Badacze z Łodzi i Bostonu opracowali nowy schemat chemioterapii, który ma szansę przydać się w leczeniu raka trzustki. Pokazali, że korzystne efekty może dawać kombinacja dwóch nigdy nie łączonych dotąd leków.
"Rak trzustki jest jednym z najgorzej rokujących nowotworów. Pomimo leczenia, w ciągu roku od rozpoznania umiera ponad 75 proc. pacjentów" - powiedział PAP dr Wojciech Fendler z Zakładu Biostatystyki i Medycyny Translacyjnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Największe szanse na dłuższe przeżycie daje całkowite wycięcie guza, jednak takie leczenie możliwe jest w zaledwie w jednym na pięć przypadków. Dodatkowe leczenie takie jak radioterapia czy chemioterapia na razie nie poprawiają znacznie szans pacjenta na przeżycie. Dlatego istnieje silna potrzeba opracowania nowej terapii lekowej „skrojonej” na potrzeby walki z rakiem trzustki.
Badacze z Dana-Farber Cancer Institute (Harvard Medical School w Bostonie) i z UM w Łodzi wymyślili, jak można zagłodzić komórki nowotworu trzustki łącząc działanie dwóch leków, których dotąd nikomu nie przyszło do głowy połączyć. Badania wykonano dotąd na liniach komórkowych i na myszach. Rzeczywiście dochodziło tam do zahamowania wzrostu komórek nowotworowych. Terapii nie testowano jednak jeszcze na ludziach. Badania ukazały się w czasopiśmie „Nature Communications”.
Duże nadzieje pokładano w leku CB839, który hamował wzrost komórek raka trzustki w badaniach eksperymentalnych. Lek ten jednak nie mógł być stosowany na pacjentach, bo działa... tylko przez kilka dni. W tym czasie komórki nowotworu trzustki rzeczywiście "głodują" - nie są w stanie pozyskać jednego z aminokwasów - glutaminianu - niezbędnego im do życia. Po kilku dniach jednak znajdują nową drogę, by pozyskać niezbędny im do życia składnik. A to znaczy, że stają się oporne na działanie leku i nowotwór znów zaczyna się rozwijać.
Badacze postanowili zbadać, co się dzieje w komórce, kiedy zmienia ona swój metabolizm w odpowiedzi na lek i staje się oporna na leczenie. Wiedzę tę wykorzystali, by zablokować ten mechanizm nabytej chemiooporności. Dzięki temu można byłoby dalej blokować w nowotworze pozyskiwanie niezbędnego aminokwasu i całkiem zagłodzić niebezpieczne dla organizmu komórki. Każdy z zespołów - z Bostonu oraz z Łodzi - znalazł inny lek, który jest w stanie zablokować tę oporność. To leki nieźle już znane i stosowane w praktyce lub testowane w badaniach klinicznych, więc gdyby skuteczność terapii udało się potwierdzić, droga do ich stosowania nie będzie taka długa i kosztowna, jak w przypadku nowych substancji.
"Koledzy z Bostonu badali, jak zmieniają się produkty przemiany materii w komórce, która nabiera oporności. Dzięki temu odgadli, które szlaki komórkowe zmieniają wtedy swoją aktywność i bazując na własnej, rozległej wiedzy o metabolizmie i biochemii komórki szukali sposobu, by te szlaki zablokować" - opowiada dr Fendler. "To było trudne zadanie!" - dodaje.
Badacze z UM z kolei założyli, że komórka, aby nabyć oporność, potrzebuje jakichś specyficznych białek. Może wystarczy więc zablokować produkcję tych białek poprzez istniejące, przebadane substancje, które już wykazały podobne działanie? Polacy wybrali jednak inne podejście - nie główkowanie, ale przeszukiwanie ogólnodostępnych baz bioinformatycznych stworzonych przez Broad Institute w Bostonie. Są tam gromadzone informacje m.in. o tym, jak zmienia się w komórkach zawartość poszczególnych białek w wyniku działania poszczególnych farmaceutyków. W ten sposób znaleziono związki, które najlepiej są w stanie zablokować tworzenie oporności w komórce nowotworu. Co ciekawe, takie podejście do alternatywnego wykorzystania leku nie wymagała wiedzy o wszystkich potencjalnych mechanizmach jego działania.
Następnie zespół dr Josepha Manciasa z Bostonu potwierdził eksperymentalnie skuteczność wytypowanych bioinformatycznie leków pokazując równoważność obu podejść w szukaniu kombinacji terapeutycznych.
Chemioterapia mogłaby więc polegać na kombinacji leku CB839 i któregoś z leków zaproponowanych przez zespół z Polski lub z USA.
Dr Fendler kieruje obecnie zespołem badawczym poszukującym narzędzi zwiększających bezpieczeństwo radioterapii oraz - wspólnie z badaczami z Bostonu - poszukuje kolejnych kombinacji znanych leków, które mogłyby okazać się skuteczne w walce z innymi chorobami nowotworowymi.
Komentarze
[ z 2]
Niestety, Pan Doktor z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi Wojciech Fendler ma niewątpliwie rację mówiąc, że nowotwory trzustki wiążą się z jednymi z najgorszych rokowań. Niestety też trzeba mieć świadomość, że mało który z pacjentów przeżywa rok od momentu rozpoznania tego schorzenia. Dodatkowo też mało który ma szansę przeżyć kolejne miesiące w miarę dobrym zdrowiu umożliwiającym w miarę prawidłowe funkcjonowanie. Lekarze w momencie kiedy diagnostyka wskazuje na nowotworowe pochodzenie zmiany często są już bezsilni i trudno im zaproponować coś więcej niż leczenie paliatywne, tak na prawdę mające tylko i wyłącznie wydłużyć czas przeżycia pacjenta i poprawić komfort w ostatnich miesiącach, czasem tygodniach które mu pozostały. Nie mam wątpliwości, że chorzy boją się tego nowotworu i sam fakt wynalezienia skutecznego lekarstwa byłby bardzo pożądanym narzędziem mającym służyć do walki z tą chorobą. Mam nadzieję, że uda się zakończyć opisywane powyżej badanie z pozytywnym efektem i dzięki temu wielu z nas będzie mogło cieszyć się, iż wreszcie w momencie postawienia diagnozy dotyczącej raka trzustki może zaproponować coś więcej niż leki przeciwbólowe i postawę wyczekującą ze stosowaniem chemioterapii, która i tak jak wiadomo nie jest w stanie wyleczyć z choroby, może jedynie odsunąć czas śmierci, ewentualnie zniwelować cierpienia.
To świetne wiadomości, które mogą przynieść szansę pacjentom na wyleczenie i dalsze życie z uwagi na to, że skuteczność leczenia zaawansowanego raka trzustki nie poprawiła się istotnie w ostatnich 40 latach. Cieszy to tym bardziej, że tego odkrycia dokonali naukowcy z Polski, co po raz kolejny pokazuje, że jesteśmy w czołówce światowej jeżeli chodzi o różnego rodzaju innowacyjne metody terapii, które mogą okazać się kluczowe w leczenie niektórych chorób. Niestety nowotwór trzustki należy do jednych z częstszych pod względem zachorowalności (10 miejsce u kobiet i 9 u mężczyzn wśród wszystkich nowotworów) oraz śmiertelności (5 miejsce u kobiet i 6 u mężczyzn pod względem ilości zgonów z powodu nowotworów). To jedyny nowotwór z jednocyfrowym pięcioletnim wskaźnikiem przeżycia (2-9 procent) niemal na całym świecie. Rak trzustki częściej występuje u osób palących papierosy, uważa się, że nawet 25% przypadków tego nowotworu ma związek z paleniem. Ponadto nowotwór ten występuje częściej u osób chorujących na otyłość, cukrzycę i przewlekłe zapalenie trzustki. Również nadmierna ilość nienasyconych kwasów tłuszczowych, cukrów prostych, oraz czerwonego mięsa może zwiększać ryzyko zachorowania na ten typ nowotworu. Można je zmniejszyć wzbogacając menu o produkty bogate w błonnik i witaminę C oraz częściej sięgając po ryby, wielonienasycone kwasy tłuszczowe i oleje roślinne. Zakłada się, że na raka trzustki mogą zachorować osoby, które na co dzień stykają się np. z toksynami, pestycydami, chlorkami metylenu, benzydyną, DDT. Objawy raka trzustki zależą od jego lokalizacji, wielkości, inwazyjności oraz stopnia naciekania sąsiednich narządów. We wczesnym stadium nowotwór trzustki rozwija się bezobjawowo. Wraz z wiekiem rośnie ryzyko zachorowania na ten rodzaj raka, a dodatkowo każdy fragment trzustki może być punktem wyjścia rozrostu nowotworowego. Do głównych objawów raka trzustki zalicza się brak apetytu i spadek masy ciała. Wczesne objawe raka są często mylone z innymi dolegliwościami. Bardzo często zdarza się, że gdy objawy raka są już łatwo zauważalne, okazuje się, że rak trzustki zajął już inne narządy. W początkowej fazie choroby objawy raka to głównie ból brzucha, a także nudności i żółtaczka. Objawem raka jest również znaczna utrata masy ciała. Jak się okazuje aż 80 procent pacjentów trafia do lekarza, gdy choroba jest już na tyle zaawansowana, że możliwe jest jedynie leczenie paliatywne, którego zadaniem jest tylko ulżenie w bólu, ale i zapewnienie możliwie jak najwyższej jakości życia. To pokazuje, że pojawiające się objawy nie mogą być bagatelizowane i powinny być jak najszybciej skonsultowane z lekarzem ponieważ czas odgrywa tu ogromną rolę. W zakresie badań obrazowych niezwykle istotne jest USG, poza samym nowotworem można uwidocznić powiększone węzły chłonne, poszerzenie dróg żółciowych, czy przerzuty w wątrobie. Skuteczną metodą diagnostyczną jest też tomografia komputerowa oraz rezonans magnetyczny. W zaawansowanych postaciach choroby przydatna bywa endoskopowa cholangiopankreatografia wsteczna (EPCW) pozwalająca na ocenę dróg trzustkowych i żółciowych. Najczęstszą postacią raka trzustki jest gruczolakorak.Trudność w jego leczeniu polega na tym, że komórki rakowe są podobne do komórek gwiaździstych trzustki. Biorą one udział w naprawie uszkodzonej tkanki narządu. Jednak oddziaływanie komórek nowotworowych i gwiaździstych stymuluje wzrost guza. W rezultacie prowadzi to do oporności na leki przeciwnowotworowe. Testy na myszach przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych z wykorzystaniem pewnego preparatu wykazały, że zdołał on zablokować wzrost i odporność komórek nowotworowych, co doprowadziło do wznowienia pozytywnego efektu preparatów chemicznych. Średnia przeżywalność wzrosła o 50%. Następne testy zostaną przeprowadzone na ludziach. Jeśli wyniki potwierdzą się, powstanie lek, który przedłuży życie pacjentów z gruczolakorakiem, który jest obecnie bardzo trudny do leczenia. Kolejną dobrą wiadomością jest to, że naukowcom ze Szwecji udało się jednak opracować nową metodę, która pozwala niezwykle trafnie zdiagnozować pacjentów na I i II etapie choroby, kiedy jeszcze mają spore szanse na przeżycie. Stworzono prosty test krwi, który pozwala wykryć raka trzustki nawet na bardzo wczesnym stadium. Skuteczność badania oscyluje w granicach 96 procent. Pozwala on na uzyskanie informacji o rozwoju zmian świadczących o chorobie jeszcze zanim guzy będą możliwe do zlokalizowania na podstawie tomografii komputerowej lub badań DNA.