Ponad 4,1 mln pacjentów co roku ulega w UE zakażeniom związanym z opieką zdrowotną, w Polsce takich chorych jest kilkadziesiąt tysięcy – powiedział PAP prof. Andrzej Gładysz z Wrocławia z okazji przypadającego 5 maja Światowego Dnia Promocji Higieny Rąk.
Prof. Gładysz w rozmowie z PAP zapewnił jednak, że mimo braku odpowiedniej statystyki, jeśli chodzi o zwalczanie tego rodzaju zakażeń - w naszym kraju wiele się zmieniło. „W ostatnich 20 latach dokonaliśmy skoku zarówno w świadomości personelu medycznego, jak i przestrzeganiu niezbędnych procedur” – podkreślił.
Dodał, że procedury zapewniające pacjentom bezpieczeństwo muszą być przestrzegane w każdym miejscu i na każdym kroku.
Trzeba przestrzegać higieny sprzętu wykorzystywanego do terapii i diagnostyki, jak również higieny pomieszczeń, w których przyjmowani są chorzy. Żeby zapewnić bezpieczeństwo pacjentom podczas wykonywania zabiegów, w salach operacyjnych musi być rotacyjny przepływ powietrza wydmuchujący na zewnątrz drobnoustroje. Są aparaty filtrujące powietrze wokół pola operacyjnego.
„Najważniejsza jest wiedza o zakażeniach i przekonanie o konieczności przestrzegania odpowiednich procedur zarówno wśród lekarzy, pielęgniarek, jak i dyrektorów i menadżerów placówek medycznych” – podkreślił prof. Gładysz.
Oto kilka przykładów podanych przez specjalistę. Gumowa rękawiczka jednorazowego użytku powinna być zmieniona, gdy pracownik dotknął nią inny sprzęt, choćby telefon komórkowy. Koreczek od założonego pacjentowi wenflonu musi być położony na gaziku, a nie np. bezpośrednio na szafce, bo można przenieść zakażenie.
Podczas tzw. piaskowania zębów, jak również ich czyszczenia przed założeniem plomby, nie wystarczy, że stomatolog zakłada na twarz maskę ochronną. Podczas tych zabiegów drobnoustroje z jamy ustnej mogą rozprzestrzeniać się w promieniu 2 metrów i osiadać w innych miejscach, np. na narzędziach stomatologicznych.
Więcej zakażeń związanych z opieką zdrowotną to większe obciążenie finansowe dla szpitali. Grupa Ekspertów ds. ZZOZ ocenia, że co roku muszą one przeznaczyć na to od 2 do 3 mln złotych. Jeszcze większe mogą być jednak wypłaty odszkodowań związanych z tymi zakażeniami. „Zresztą, nie wszystko da się przeliczyć na pieniądze, szczególnie dodatkowych cierpień pacjentów, nie mówiąc już o zgonach” – podkreśla prof. Gładysz.
Prezes Polskiej Federacji Szpitali prof. Jarosław J. Fedorowski zwraca uwagę, że polskim placówkom medycznym trudno jest realizować standardy na poziomie krajów najbardziej rozwiniętych. Polski szpital dysponuje przeciętnie od pięciu do ośmiu razy niższym budżetem od podobnej placówki w Europie Zachodniej.
Wielu infekcjom można jednak zapobiec bez wprowadzania kosztownych rozwiązań. Prof. Gładysz uważa, że ważna jest organizacja pracy placówek. Nawet właściwe ustawienie łóżek zmniejsza ryzyko zakażeń. „Poza tym częściej popełniają błędy pracownicy, którzy są zmęczeni z powodu przeciążenia pracą” – dodaje specjalista.
Zobacz także: Bicie rekordu w dezynfekcji rąk
Źródło: kurier.pap.pl
Komentarze
[ z 4]
Bardzo istotny dla hospitalizowanego jest standard szpitalna, w którym przebywa. Niewątpliwie wskaźnik zachorowań w szpitalach w szpitalach zależy od przestrzegania prawidłowych sposobów sterylizacji, dezynfekcji, mycia i sprzątania. Wpojone u personelu medycznego nawyki przestrzegania higieny osobistej, np. mycie rąk oraz umiejętne sprawowanie opieki na chorym zmniejsza ryzyko zakażenia szpitalnego. O bezpieczeństwie w szpitalu decyduje także sposób przygotowania i podawania posiłków, zbieranie i pranie bielizny szpitalnej, utylizacja odpadów. Na oddziałach zabiegowych podstawowe znaczenie dla zmniejszenia zagrożeń infekcjami mają prawidłowe rozwiązania architektoniczne, uniemożliwiające przecinanie się czystych i brudnych dróg komunikacyjnych oraz dobra sterylizacja.
Ze względu na niedojrzałość immunologiczną, najbardziej narażoną na zakażenia szpitalne grupą pacjentów są noworodki. Szczególne ryzyko infekcji dotyczy noworodków urodzonych przedwcześnie i chorych, które są hospitalizowane w oddziałach intensywnej terapii. Noworodki po urodzeniu nie mają flory endogennej i ulegają kolonizacji drobnoustrojami, z którymi mają styczność. Zdrowe, karmione piersią noworodki ulegają kolonizacji przez pałeczki kwasu mlekowego, pałeczkę okrężnicy w obrębie przewodu pokarmowego oraz drobnoustroje obecne na skórze i błonach śluzowych matki. Do zakażenia dochodzi zazwyczaj w wyniku inwazji flory początkowo kolonizującej skórę, błony śluzowe i przewód pokarmowy noworodka. Zakażenia w okresie noworodkowym, poza wadami wrodzonymi oraz stanami niedotlenienia okołoporodowego, są najważniejszymi przyczynami zachorowalności i umieralności noworodków. U noworodka klasyfikacja zakażenia jako szpitalne jest niezwykle trudna i skomplikowana. Za zakażenie szpitalne uważa się takie, które rozwija się w ciągu 48–72 godzin u noworodka urodzonego przez matkę przyjętą do szpitala bez objawów zakażenia. Takie sytuacje niestety mają miejsce i musimy zrobić wszystko, aby walczyć z tym problemem.
Zakażenia szpitalne wydłużają pobyt w szpitalu, powodują powikłania prowadzące często do niepełnosprawności, przez co zwiększają koszty leczenia. Koszty generują też roszczenia pacjentów, którzy potrafią udowodnić, że zostali zakażeni z winy szpitala.. W 2017 roku zgłoszono do organów Państwowej Inspekcji Sanitarnej 678 ognisk epidemicznych zakażeń szpitalnych. Jak przyznaje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego jest to o 27 procent więcej niż w roku 2016, w którym zgłoszono 532 ogniska epidemiczne. Wzrost ilości osób zakażonych ujętych w statystykach w 2017 r. spowodowany jest większą niż w minionych latach liczbą badań przesiewowych wykonywanych w ogniskach zakażeń. Narzędziem służącym ograniczeniu przypadków zakażeń szpitalnych powinien być prawidłowo działający system zapobiegania i zwalczania zakażeń, utworzony w szpitalu na podstawie istniejących przepisów prawa. Szacuje się, że efektywne systemy kontroli zakażeń mogą zmniejszyć ryzyko ich wystąpienia od 55% do 70%. Izba zwraca też uwagę na prawie trzykrotny wzrost (o 278,7%) między 2015 a 2016 rokiem zakażeń lekoopornymi bakteriami Klebsiella Pneumoniae NDM(+). Najwięcej pacjentów hospitalizowano w województwie mazowieckim 2 757 osób, najmniej w pomorskim i małopolskim po 7 pacjentów. Z informacji Konsultanta Krajowego w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej wynika, że ta bakteria w 2015 r. stanowiła najpoważniejszy problem medyczny i epidemiologiczny, dotyczący w szczególności szpitali warszawskich. Charakteryzuje się niezwykle niebezpieczną lekoopornością (na niemal wszystkie antybiotyki). Jednocześnie potrafi się szybko rozprzestrzeniać i utrzymywać w przewodzie pokarmowym przez kilka lat. Okazuje się, że często rodzaj zakażenia szpitalnego zależy od tego, jaki oddział szpitala zajmował się pacjentem i jakie zabiegi były wykonywane. Zakażenie na oddziale szpitalnym mogą wywołać nie tylko bakterie, ale również priony, wirusy, grzyby i pasożyty. Zdarzają się one na całym świecie. Aż 5 do 10 osób ze 100 hospitalizowanych może nabawić się zakażenia podczas pobytu w szpitalu. Zakażenia szpitalne dzieli się często na dwie grupy. Pierwsze, to zakażenia endogenne, czyli takie, które zostały spowodowane przez naturalną florę pacjenta lub lekarza (np. w przypadku obniżonej odporności organizmu). Z kolei drugi rodzaj to zakażenia egzogenne. Wywołują je drobnoustroje obecne w środowisku szpitalnym. To najbardziej narażonych na zakażenia zalicza się osoby po przeszczepach narządu oraz szpiku, a także chorych na cukrzycę, a także osoby, które przez długi okres przyjmowały antybiotyki. Chciałbym się na chwilę zatrzymać przy pacjentach po przeszczepach. U tej grupy chorych funkcjonowanie mechanizmów obronnych jest osłabione. Stopień zagrożeń zależy od przeszczepianego narządu i warunków jego przechowywania, reakcji biorcy na przeszczep, stosowania inwazyjnych zabiegów diagnostycznych i leczniczych, długiego pobytu chorego w szpitalu i ekspozycji na czynniki zakaźne otoczenia. Warto pamiętać, że naturalna flora biorcy składająca się z Gram dodatnich ziarenkowców, Gram ujemnych pałeczek, beztlenowców i grzybów z rodzaju Candida, mogą to być także wirusy CMV, Herpes może być przyczyną zakażenia. Innym niebezpiecznym źródłem zakażenia jest przeszczepiony narząd, który może być źródłem wirusów CMV, HBV, HCV, Herpes, bakterii. Bardzo ciekawe doniesienia płyną do nas z Uniwersytetu w Pensylwanii. Jak się okazuje lekarze z oddziałów intensywnej terapii powinni zwrócić większą uwagę na stan czystości stetoskopów bowiem są rezerwuarem bakterii. W badaniu wykonano metodę sekwencjonowania DNA w celu przebadania bakterii znajdujących się na 40 stetoskopach z oddziału intensywnej terapii. Połowa z nich była instrumentami wielokrotnego użytku, połowa – instrumentami jednorazowymi. Porównawczo przebadano też powierzchnię dziesięciu stetoskopów, które nigdy nie były używane. Na wszystkich stetoskopach znaleziono bakterie gronkowca z rodzaju Staphylococcus, z czego ponad 50% została zidentyfikowana jako gronkowiec złocisty Staphylococcus aureus. Dodatkowo stwierdzono obecność Pseudomonas aeruginosa, bakterii opornej na antybiotyki. Inną bakterią była też Acinetobacter, oporna na działanie penicyliny. Eksperci zaznaczają jednak, że choć metoda sekwencjonowania molekularnego umożliwia wykrycie wszystkich rodzajów bakterii, to nie pomaga ustalić, czy bakterie są martwe, czy żywe. Jednak wydaje mi się, że dla zwiększenia bezpieczeństwa warto jest poddawać słuchawki dezynfekcji. Oczywiście w warunkach szpitalnych jest to bardzo trudne z uwagi na brak czasu pomiędzy badaniami kolejnych pacjentów chociażby podczas obchodów.
Niestety, ZSZ to szczególnie w okresie pandemii bardzo trudny temat. Często to koszty ich leczenia przerażają zarówno Pacjentów jak i ośrodki zdrowia. W badaniach Ekonomiki Zdrowia p. Anny Różańskiej i współpracowników dotyczących ekonomiki zakażeń szpitalnych prowadzonych w innych krajach tradycyjnie wykorzystywane były trzy metody służące ustaleniu dodatkowej hospitalizacji, związanej z ZSZ: ocena lekarza, porównanie grup pacjentów z zakażeniami i bez zakażeń, a także porównanie takich grup, ale uwzględniające oprócz faktu wystąpienia zakażenia także inne czynniki, mogące mieć wpływ na długość pobytu w szpitalu. Na podstawie analiz porównawczych stwierdzono, że metoda polegająca na arbitralnej ocenie eksperta obarczona jest największą niedokładnością, ale pozostałe dwie także nie są doskonałe. Porównanie oparte na konstruowaniu dwóch grup pacjentów – z zakażeniami i bez nich może prowadzić do przeszacowania kosztów w związku z nieuwzględnieniem innych czynników ryzyka mogących mieć wpływ na długość hospitalizacji. Natomiast porównywanie parami napotyka trudności polegające, po pierwsze, na zgromadzeniu grup o satysfakcjonującej z punktu widzenia analiz statystycznych liczebności w rozsądnym, porównywalnym przedziale czasowym. Wybór metody szacowania przedłużonego pobytu w szpitalu w następstwie wystąpienia ZSZ powinien zależeć oczywiście od celu analizy, ale w praktyce w dużym stopniu zależy od możliwości. W niniejszej analizie możliwości były czynnikiem decydującym, a wręcz uniemożliwiającym dokładne obliczenia, choć na podstawie uzyskanych rezultatów zasadne wydaje się pytanie, czy ustalenie, w wyniku działań rozsądnych z punktu widzenia koszto- i czasochłonności, wiarygodnego średniego kosztu generowanego przez ZSZ jest możliwe. Jak przedstawiono bowiem w poprzednim podrozdziale, konsekwencje wystąpienia zakażenia tego samego typu (ZMO), nawet na jednym oddziale, mogą być bardzo zróżnicowane. Dobrze obrazuje to przykład kosztów leczenia farmakologicznego, wahających się od dwóch do kilkuset złotych, ale także dane dotyczące przedłużenia pobytu. Szczegółowa analiza długości hospitalizacji pacjentów ze ZMO wykazała, że niejednokrotnie dłużej leczeni szpitalnie są pacjenci bez powikłania zakażeniem niż pacjenci ze ZMO – w ramach tego samego oddziału, takiej samej procedury operacyjnej oraz w podobnym wieku. Podobne przypadki stwierdzono w szczegółowym badaniu przedłużenia pobytu i kosztów powikłań miejsca operowanego w klinicznym szpitalu w Stanach Zjednoczonych. Innymi słowy, olbrzymia zmienność charakteryzuje przebieg zakażeń różnych form u poszczególnych pacjentów, nawet w ramach tego samego oddziału. Ponadto można się spodziewać także istotnego zróżnicowania kosztów w zależności od rodzaju szpitala. Oczywisty wydaje się fakt, że choćby takie składniki kosztów stałych, jak utrzymanie budynku, specjalistycznego sprzętu czy zatrudnienia profesjonalnej kadry, będą wpływały na wyższe koszty dodatkowej hospitalizacji w przypadku szpitali specjalistycznych/nauczających w porównaniu ze szpitalami podstawowymi w zakresie usług. Jednak tezie tej przeczą na przykład wyniki badania przeprowadzonego na Tajwanie, oceniającego skutki ekonomiczne ZSZ w szpitalach różnego typu. Stwierdzono tam, że choć w szpitalach specjalistycznych i powiatowych (community) pod względem ciężkości powodów hospitalizacji występują istotne różnice w populacji chorych, to cech znamienności statystycznej nie posiadają różnice w kosztach generowanych przez chorych z zakażeniami ani w ujęciu kwotowym, ani w długości hospitalizacji. Różnice stwierdzono jedynie w przypadku współczynników śmiertelności – wyższe odnotowano w szpitalach specjalistycznych, co przypisano poważniejszym chorobom, które były podstawą leczenia pacjentów w tych szpitalach. Dość liczne natomiast są opracowania dotyczące wybranej populacji chorych i wybranej formy zakażenia, opisujące na przykład skutki szpitalnych zapaleń płuc związanych z wentylacją, zakażeń krwi związanych z cewnikowaniem naczyń czy zakażeń miejsca operowanego w określonych procedurach chirurgicznych. Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja w Polsce. Publikacje prezentujące szacunki kosztów związanych z zakażeniami szpitalnymi są jednostkowe [36–40]. Wynika to niewątpliwie z faktu, że problem ZSZ, pomimo olbrzymiego wzrostu zainteresowania nim oraz wdrożenia w wielu szpitalach nowoczesnego nadzoru oraz rejestracji ZSZ, pozostaje niedoceniany przez zarządzających szpitalami, a zwłaszcza przez dysponentów środków finansowych na poziomie krajowym. Szpitale niechętnie udzielają osobom z zewnątrz informacji o kosztach ich funkcjonowania, w szczególności o kosztach konkretnych procedur medycznych. W szpitalach, które udostępniły dane do niniejszego opracowania, zużycie towarów i usług niezbędnych w procesie leczenia szpitalnego ewidencjonowane było w odniesieniu do oddziałów, ewentualnie innych ośrodków kosztów. Oznacza to, że trudno w obecnych warunkach przeprowadzić szczegółowe analizy kosztów poniesionych na leczenie poszczególnych pacjentów, pozwalające precyzyjnie uchwycić różnice pomiędzy leczeniem chorych z ZSZ i bez tego powikłania. Wymagałoby to bowiem drobiazgowej analizy historii chorób, tworzenia baz danych umożliwiających ich przetworzenie w powiązaniu z danymi kosztowymi dotyczącymi zakupu towarów i usług niezbędnych w hospitalizacji. Biorąc pod uwagę czaso- oraz pracochłonność takich działań, jest to niezwykle trudne zadanie bez zaangażowania na przykład płatników usług medycznych lub stosownych władz, w interesie których powinno leżeć zebranie wiarygodnych informacji w zakresie skutków ekonomicznych ZSZ. Dlatego w celu kompleksowej oceny kosztów związanych z ZSZ niezwykle przydatne byłyby elektroniczne bazy danych, zawierające szczegółowe informacje o zużytych w procesie leczenia lekach, usługach itp. Innymi słowy, metodyczne trudności, zarówno natury epidemiologicznej, jak i finansowej, zaważyły na tym, że uzyskane w niniejszej pracy wyniki dotyczące przedłużenia pobytu pacjentów z zakażeniami i związanych z tym kosztów należy traktować szacunkowo. Nie dotyczy to kosztów antybiotykoterapii – te wyniki uzyskano na podstawie dokładnych danych dotyczących rodzaju i długości stosowania antybiotyków w poszczególnych przypadkach, w powiązaniu z rzeczywistymi cenami leków, udostępnionymi przez apteki poszczególnych szpitali. Średnio w trzech analizowanych szpitalach koszt antybiotykoterapii jednego przypadku ZSZ wyniósł: w dużym, specjalistycznym i szerokoprofilowym szpitalu 691 zł; w małym, specjalistycznym 298 zł i w średniej wielkości, podstawowym w zakresie usług – 504 zł. Ta ostatnia kwota może być nieco zawyżona w związku z wyjątkowo dużymi kosztami antybiotykoterapii na OIT w tym szpitalu (4 484zł), co mogło być spowodowane szczególnie trudnymi przypadkami chorych leczonych w analizowanym okresie. Oczywiście ustalenie przyczyn tego faktu wymagałoby analizy kosztów w kilku okresach sprawozdawczych oraz dokładnego zapoznania się z każdym z przypadków w danym roku. Najwyższe średnie koszty antybiotykoterapii stwierdzono w szpitalu A, co wydaje się zrozumiałe, biorąc pod uwagę właśnie specyfikę placówki. Najniższe średnie koszty antybiotykoterapii zakażeń odnotowano w szpitalu B, bo wynoszące prawie 300 zł, co jest wartością podobną do ustalonej na podstawie teoretycznych założeń co do sposobu leczenia farmakologicznego ZSZ .