnych wywołanych m.in. nadwyżką cukry w naszej diecie jest coraz bardziej dostrzegalne. Większa liczba osób ma nadwagę a nawet otyłość, problemy z układem sercowo-naczyniowym, stawami, obniża odporność,przyczynia się do rozwoju infekcji grzybiczych skóry i błon śluzowych oraz oczywiście niekorzystnie wpływa na stan naszego uzębienia. Zwiększenie świadomości pacjentów poprzez takie działania wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Często nie jesteśmy świadomi tego co jemy, a napis “fit” niejednokrotnie może nas wprowadzić w spory błąd… Wydaje się, że na pozór zdrowe jogurty, kefiry, a nawet płatki śniadaniowe powinny zawierać mało cukru, w rzeczywistości jest dużo inaczej, a spożycie np. buteleczki jogurtu dostarcza nam nawet kilka łyżeczek cukru. Umieszczenie oprócz zachęcającego nas “fit”, ilości zawartego cukru może otworzyć oczy konsumentom, którzy będą bardziej uważać na to co jedzą, co pozwoli im na ochronę swojego zdrowia.
Nareszcie ktoś zauważył jak poważny problem w naszym życiu stanowi cukier, który dodawany jest dosłownie wszędzie… W obecnych czasach coraz więcej uwagi poświęca się zdrowemu stylowi życia, do którego należy również właściwa dieta. Jednak znaczna część społeczeństwa o tym zapomina, a wszelkiego rodzaju akcję bombardują nas z każdej strony, jednak niestety nieskutecznie. Oznaczenie wyraźnym kolorem na pokarmach zawartości cukru może skłoni naszych rodaków do myślenia i wyboru produktów zawierającego mniej szkodliwych węglowodanów, albo w ogóle przyczyni się do tego, że zdrowa żywność nie będzie kupowana. Taka kolej rzeczy byłaby najlepsza! Kolor czerwony przypisany cukrowi jest nie bez powodu. W wielu sytuacjach barwa ta oznacza coś przed czym należy się zatrzymać, zachować szczególną ostrożność. Tak jest też w przypadku cukru, a szerzej nieodpowiedniej diety, która jest jedną z głównych przyczyn przewlekłych chorób niezakaźnych. Według mnie pomysł wydaje się być naprawdę przyszłościowy jeżeli chodzi o zmianę naszego trybu życia i profilaktyczne myślenie związane z naszym zdrowiem na starość.Komitet Regionów w miejsce niezdrowych pokarmów promuje te zdrowe- warzywa i owoce. W obecnym roku jest ich w naszym kraju bardzo, bardzo dużo. Można je nabyć w przystępnych cenach, zrobić przetwory, które na pewno są dużo zdrowsze i zawierają mniej CUKRU niż te zakupione w sklepie.
Mam nadzieję, że w Polsce ustawa szybko zostanie napisana i wejdzie w życie. We Francji i Wielkiej Brytanii już od kilku miesięcy zostają wprowadzane zmiany na temat oznakowania produktów spożywczych. Francuscy ministrowie zdrowia, rolnictwa i gospodarki podpisali pod koniec października dekret wprowadzający dobrowolny system oznakowania produktów spożywczych w celu zmniejszenia otyłości, wywołując wstrząs w przemyśle spożywczym. Podobnie do brytyjskiego tzw. „Systemu sygnalizacji drogowej”, Francja zdecydowała się na własny system oceny żywności. Skala „Nutri” podaje ocenę każdego produktu spożywczego (z wyjątkiem żywności jednoskładnikowej i wody) od ciemnozielonego koloru A (najlepsza) do czerwonego E (najgorsza). Wynik zależy od występowania złych i dobrych składników odżywczych. Inicjatywa ta ma na celu dostarczenie zrozumiałych informacji, tak aby wartości odżywcze były podczas zakupów brane pod uwagę tak samo często jak cena lub smak. Francja przeprowadziła eksperyment w supermarketach, testując różne systemy, w tym brytyjski „Sygnalizator drogowy”, nadając kolor każdej kategorii żywieniowej. Sprawdzano jak zachowają się konsumenci jeśli większość produktów jest oznaczona na zielono lub żółto. Stwierdzono, że skala „Nutri” wywarła silniejszy wpływ na zachowania konsumentów, szczególnie na tych z mniejszym dochodem. Teraz oznakowanie to jest dobrowolne, ale miejmy nadzieję, że już wkrótce będzie przymusowe i ułatwi nam zdrowie odżywianie.
Rozporządzenie Unii Europejskiej w sprawie informacji konsumenckiej na temat żywności wymaga umieszczenia na odwrocie opakowania produktu średniej wartości odżywczej. Myślę, że jest to środek niewystarczający. Część państw europejskich stosuje system etykiet żywności, gdzie kolorami oznaczono zaspokojenie poszczególnych elementów odżywczych (tłuszcze, białko, cukier itd.), zalecanych wartości dziennego spożycia. I tak wysoka zawartość któregoś elementu (i tym samym zaspokojenie w dużej części lub zalecanego dziennego spożycia) oznacza jest na czerwono, średnia – na żółto, a niska – na zielono. Myślę, że to bardzo dobry sposób na walkę z największą chorobą dwudziestego pierwszego wieku - otyłością. Wystarczy spojrzeć na statystyki i stale rosnący obwód w pasie Europejczyków, aby przekonać się, że otyłość jest coraz poważniejszym problemem. Szczególnie niepokojącym zjawiskiem jest otyłość u dzieci, która może skutkować takimi problemami zdrowotnymi, jak cukrzyca, choroby serca i inne poważne choroby przewlekłe. W państwach członkowskich Unii Europejskiej średnio 17 proc. dorosłej populacji jest otyła. W sumie na nadwagę lub otyłość cierpi aż 52 proc. dorosłych Europejczyków. Oznacza to w praktyce, że co druga osoba dorosła i niemal co trzecie dziecko ma nadwagę lub cierpi na otyłość.
Janka_Janinka - bardzo się cieszę, że poruszyłaś ten temat. Po przeczytaniu artykułu w pierwszej kolejności pomyślałam właśnie o dzieciach. Dziecko z nadwagą czy otyłe coraz łatwiej spotkać na ulicy. Co gorsza, nadmiar kilogramów u dziecka rzadko kiedy budzi należyty niepokój u rodziców. Często dorośli mówią, że nadwaga to nie problem, bo przecież dziecko z tego wyrośnie. A to wcale nie jest oczywiste. Otyłe dzieci to otyli dorośli. Więcej, otyłe dziecko to chore dziecko i chory dorosły. Nadwaga i otyłość u dzieci to w Polsce już prawdziwa epidemia. Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat w naszym kraju trzykrotnie wzrosła liczba dzieci z nadwagą. Polskie 11-latki są grubsze niż ich rówieśnicy w Europie i USA. Skala problemu narasta – naukowcy mówią wręcz o epidemii otyłości wśród młodego pokolenia. Dlatego właśnie uważam, że takie oznakowania już dawno powinny być wprowadzone na terenie całej Unii Europejskiej. Jako konsumenci mamy prawo być alarmowani, że dany produkt zawiera zbyt dużo cukru, czy tłuszczu - nie jesteśmy przecież dietetykami.
Codzienne wybory żywieniowe wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i jego odporność, a także na nasz nastrój. Racjonalne żywienie to nie lekarstwo, które zastąpi choremu terapię z psychiatrą lub psychologiem, jednak może ono złagodzić objawy choroby i zminimalizować jej skutki. Dodatkowo, dieta bogata w określone składniki odżywcze jest w stanie uchronić nas przed nagłymi spadkami nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwowością i zaburzeniami koncentracji, czyli wszystkim tym, co stanowi zapowiedź problemów natury depresyjnej. Dieta w terapii depresji opiera się na wprowadzeniu konkretnych produktów, które regulują podaż tryptofanu, odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Ten ważny neuroprzekaźnik zwykle kojarzony jest z układem nerwowym, jednak prawda jest taka, że wydzielany jest właśnie w jelitach. Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczyć z pożywieniem, gdyż człowiek samodzielnie go nie syntetyzuje. Znajdziemy go zatem w jajkach, rybach (tutaj warto wyróżnić zwłaszcza łososia i tuńczyka), chudym mięsie (pierś z kurczaka) oraz roślinach strączkowych (szczególnie soja). Owocem, który zapewnia dużą podaż tryptofanu, jest ananas, choć owoce i warzywa są mniejszym nośnikiem tego aminokwasu.Według nowych badań przeprowadzonych na zwierzętach zbyt dużo tłuszczu negatywnie wpływa na funkcjonowanie komórek w jelicie, co prowadzi do rozwoju niekorzystnych bakterii. One z kolei wydzielają związek, który uszkadza naczynia krwionośne. Pacjenci tkwią często w mylnym przekonaniu, wyrobionym na podstawie nie do końca właściwego przekazu reklamowego, na przykład że prezentowane w telewizji suplementy mają takie samo działanie jak leki. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost popularności leków dostępnych bez recepty i suplementów jest pogorszenie stanu zdrowia przy jednoczesnym niezadowoleniu z poziomu opieki lekarskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także chęć obniżenia kosztów związanych z potencjalnym leczeniem i łatwiejszy dostęp do wspomnianych preparatów. Do najpowszechniejszych zagrożeń związanych z nadmiernym i długotrwałym zażywaniem suplementów należy przekroczenie dopuszczalnych norm. Szkodliwy dla zdrowia może się okazać zbyt wysoki poziom witaminy A lub żelaza, które w nadmiarze zwiększają ryzyko m.in. udaru. Innym groźnym skutkiem stosowania bez kontroli preparatów z tej grupy są potencjalne interakcje, w jakie mogą one wchodzić z przyjmowanymi jednocześnie lekami. Przykładowo niebezpieczne jest połączenie leków przeciwzakrzepowych i substancji roślinnej, jaką jest miłorząb japoński. Nadmierna ilość witaminy C lub wapnia może powodować biegunkę i ból brzucha. Przyjmowanie zbyt dużej ilości witaminy D przez długi czas może spowodować odkładanie się wapnia w organizmie, a to może osłabiać kości i uszkadzać serce i nerki. Suplementy diety powinno się wybierać przede wszystkim starannie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby organizmu, które są w przypadku każdego człowieka odmienne. Zawsze należy wziąć pod uwagę ryzyko związane z możliwością przedawkowania składników odżywczych, przyjęcia z suplementem substancji szkodliwej dla organizmu lub wystąpienia interakcji pomiędzy tym produktem żywnościowym a preparatem farmaceutycznym. W przypadku stosowania kilku suplementów diety i leków o zbliżonym składzie może dojść do przedawkowania danej substancji.W ostatnich latach pojawił się duży wachlarz produktów, które mają poprawiać zdrowie jelit. Chodzi o probiotyki i prebiotyki, suplementy te zawierają mikroorganizmy lub związki mające na celu promowanie bakterii jelitowych. Nauka o mikrobiomie jest wciąż stosunkowo młoda, ale niezwykle złożona. Naukowcy wykazali, że probiotyki mogą pomóc w kilku problemach zdrowotnych, w tym w wspomaganiu biegunki i łagodzeniu niektórych objawów zespołu jelita drażliwego (IBS). Jednak poza kilkoma szczególnymi warunkami istnieje niewiele dowodów na to, że mogą korzystnie wpływać na zdrowie. Oczywiście może się to zmienić, gdy pojawi się większa ilość badań. Jak pokazały badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały, że zbyt duża ilość tłuszczu w diecie zaburza w komórkach jelitowego nabłonka działanie produkujących energię mitochondriów. Komórki w takich warunkach wydzielają większe ilości tlenu i azotanów. Pobudzają one do wzrostu szkodliwe bakterie, np. E. coli, a one produkują związek o nazwie trimetyloamina (TMA). Wątroba zamienia ją z kolei w tlenek trimetyloaminy (TMAO), który m.in. zwiększa ryzyko miażdżycy. Dieta ketogeniczna sprawia, że pozbawiony węglowodanów organizm uzyskuje energię z kwasów tłuszczowych i ketonów. Oprócz niebezpieczeństwa dla kobiet w ciąży i osób z chorobami nerek, stosowana przez dłuższy czas prowadzi do chorób serca, cukrzycy. Dodatkowo ograniczanie dostarczenia węglowodanów eliminuje z diety warzywa i rośliny strączkowe. Przez to przyczynia się do rozwoju nowotworów i choroby Alzheimera. Ponieważ osoby stosujące taką dietę z powodów zdrowotnych często traciły na wadze, dietę zaczęto sugerować jako sposób na odchudzanie. Dieta ketogeniczna może spowodować spadek masy ciała, ale działa na krótką metę. Suplementy diety stały się w ostatnich latach bardzo popularnym produktem. Mogą zawierać nie tylko witaminy i składniki mineralne, ale również aminokwasy, lecytynę, błonnik, kwasy tłuszczowe, probiotyki, związki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Przyjmowanie takich preparatów wiąże się z osiągnięciem określonych korzyści. Nie tylko odżywiają organizm i uzupełniają codzienną dietę w cenne składniki odżywcze, ale także korzystnie wpływają na koncentrację i pamięć, chronią organizm przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych, usprawniają pracę układu nerwowego, sercowo-naczyniowego czy kostno-stawowego. Wspomagają również dietę osób, które nie dbają o właściwie zbilansowane posiłki. Zasadniczą różnicą pomiędzy suplementami diety a lekami, poza brakiem udowodnionego efektu terapeutycznego, jest znacznie prostsza w przypadku suplementu procedura dopuszczenia do sprzedaży. Obecnie na rynku jest dostępnych około 81 tysięcy tego rodzaju preparatów, co uniemożliwia skuteczną kontrolę nad ich składem i potencjalnymi skutkami ubocznymi ich zażywania, zwłaszcza w przypadku osób zażywających wiele suplementów jednocześnie i w połączeniu z lekami, co jest dość powszechne wśród seniorów.Niedobory pewnych składników odżywczych sprzyjają zachorowaniu również na COVID-19, o czym naukowcy donosili już wcześniej. Teraz jednak udało się ocenić działanie tych najbardziej popularnych, z którymi wiązane są największe nadzieje. Dawkowanie i bezpieczeństwo składników odżywczych w ochronie przed powikłaniami wywołanych infekcją koronawirusem to kwestie, które będą podlegać kolejnym analizom, by można było polecać konkretne związki pacjentom. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odkryli potencjał witaminy B12 przeciwko SARS-CoV-2 w ramach poszukiwań cząsteczek blokujących replikację koronawirusa. Według stworzonych przez nich modeli matematycznych w jego zwalczaniu pomogą molekuły o podobnym działaniu do remdesiviru, ale bez typowych dla niego efektów ubocznych. Wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 to związki tak niezbędne w organizmie, jak witaminy, a najcenniejszych form należą występujące w tłustych rybach kwasy DHA i EPA. W ustroju powstają one z roślinnego kwasu ALA, jednak wydajność tej przemiany jest niewielka. Suplementacja diety kwasami omega-3 wiązała się z zapadalnością na COVID-19 mniejszą o około 12 procent. Źródłem witaminy D są tłuszcze zwierzęce, takie jak masło i olej rybi, a także pełne mleko, sery i ryby morskie. Większą część wytwarzamy jednak pod wpływem promieni UV w skórze. Uzupełnianie diety w witaminę D szło w parze rzadszą zapadalnością na COVID-19 o 6-19 procent. Decyzja o przyjmowaniu suplementów diety powinna być podejmowana świadomie i rozważnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem.