Czasem łatwiej zrzucić problem na złe duchy, niż przyznać, że się ma jakiś psychologiczny problem lub coś trudnego dzieje się w rodzinie - mówi PAP psycholog dr Igor Pietkiewicz z Uniwersytetu SWPS, który bada zjawisko nagłych zmian zachowania i tożsamości przypisywanych opętaniu.
"Interesuje nas obraz kliniczny osób, które zgłaszają się do egzorcystów z nagłymi zmianami zachowania. Niektóre z tych osób mają wrażenie, jakby w ich ciało wchodziła obca siła, zmienia się ich tożsamość, zaczynają krzyczeć, bluźnić, czołgać się po ziemi, mają drgawki” – opowiada dr Igor Pietkiewicz z Centrum Badań nad Traumą i Dysocjacją Uniwersytetu SWPS. Jego zespół przeprowadza pogłębione wywiady kliniczne i konsultacje psychiatryczne z osobami, które korzystają z egzorcyzmów.
Wyjaśnia, że mechanizmy odpowiedzialne za te zmiany mogą być różne. „Chcemy wiedzieć, co te osoby odczuwają, kiedy tracą kontrolę nad sobą, jak wiele pamiętają o tym co się z nimi dzieje, jak funkcjonują w życiu codziennym, jak radzą sobie ze stresem i czy mają jakiekolwiek objawy związane z traumą" - wymienia w rozmowie w PAP dr Pietkiewicz.
W interdyscyplinarnym zespole projektu, oprócz specjalistów ochrony zdrowia (psycholog, psychoterapeuta i lekarz psychiatra) bierze też udział ksiądz-psycholog, a naukowcy współpracują z Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, a także z proboszczami i egzorcystami z całej Polski. Dzięki współpracy z duchownymi, naukowcom udaje się dotrzeć do osób zgłaszających się na egzorcyzmy.
RÓŻNE SPOJRZENIA NA OPĘTANIE
Psycholog wyjaśnia, że pojęcie opętania można rozpatrywać na różnych płaszczyznach. "W wielu kulturach, społecznościach, ludzie przypisują pewnym zachowaniom ludzkim wpływ czynników duchowych. Czyli np. jak ktoś zaczyna się dziwnie zachowywać - ma drgawki, krzyczy, bluźni lub traci świadomość - to społeczność uważa, że jest pod wpływem ducha, bóstw, duchów przodków. To kulturowe rozumienie opętania" - tłumaczy.
Opętanie jest też kategorią teologiczną. "W wielu religiach wierzący są zdania, że na człowieka mogą działać siły nadprzyrodzone. I tak np. w Kościele katolickim uważa się, że niektóre osoby zachowują się w określony sposób, bo są pod wpływem złego ducha. Również księża próbują dokonać rozeznania i w niektórych sytuacjach proponują egzorcyzm, jako antidotum na opętanie" - opowiada rozmówca PAP.
"My oczywiście, jako badacze nie zajmujemy się opętaniem w rozumieniu teologicznym. Nauka nie jest w stanie stwierdzić, czy siły nadprzyrodzone istnieją czy nie. Nie mamy do tego aparatu badawczego” - wskazuje dr Pietkiewicz.
Czasem bowiem jednak bywa tak, że chociaż rodzina lub lokalna społeczność uważa kogoś czasem za opętanego, to teolog nie podziela ich zdania, bo podejrzewa, że przyczyną niezrozumiałego zachowania mogą być konflikty psychologiczne. A wtedy ksiądz prosi o konsultacje psychologa lub lekarza - mówi dr Pietkiewicz.
"Niestety, chociaż Watykan zaleca konsultacje kliniczne zanim jakiekolwiek egzorcyzmy zostaną poczynione, nie wszyscy egzorcyści je polecają" – utyskuje naukowiec.
OPĘTANIE OKIEM KLINICYSTY
Jak jednak dodał psycholog, nawet jeśli egzorcyści kierują petenta na konsultację psychiatryczną, to skupia się ona często na ustaleniu, czy można tam mówić o chorobie psychicznej. Tymczasem nagłe zmiany zachowania i tożsamości wiązać się mogą z zupełnie innymi jednostkami klinicznymi, które akurat w Polsce są słabo rozpoznawane. "U takiej osoby mogą częściej występować zaburzenia dysocjacyjne (związane z traumą) lub zaburzenia osobowości" - opowiada. Dodaje, że wśród osób przekierowanych od egzorcystów mogą być też osoby neurotyczne, przeżywające konflikty dot. pragnienia wsparcia i uwagi ze strony innych. I zwraca uwagę, że psychologiczna pomoc dla danej osoby będzie inaczej wyglądała w każdym z tych przypadków.
EGZORCYZMY A TRAUMY
Jak wyjaśnia psycholog, egzorcyzmy to przyjęty kulturowo, alternatywny sposób radzenia sobie z trudnościami.
"Uznanie, że pewne zachowania są skutkiem działania złego ducha, może być z jednej strony trudne, ale może być też wygodne - dla tej osoby i dla jej rodziny. Dzięki temu rodzina nie zajmuje się np. problemem nadużyć w domu, tylko skupia się na pokonaniu złego ducha podczas egzorcyzmów" - opowiada naukowiec.
"Czasem łatwiej problem zrzucić na złego ducha, niż przyznać się, że się ma jakiś psychologiczny problem lub coś trudnego dzieje się w rodzinie. Jeszcze trudniej jest konfrontować się z urazami psychicznymi, na które ofiary przemocy lub nadużyć reagują fobicznie” - mówi.
Jak wyjaśnia, korzystanie z pomocy egzorcysty może korzystnie działać na daną osobę. "Ale zdarzają się sytuacje, kiedy udział w grupowych czy indywidualnych egzorcyzmach może retraumatyzować, uruchamiać trudne wspomnienia i związane z nimi emocje, wrażenia sensorycze” - ostrzega naukowiec. Przywołuje przykład kobiety, która była molestowana seksualnie, jako dziecko i podczas egzorcyzmów zaprezentowała objawy zespołu stresu pourazowego (PTSD).
"Sytuacja podczas rytuału, kiedy ktoś trzyma daną osobę, obezwładnia ją, stosuje siłę, w dominujący sposób narzuca swoją wolę, może przywołać urazowe wspomnienia - zwrócił uwagę dr Pietkiewicz. - Taka osoba może poczuć się jak wcześniej, nie będzie wiedziała co robi, będzie bardzo przerażona, a może wściekła. Będzie próbować uciec, a jeśli nie - może dojść do utraty świadomości" - opisuje psycholog.
RÓŻNE KULTURY
Zjawisko opętania spotyka się jednak w przeróżnych kulturach i religiach. "W Polsce egzorcyzmy są dosyć popularne. W innych krajach w Kościele katolickim raczej nie ma instytucji egzorcysty - wierny rozmawia z biskupem, który wyznacza księdza do pomocy. W Polsce jednak, jest grupa księży, która dostała mandat na wykonywanie tych rytuałów" - informuje psycholog z Uniwersytetu SWPS.
Dr Pietkiewicz prowadził wcześniej podobne badania na Mauritiusie, gdzie nagłe zmiany zachowania przypisywano nie tylko szatanowi, ale lokalnym bóstwom. "Bycie opętanym przez bóstwo hinduskie czy buddyjskie może być postrzegane, jako bardziej nobilitujące. Nawet, jeśli tracę świadomość i kontrolę nad sobą, to mam kontakt z bóstwem, przez które zostałem wybrany. Nie ma to tak negatywnego wydźwięku, jak bycie opętanym przez szatana" - opowiada dr Pietkiewicz.
TO NIE JA, TO ZŁY DUCH!
Psycholog podaje przykład kobiety z Mauritiusa. Opowiadała ona o sobie, że jest miła, układna i nie mówi o innych złego słowa. Ale jak zobaczyła swojego męża flirtującego z inną kobietą, stała się agresywna i dźgnęła go nożem. "Ta kobieta była przekonana, że to nie ona to zrobiła, ale bogini Kali, która w nią wstąpiła" - opowiada dr Pietkiewicz.
Jak tłumaczy, osoby, które mają poczucie, że to nie one są odpowiedzialne za swoje zachowanie, pozwalają sobie wyrażać różne konfliktowe uczucia, emocje, pragnienia, których na co dzień nie okazują. Wytłumaczeniem jest: "to nie ja to robię. To robi duch".
Podczas badań nad opętaniem - jak zapewnia dr Pietkiewicz - naukowcy z szacunkiem odnoszą się do poglądów religijnych badanej osoby. Jeśli psychologom wydaje się, że w jej przypadku wskazana byłaby psychoterapia, a dla niej z kolei ważny jest kontakt z duszpasterzem, to zastanawiają się, jak najskuteczniej zapewnić obie te formy wsparcia i pogodzić je ze sobą.
"Dotąd bardzo mało było psychologicznych i psychiatrycznych badań nad opętaniem. Polskie badania są unikalne w skali światowej" - zapewnia naukowiec.
Naukowcy mają w planach przebadanie kilkudziesięciu osób. Każdej osobie poświęcać będą kilka godzin, aby przeprowadzić szczegółową diagnostykę i omówić możliwości pomocy. Później, poświęcają dużo czasu szczegółowej analizie materiału. Szczegóły dot. badania dostępne są na stronie www.badaniepsyche.pl/opetanie
Badania realizowane są w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki. "Celem naszego projektu jest lepsze zrozumienie wpływu czynników kulturowych na obraz kliniczny osób z nagłymi zmianami zachowania, które zgłaszają się na egzorcyzmy. Zgromadzone doświadczenie umożliwi wypracowanie modelu terapii dla tej grupy osób, który łączy współczesną wiedzę kliniczną ze wsparciem duchowym, mającym ogromne znaczenie dla wielu z tych osób” - mówi.
W ramach projektu, planowana jest konferencja poświęcona współpracy pomiędzy przedstawicielami sektora ochrony zdrowia i duszpasterzami. Będą też prowadzone warsztaty dla księży, mające na celu rozwijanie ich kompetencji w zakresie rozpoznawania pewnych objawów klinicznych i kierowanie petentów na odpowiedni rodzaj diagnostyki.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Ludwika Tomala
Komentarze
[ z 8]
Pierwszy raz spotykam się z taką wersją Być może jest w tym wiele prawdy organizm ludzki radzi sobie z przeżyta traumą w różny sposób. Zjawisko opętania występuje już od bardzo dawna w różnych kulturach i krajach .Przedstawione jest także w wieloraki sposób. Miejmy nadzieję ,że nasi Psychologowie i psychiatrzy udowodnią swoje tezy badawcze . Będzie to dla nich z pewnością niebywały sukces na skalę światową.
Od dawna ja i wielu moich znajomych rozmyślaliśmy nad tematyką egzorcyzmów. Wielu z nas miało różne wersje, co może być przyczyną tego zjawiska. Znaczna część twierdziła, że jest to właśnie opętanie przez złe moce. Ja jednak jakoś nigdy nie mogłem się do tego przekonać… Zawsze liczyłem na to, że w końcu problem zostanie rozwiązany na podstawie konkretnych badań. Cieszę się, że to właśnie w Polsce zostanie zebrana grupa ekspertów, która skupi się nad tym problemem, który na pewno jest sporą zagadką dla całego świata, nie tylko osób wierzących. Logiczne wydaje się powołanie “dwóch stron”. Po pierwsze duchownych, którzy kojarzeni są z przeprowadzaniem egzorcyzmów od bardzo dawna i którzy w naszym Państwie jako jedyni mają na to przyzwolenie. Z drugiej strony stoją lekarze, psycholodzy wg których w wielu przypadkach problem jest natury psychicznej. Połączenie ich sił na pewno zaowocuje cennymi wynikami badań. W wielu przypadkach egzorcyzmy przeprowadzane przez księży przynosiły oczekiwane rezultaty. Jednak zdarzało się przecież tak, że nie kończyły się one sukcesami. Zastanawiało mnie właśnie czy ów siła była np. zbyt mocna, aby mógł ją pokonać duchowny, czy na śmierć nakładało się wiele czynników, które np. mogły być wynikiem właśnie przewlekłych zaburzeń psychicznych. Mam nadzieje, że ta skoordynowana praca przyniesie odpowiedź na pytania, które stawiam na pewno nie tylko ja, ale znaczna część społeczeństwa.
Od wielu lat ludzie zastanawiają się co jest powodem tego, że człowiek zmuszony jest poddaniu egzorcyzmom. Czy są to siły nieczyste czy też zwyczajnie choroby o podłożu neurologicznym lub psychicznym. Słyszałem o przypadku w jednym z gabinetów lekarskich, że jedna z pacjentek miała bardzo nietypowy atak padaczki( w trakcie ataku córka pacjentki, potwierdziła, że jest to właśnie atak, który występuje dosyć regularnie). Wyglądało to tak, że pacjentka strasznie napięła się i zaczęła chodzić po gabinecie zrzucając na podłogę wszystko co było na półkach. Dwie asystentki nie był w stanie jej powstrzymać, gdyż twierdziły, że była była bardzo silna i zwyczajnie nie dawały sobie z nią rady. Nie raz zdarzało się również tak, że w przypadku bardzo dużego stresu, np. podczas zagrożenia życia, ludziom przybywała bardzo duża siła, która pozwalałą im podnosić bardzo duże ciężary, których zwyczajnie by nie dali rady unieść. Często taki obraz przedstawiany jest w przypadku opętań stwierdzanych przez księży specjalizujących się w egzorcyzmach. Ciężko mi jednoznacznie stwierdzić co faktycznie stoi za zachowaniem się ludzi jeżeli są faktycznie opętani. Połączenie sił w postaci księży oraz naukowców wydaje się być świetnym rozwiązaniem, gdyż wyniki badań na pewno nie będą stronnicze. Każda ze stron ma swoje argumenty, które na pewno będzie chciała potwierdzić kolejnymi badaniami. Owoc ich pracy będzie na pewno bardzo interesujący i rozwieje wszelkie wątpliwości.
Do tej pory sprawa egzorcyzmów, a raczej powodu ich przeprowadzania była jedną wielką niewiadomą. Wydaje się, że polscy duchowni i naukowi chcą raz na zawsze rozwiązać wszelkie wątpliwości. W Polsce do niedawna funkcjonowało kilkunastu egzorcystów, z tego co kojarzę teraz jest ich ponad sto… Nasz kraj jest drugi na świecie pod tym względem bodajże za Włochami. To zastanawiające bo w Polsce jest coraz mniej wierzących, a liczba osób potrzebujących egzorcystów jest coraz większa. Czy konieczność tego działania jest wynikiem właśnie coraz słabszej naszej wiary? Podobno “złe moce” opętują właśnie bardzo wierzących ludzi. Trochę to paradoksalne. Jak podaje WHO wszystkie zachowania jakie występują podczas rzekomego opętania da się poprzeć argumentami medycznymi. Ja sam trzymam się też właśnie tego. W wielu sytuacjach przybywa nam niespotykanej dotąd siły, ludzie chorzy psychicznie często modyfikują swój głos. Między innymi te zjawiska towarzyszą opętaniu. Wielu lekarzy uważa, że ludzie korzystają z egzorcystów ponieważ jest to dla nich “ostatnia deska ratunku”. Wydaje mi się, że w wielu filmach które zajmują się tą tematyką niektóre rzeczy są sporo naciągane, a wyobrażenie opętania jest w naszych głowach kreowane właśnie przez reżyserów. W rzeczywistości jest jednak zupełnie inaczej. Problem jest na pewno bardzo złożony i będzie wymagał sporej ilości badań. Miejmy nadzieję, że w końcu wszelkie wątpliwości zostaną rozwiane.
To bardzo ciekawy i trudny temat. Coraz więcej Polaków szuka pomocy u egzorcysty. Czy to już epidemia opętań? Naukowcy i terapeuci twierdzą, że w pewnym sensie tak. Jeszcze dekadę temu w Polsce działało zaledwie kilku egzorcystów. Dziś – ponad stu. Pod tym względem ustępujemy jedynie Włochom, ale z przyczyn czysto personalnych. To tam działa najdynamiczniejszy i najsławniejszy specjalista w tej dziedzinie: ojciec Gabriele Amorth, oficjalny egzorcysta Państwa Kościelnego, który utrzymuje, iż przeprowadził ponad 70 tys. udanych egzorcyzmów. Ale nie pozostajemy daleko w tyle. W 2007 r. Częstochowa była gospodarzem IV Międzynarodowego Kongresu Egzorcystów. Kilka miesięcy później poinformowano o rozpoczęciu budowy jedynego w Europie centrum egzorcyzmowania – Ośrodka Pomocy Duchowej „Oaza Maryi Królowej Światłości” w podszczecińskim Poczerninie. Komentatorzy zagraniczni uznali Polskę za „Dolinę Krzemową Egzorcyzmu”. Nasze media są ostrożniejsze i najczęściej piszą, że choć Kościół katolicki traci w rankingach zaufania społecznego, to jednak Polacy coraz częściej poddają się egzorcyzmom, a więc coś w tym musi być. Tymczasem już w 1992 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) umieściła opętanie w międzynarodowym spisie chorób, tzw. ICD-10. Psychiatrzy twierdzą, że wszystkie objawy występujące u egzorcyzmowanych można wyjaśnić – i leczyć ich przyczynę – na gruncie medycyny. Według egzorcystów opętanie objawia się sakrofobią, czyli lękiem przed sakralnymi przedmiotami lub miejscami, mówieniem dziwnym językiem, nieodpartą skłonnością do bluźnienia. Katalog symptomów jest jednak bardzo szeroki i zawiera nawet nadużywanie internetu. Sytuacje znane z filmowych horrorów – plucie gwoździami czy lewitacja – to podobno rzadkość. Natomiast demony mogą dać swej ofierze nadludzką siłę, a także nadnaturalną wiedzę o faktach, zwłaszcza o grzechach osób postronnych. Sami egzorcyści zaczynają się jednak dystansować od takich rewelacji, ponieważ wpływ popkultury na zaburzenia psychiczne jest już ewidentny. Gdy 10 lat temu do amerykańskich kin ponownie trafił klasyk gatunku, słynny „Egzorcysta” w reżyserii Williama Friedkina, psychiatrzy odnotowali gwałtowny skok liczby opętań – podobnie jak po premierze filmu w 1973 r. czy opublikowaniu jego książkowego pierwowzoru dwa lata wcześniej. Wielu ludzi ulega wpływom takich produkcji, wskutek czego pojawiają się u nich objawy histeryczne.
Media donoszą, że w Polsce jest coraz więcej przypadków tzw. opętań. Niektórzy psychiatrzy i psychologowie przyznają, że część swoich pacjentów odsyłają do egzorcystów. Dlaczego część przypadków chorób psychicznych jest uważana za nadnaturalne? Jak wpływa to na przebieg terapii? Nie znam statystyk i nie słyszałem, by ktoś je opracowywał. Mogę się jednak domyślać, że w związku z zwiększaniem się liczby egzorcystów (a liczba ich ponoć dobiega już setki) zwiększa się liczba przypadków określanych jako "opętanie". Nie byłoby w tym nic dziwnego, przecież także wzrost populacji psychiatrów owocuje wzrostem populacji chorych. Pewnie trochę dlatego, że jak jest więcej lekarzy, to łatwiej któregoś z nich znaleźć, co zazwyczaj kończy się jakąś diagnozą. Ale przede wszystkim - przecież musimy mieć co robić. Podejrzewam nieśmiało, że tak właśnie jest z tymi "opętaniami". W cudzysłowie, bo należę do tych którzy sądzą, że "opętań" wcale nie jest więcej. Przeciwnie, w ogóle ich nie ma. Zaburzenia psychiczne mogą przyjmować taka formę, jakiej oczekuje lub prowokuje otoczenie, środowisko socjokulturowe. Więc nic dziwnego, że niektórzy chorzy mogą przeżywać siebie tak, jakby byli opętani przez szatana. Jego obecność potwierdził przecież Jan Paweł II, więc na pewno szwenda sie po świecie, a przynajmniej po Polsce. Pomijając to, że poczucie bycia szarpanym przez rozmaite grzeszne namiętności może znaleźć wyraz w psychotycznej walce - trochę z tymi popędami, a trochę z tym, co ich (np. seksualności) zakazuje - obraz świata (w psychiatrycznej terminologii - "schematy poznawcze") decyduje o tym, jak człowiek wyobraża sobie to, co z nim się dzieje. Nie tak dawno oddziały psychiatryczne były pełne Napoleonów... A współczesna kultura jest przesycona irracjonalizmem. Nic dziwnego, że ma to swój wyraz w formie, jaką przybierają zaburzenia psychiczne. Nic też dziwnego, że irracjonalne myślenie nie jest obce psychiatrom i psychoterapeutom (tym ostatnim być może szczególnie, ale to juz całkiem inna historia). W końcu wszyscy jesteśmy kształtowani przez kulturę, w której żyjemy. Nie ma nic dziwnego w odsyłaniu do egzorcystów pacjentów demonstrujących "opętanie", jeśli nasze leczenie nie pomaga, a samemu się wierzy w diabły i w możliwość opętania. W Polsce nie wierzyć w to wcale nie jest łatwo. A nawet bardzo opłaca się wierzyć i współpracować z egzorcystami. Decyzja o skierowaniu pacjenta do egzorcysty oznacza rezygnację z racjonalnego leczenia - farmako i psychoterapii. Jak każda taka rezygnacja oznacza to przynajmniej utratę szans na wyleczenie. A czasami nawet utrwalenie zaburzenia, potwierdzenie domniemania, że to nie choroba, którą można opanować sposobami znanymi medycynie, lecz działanie tajemniczych i groźnych sił. Trzeba jednak dopuścić także i taką możliwość, że potężna sugestia, jaką niesie procedura egzorcyzmowania doprowadzi do poczucia skutecznego uwolnienia od diabła, przyniesie pacjentowi ulgę, chociaż tylko "objawową". Bo nie usuwa przyczyn poczucia opętania. Zwłaszcza, jeśli przyczyną są urojenia, poprawa będzie zwiewna i krótkotrwała lub wcale jej nie będzie. Niektórzy egzorcyści wiedzą o tym i korzystają z konsultacji psychiatrów, odstępując od egzorcyzmów, gdy dowiadują się, że to jest psychoza. Ale jeśli jest to np. zaburzenie nerwicowe, przejawiające się w formie opętania, nawet skuteczne usunięcie objawów nie usuwa ich przyczyn. Tego, co te objawy sygnalizują, nie da się skutecznie zmienić, odwołując się do wiary i dlatego często egzorcyzmy mają charakter gaszenia pożaru benzyną...
Opętanie to znana medycynie choroba, ale nie leczy się jej spowiedzią. To zagrożenie dla ludzkiego życia. Choroby psychiczne to zbyt poważne problemy, by oddawać zmagających się z nimi pacjentów w ręce takich osób. To przecież może skończyć się śmiercią chorego. Brytyjski think tank Theos, zajmujący się religią i socjologią, opublikował raport, z którego wynika, że egzorcyści mogą działać na szkodę osób, które szukają u nich pomocy. Powód? Większość rzekomo opętanych to ludzie ze schorzeniami psychicznymi, które kapłani zamiast leczyć, pogłębiają. W ostatnich latach w wielu krajach odnotowano wzrost liczby aktywnie działających egzorcystów. W Polsce od początku wieku przybyło ich ponad 100. Podobną tendencję obserwuje się też we Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Co zaskakujące, ów trend dał o sobie znać także w chłodnym i zdystansowanym społeczeństwie brytyjskim. Problem w tym, że działalność różnej maści egzorcystów niekiedy bardziej szkodzi niż pomaga. Ludzie uznawani za ofiary Szatana potrzebują bowiem często fachowej pomocy psychologicznej albo psychiatrycznej. Zamiast tego utwierdza się ich w przekonaniu, że padli ofiarą złych mocy, a jedynym wyjściem jest modlitwa i rytuał. To tylko pogarsza ich i tak nie najlepszy stan. Problem z odróżnianiem chorób psychicznych od opętania mają nie tylko kościoły protestanckie. To również ogromne wyzwanie dla Kościoła Katolickiego, który do szatańskich ataków podchodzi niezwykle poważnie (choć złośliwi twierdzą, że makabryczne opowieści o opętanych to jeden z niewielu skutecznych straszaków na wiernych, jaki pozostał klerowi). Na szczęście dziś większość egzorcystów (także polskich) podkreśla, że znajdują się w stałym kontakcie z psychologami i psychiatrami, do których odsyłają ludzi niepotrzebujących pomocy ze strony Kościoła. Ataki Złego dotyczą bowiem, zdaniem kapłanów, jedynie maleńkiego odsetka osób, które się do nich zgłaszają.
Zjawisko opętania to zatrważające i trudne wyzwanie XXI wieku. Tematyka opętania i egzorcyzmów stała się od kilku lat jedną z tych kwestii, które wzbudzają wiele emocji i sensacji. Dzieje się tak w dużej mierze z powodu zainteresowania się nią mediów papierowych, elektronicznych i telewizji, choć trzeba przyznać, że dziennikarze traktują ją w sposób bardzo uproszczony i bardziej jako kolejny temat, który przyciągnie czytelnika lub widza, niż okazję do pogłębionej refleksji. Ta fala sensacji, przynajmniej takie odnosi się wrażenie w Polsce, powoli jednak już mija i trzeba mieć nadzieję, że nadchodzi teraz czas na spokojną, rzeczową refleksję nad tematem opętania i egzorcyzmów w gronie teologów, historyków, psychologów, psychiatrów i psychoterapeutów. Dzisiejsza psychiatria zgodnie z „Międzynarodową statystyczną klasyfikacją chorób i problemów zdrowotnych" (ICD-10) w klasyfikacji zaburzeń dysocjacyjnych (F.44) wymienia kategorię „trans i opętanie" (F. 44.3). Opętanie jest jednak zjawiskiem badanym z różnych perspektyw. Złożoność i wieloaspektowość problemu z konieczności wymusza w tym miejscu wybiórcze i uproszczone jego przedstawienie. Mając świadomość tego problemu, w artykule zestawiam teologiczne i psychiatryczne rozumienie kategorii opętania. Krótkie omówienie religijnego ujęcia tego zagadnienia uzasadnione jest tym, iż konstytuuje ono sytuację problemową dla procesu wyłaniania się współczesnego podejścia psychiatrycznego. Od czasu pojawienia się pierwszych tekstów opisujących objawy zaliczane dziś do zaburzeń dysocjacyjnych zmieniały się poglądy na temat ich etiologii, typologii i sposobów leczenia. Na podstawie analizy historycznej wykazuję, że rozwój tych poglądów związany był z kulturowo uwarunkowanymi przekonaniami na temat natury ludzkiej. Widoczny jest związek z takimi dziedzinami jak filozofia czy religia. Dotyczy to także psychiatrii współczesnej. Różne wyjaśnienia opętania dzielę w artykule dychotomicznie, według cech kontradyktorycznych, na dwa rodzaje: naturalistyczne, w których wspomniane zaburzenia uznaje się za wyraz choroby, oraz nienaturalistyczne, odwołujące się na przykład do działania złych mocy. Niewątpliwy jest naturalistyczny charakter współczesnych wyjaśnień medycznych. Naturalizm metodologiczny jest bowiem uważany obecnie za konieczny warunek naukowości. Zgodnie z ostatnimi trendami pod wpływem badań psychiatrii transkulturowej i antropologii zaleca się uwzględnianie uwarunkowań kulturowych pacjenta przy leczeniu i opiece. Na tej podstawie niektórzy psychiatrzy dopuszczają możliwość udziału osób duchownych w procesie psychoterapii. Podręczniki psychiatrii zalecają lekarzom zaznajomienie się z problemami z zakresu religioznawstwa. Czy oznacza to, że perspektywa psychiatryczna pozwala na rozstrzygnięcie problemu natury opętania? Odpowiedź na to pytanie okazuje się bezpośrednio związana z problemem roli naturalizmu we współczesnej nauce. Pierwsze opisy zaburzeń zaliczanych we współczesnych podręcznikach psychiatrii do zaburzeń dysocjacyjnych znajduje się w papirusach sprzed ponad 3000 lat . Uznawano wtedy, że wskazane objawy są wynikiem „wędrującej" lub „głodnej macicy". Później Hipokrates wprowadza określenie „histeria", a jej przyczyny dopatruje się w braku aktywności seksualnej. Naturalistycznie histerię wyjaśniał także Galen. Stwierdzał jej występowanie także u mężczyzn. Miała ona być wynikiem retencji nasienia. We wszystkich tych ujęciach jako kurację zalecano stosunki płciowe. Obok tych naturalistycznych interpretacji w starożytności funkcjonowały także wyjaśnienia o charakterze religijnym. W obrzędach ku czci Dionizosa czy Apollina występowały fenomeny określane przez starożytnych jako szaleństwo (mania). Podobnie kategoryzowano praktyki wróżenia, gdy bóg, jak uznawano, przemawia ustami delfickiej Pytii . Na początku ery kluczową rolę kulturotwórczą zaczynają przejmować religijne, jeszcze pozachrześcijańskie, synkretyczne interpretacje rzeczywistości, ze szczególnym znaczeniem skrajnie dualistycznych systemów wywodzących się z religii Wschodu, szczególnie mazdaizmu. Mówi się w nich o odwiecznej walce dwóch konstytutywnych zasad świata: sił dobra oraz sił zła. Ten kulturowy klimat skłaniał do dopatrywania się w przypadkach histerii działania złych mocy i poszukiwań ratunku w różnych praktykach religijnych. Kluczowe dla ukształtowania się średniowiecznego podejścia do omawianego problemu okazały się pisma Augustyna z Hippony, który odwołaniami do działania demonów wyjaśniał zarówno choroby somatyczne, jak i psychiczne. Jak pisze Jakubik: „Odtąd przestano traktować chorych z zaburzeniami histerycznymi jako jednostki opanowane przez emocjonalne potrzeby i fizyczne, chorobowe cierpienie, a zaczęto sądzić, iż są to osoby opętane przez demony, zaczarowane, sprzymierzone z Szatanem, a nawet należą do grona heretyków" . Z drugiej strony, jak wykazują niektórzy badacze tego okresu, istnieją przesłanki, by kwestionować powyższe stwierdzenia Jakubika . W średniowieczu próbowano także wyjaśnień naturalistycznych omawianego fenomenu. Przykładem takiego podejścia są pisma żyjącego w XIII w. franciszkaniana Bartłomieja Anglika, który dopatrywał się biologicznego podłoża histerii . Ujęcie demonologiczne zajmuje jednak miejsce centralne, choć wśród historyków istnieją spory na temat tego, na ile nieograniczona była jego dominacja . W każdym razie w średniowieczu, choć lekarze wciąż mówią o „wędrującej macicy", jako uprawnioną metodę leczenia stosuje się modlitwę i egzorcyzmy . Od renesansu uprawomocnione stają się wyjaśnienia naturalistycznie. Według Paracelsusa histeria jest chorobą umysłową. W XVII w. mówi się o chorobie mózgu. W oświeceniu Thomas Sydenham wskazuje na psychiczne uwarunkowania histerii. Później Giorgio Baglivii stwierdza, że jedynym źródłem są emocje. Wskazywano także na sytuacje chorego w środowisku i w rodzinie (von Feuchterslen), choroby narządów rozrodczych (W. Griesinger), urazów psychicznych (Liebault, Bernheim) czy sugestywne działanie środowiska (J.M. Charcot, J. Babiński). Kluczowa dla dzisiejszego rozumienia zaburzeń dysocjacyjnych jest Pierre'a Janeta dynamiczna teoria nerwic, poszerzona następnie o teorię równowagi między psychologiczną siłą a napięciem psychologicznym oraz o teorię dysocjacji (1893). W ujęciu Janeta histeria jest następstwem obniżonego napięcia psychicznego spowodowanego urazami psychicznymi. Podobnie do psychicznych urazów, jako przyczyn histerii, odwoływał się Z. Freud. We współczesnych podręcznikach psychiatrii koncepcje Freuda, uzupełnione o teorie powstawania nerwic, zalicza się do podstaw rozumienia etiopatogenezy zaburzeń dysocjacyjnych . W obecnie obowiązującej dziesiątej edycji „Międzynarodowej statystycznej klasyfikacji chorób i problemów zdrowotnych" (ICD-10) pojawia się kategoria „opętanie". Zaliczana jest ona do szerszej klasy chorób określanych jako zaburzenia dysocjacyjne. Zgodnie z ICD-10: Wspólnym rysem zaburzeń dysocjacyjnych czy konwersyjnych jest częściowa lub całkowita utrata normalnej integracji pomiędzy wspomnieniami przeszłości, poczuciem tożsamości, wrażeniami czuciowymi i kontrolą ruchów ciała. [...] Zaburzenia te były wcześniej klasyfikowane jako różne typy „histerii konwersyjnej". Obecnie uważa się, że są one pochodzenia psychogennego i są ściśle związane w czasie z urazowymi wydarzeniami, nierozwiązywalnymi czy „nie do zniesienia" sytuacjami, czy też z zaburzonymi relacjami z otoczeniem . Przyjmuje się więc, że zaburzenia te mają podłoże psychiczne, mogą być wynikiem trudnych przeżyć czy problemów w kontaktach transpersonalnych. Leczenie polega na zastosowaniu psychoterapii. Pojęcie „opętania" jest rozumiane następująco: „Osoba jest przeświadczona, że została owładnięta przez ducha, moc, bóstwo lub inną osobę". Dalej stwierdza się, że trans i opętanie: [...] są stanami niepożądanymi lub kłopotliwymi oraz nie pojawiają się w okolicznościach religijnych lub innych zyskujący Powyższe sformułowanie zakłada, że istnieją niepatologiczne stany „transu i opętania". Mają miejsce wtedy, gdy są chciane, wywołane za zgodą danej osoby i zachodzą w przyjętym kontekście religijnym czy kulturowym. Do takich niepatologicznych form można by zapewne zaliczyć niektóre zachowania ludzi na różnego rodzaju imprezach sportowych, dyskotekach czy koncertach. We współczesnej kulturze Zachodu są to przyjęte formy rozrywki i choć ich uczestnicy mogą niekiedy zachowywać się zaskakująco nawet dla nich samych, przyjmuje się, że nie wymagają opieki psychiatry. Do fizjologii należałoby zaliczyć także opętania, do których dochodzi w trakcie specjalnych spotkań, na przykład w Brazylijskim Kościele Zielonoświątkowy , których uczestnicy oczekują właśnie, że prowadzący spowoduje opętanie, by następnie dokonać egzorcyzmu. Podobnie sprawa ma się w różnych innych ekstatycznych grupach religijnych i innych kulturach, w których wywołanie transu czy opętania jest zabiegiem świadomym, celowym, przyjętym kulturowo i religijnie. Także i w tych sytuacjach nie przewiduje się stosowania terapii psychiatrycznej i nie są one desygnatem medycznej kategorii „opętanie". Zwróćmy uwagę, z jakimi problemami wiąże się taka relatywizacja diagnostyki. Po pierwsze, wskazuje ona na metodologiczną słabość psychiatrii jako nauki. W „porządnych" naukach nie czyni się zastrzeżeń typu: obowiązywanie drugiego prawa dynamiki Newtona nie zależy od kontekstu kulturowego. Poza tym, jak stwierdza Barbaro, „[...] autorzy ICD-10, uzależniając rozpoznania, czy dane zjawisko jest sytuacją religijną »akceptowaną w danej kulturze«, oddają ostatnie słowo kontrowersji między psychiatrą a teologiem antropologowi kultury lub socjologowi" . Inny problem ze sformułowaniem kategorii „trans i opętanie" w ICD-10 wydaje się szczególnie poważny, polega bowiem na naruszeniu logicznej zasady niesprzeczności. Z jednej strony stwierdza się, że o opętaniu mówimy, gdy chodzi o stan nie pojawiający się w kontekście religijnym ani nie jest jego przedłużeniem. Z drugiej zaś wskazuje się na przeświadczenie osoby chorej, że jest owładnięta przez ducha, bóstwo itd. Takie przekonanie wydaje się silnie związane z kontekstem religijnym. W praktyce za objaw opętania patologicznego uznaje się zmianę wzorca zachowania, którego przyczynę chory lub jego otoczenie upatruje we wpływie złej istoty. Jak podkreśla Dębieć, „Przekonanie to ma charakter społeczny" . Dębieć odwołuje się przy tym do twierdzeń Suryaniego i Jensena, akcentujących to, że „zarówno obserwator (obserwatorzy) i jednostka wierzą, że ta istota jest Diabłem, demonem, duchem lub osobą". Podobnie jest odnośnie do innych objawów: „Wyraz twarzy pozostaje zgodny z tożsamością opętującej istoty (wyobrażeniami na temat ducha, demona, bóstwa). [...] W trakcie ataku opętany śpiewa lub recytuje teksty uznane za święte" . Innymi słowy, do objawów patologicznego opętania ważnych dla postawienia diagnozy należy zachowanie, w którym przekonania i jednostki i/lub społecznego otoczenia odnośnie do stanu chorego wskazują na wyraźny kontekst religijny. Tymczasem ICD-10 wyklucza występowanie takiego kontekstu. Jeśli przyjrzeć się innym objawom opętania patologicznego wymienianym w kontekście psychiatrycznym, znaleźć można wiele zachowań, które egzorcyści zaliczają do towarzyszących opętaniu przez demona. Wymienić tu można choćby zaburzenia przytomności, wypowiadanie bluźnierczych i obscenicznych myśli, utrata kontroli ruchów, samookaleczenia, niekiedy taneczne i rytmiczne poruszanie się, zmiana tonu głosu, przechodzenie mowy w krzyk czy jakby zwierzęce wycie, glosolalia, niespotykana siła fizyczna itd. Wskazuje się na niezwykłą odporność na bodźce bólowe, brak znaczących obrażeń mimo ekspozycji na, przykładowo, żar ognia czy razy kłute. Poza tym chorzy zgłaszają odczuwanie lekkości ciała lub jego unoszenia się . Wśród wymienianych objawów brak oczywiście takich, które nie posiadają, przynajmniej obecnie, wyjaśnienia naturalistycznego, a które dla egzorcysty stanowią kluczową przesłankę, by stwierdzić demoniczne opętanie. Nie wymienia się więc przepowiadania zdarzeń przyszłych czy znajomości zdarzeń przeszłych, o których jednostka nie mogła wiedzieć, czy biegłego posługiwania się przez nią językami, których nigdy się nie uczyła itp. Inaczej też interpretuje się w tych ujęciach wspólnie wskazywane objawy. Przykładowo wspomniana glosolalia jest z punktu widzenie psychiatrii jedynie niezrozumiałą dla otoczenia formą mowy, wynikającą z zaburzeń w działaniu mózgu, w ujęciu religijnym zaś mówi się tu o „języku aniołów". Nie jest moim zamiarem rozstrzyganie sporu o możliwość zachodzenia jakichś parapsychologicznych zjawisk bądź innych, nie mających, być może tylko tymczasowo, naturalistycznego wyjaśnienia, do których odwołuje się Rytuał Rzymski, a za nim egzorcyści. Chciałbym jedynie wskazać, że gdyby przyjąć rzeczywiste występowanie tych zjawisk, można łatwo dokonać rozróżnienia między opętaniem patologicznym należącym do zagadnień psychiatrycznych a opętaniem demonicznym nie będącym chorobą psychiczną. W ujęciu religijnym zatem, które akceptuje nadnaturalistyczne wyjaśnienia niektórych zdarzeń, w omawianym przypadku nie jest tak, że mamy do czynienia z jednym zjawiskiem - opętaniem - interpretowanym z różnych perspektyw. Egzorcyści stwierdzają, że środki medyczne nie „wyleczą" z opętania, a egzorcyzmy nie nadają się do leczenia chorób psychicznych. Są to, w tym ujęciu, dwa różne opętania, a niebranie pod uwagę ich odmienności prowadzi do błędu ekwiwokacji. W naturalistyczny nurt wpisuje się nie tylko psychiatria, ale każda współczesna dziedzina nauki, co wynika z definicyjnej roli naturalizmu metodologicznego w nauce. Z punktu widzenia filozofa nauki interesujące jest to, że nieobecność na liście objawów opętania patologicznego niektórych zjawisk opisywanych przez egzorcystów jest spójna z naturalistycznym rozumieniem rzeczywistości, co jest przesłanką na rzecz twierdzenia o silnym związku naturalizmu metodologicznego i metafizycznego. Twierdzenia o występowaniu takich zjawisk są za to spójne z ujęciem religijnym. Omawiana sytuacja jest więc doskonałym przykładem niewspółmierności ontologicznej i semantycznej. ICD-10 nie podaje takiego rozumienia kategorii opętania, które pozwalałoby jednoznacznie i całkowicie oddzielić przypadki patologiczne od pozostałych. W praktyce psychiatrycznej sytuacja wygląda tak, że lekarze mogą stwierdzić brak skuteczności terapii. Na tej podstawie niekiedy decydują się na doradzenie pacjentowi skontaktowania się z egzorcystą. ( publikacja Pana Piotra Bylicy )