Prawie 60 mln zł - to roczne koszty dla ZUS z powodu nieodpowiednio lub zbyt krótko leczonych pacjentów z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit. Zdaniem specjalistów, Polska „drepcze daleko za światowym peletonem” w zakresie terapii dla osób cierpiących na te schorzenia. Tymczasem uporczywe objawy powodują, że chorzy wycofują się z życia zawodowego i społecznego. Efekt? 2,5 tys. pacjentów w wieku produkcyjnym na rencie, 300 tys. dni w roku absencji chorobowej osób aktywnych zawodowo.

Chodzi głównie o chorobę Leśniowskiego-Crohna i wrzodziejące zapalenie jelita grubego. „Przy zaostrzeniu choroby, bez odpowiedniego leczenia, chory właściwie nie wychodzi z domu. A jeśli już musi, najpierw robi mapę toalet na swojej trasie. To tak, jakby nieustannie przez rok mieć silnego rotawirusa” - wyjaśnia Agnieszka Gołębiewska, prezes Polskiego Towarzystwa Wspierania Osób z Nieswoistym Zapaleniem Jelita „J-Elita”. Długotrwała biegunka, nierzadko z krwią, bóle brzucha, chudnięcie - to główne objawy tych chorób.

Autorzy raportu „Gastroenterologia - analiza kosztów ekonomicznych i społecznych ze szczególnym uwzględnieniem choroby Leśniowskiego-Crohna i wrzodziejącego zapalenia jelita grubego” wykazali, że w Polsce problem dotyczy ok. 50 tys. osób. Raport przygotowali lekarze i specjaliści systemu opieki zdrowotnej w Instytucie Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego.

Zdaniem dr Małgorzaty Gałązki-Sobotki, dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia, wiceprzewodniczącej Rady Narodowego Funduszu Zdrowia, największym problemem w przypadku takich chorych jest brak refundacji terapii nowoczesnymi lekami biologicznymi, które są najbardziej skuteczne. „Tylko nieliczni pacjenci znajdują się w refundowanych programach lekowych” - wyjaśniła. Co więcej, najczęściej są to tylko terapie lekami starego typu, które dają gorsze efekty i nie gwarantują remisji, podczas gdy nowsze terapie są nie tylko wysoce skuteczne, ale mają lepszy profil bezpieczeństwa, co ma szczególne znaczenie przy planowaniu długotrwałej terapii u młodych, aktywnych zawodowo osób.

„Udowodniono, że nowoczesne terapie biologiczne zmniejszają liczbę hospitalizacji, a co za tym idzie koszty pośrednie” - zaznaczyła dr Gałązka-Sobotka.

Prof. Grażyna Rydzewska, prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii CSK MSWiA w Warszawie, podkreśliła, że na początku 2017 r. sytuacja nieco zmieniła się na lepsze: wprowadzono możliwość leczenia dwoma lekami biologicznymi starszej generacji odpowiednio przez rok i dwa lata. Jednak jej zdaniem, decyzja, ile czasu ma trwać leczenie, powinna być pozostawiona w gestii lekarza, ponieważ często chorzy wymagają znacznie dłuższej kuracji.

Również dr Małgorzata Mossakowska, założycielka Polskiego Towarzystwa Wspierania Osób z Nieswoistym Zapaleniem Jelita „J-Elita”, oceniła, że mimo zmiany na lepsze, leczenie w Polsce wciąż pozostaje daleko w tyle za standardami obowiązującymi w innych krajach UE i wytycznymi europejskiego stowarzyszenia na rzecz chorych z zapaleniami jelit - European Crohn’s and Colitis Organisation. „Również polskie towarzystwa naukowe zalecają, by to lekarz decydował o czasie trwania terapii oraz jej rodzaju” - podkreśliła dr Mossakowska.

Zdaniem prof. Wiesława Tarnowskiego, kierownika Kliniki Chirurgii Ogólnej, Onkologicznej i Przewodu Pokarmowego w Szpitalu im. Orłowskiego w Warszawie, największe koszty są generowane przez to, że chorzy są obejmowani terapią na zbyt późnym etapie choroby, często wtedy, gdy jedynym ratunkiem jest operacja, po której konieczne jest wielomiesięczne leczenie zachowawcze.

„To są ludzie ciężko chorzy. Gdyby ci pacjenci byli leczeni na wczesnym etapie choroby nowoczesnymi i bezpiecznymi lekami biologicznymi, znaczna ich część uniknęłaby leczenia chirurgicznego” - wyjaśnił prof. Tarnowski. Jak dodał, po leczeniu chirurgicznym chorzy również powinni być objęci wielomiesięczną terapią lekami biologicznymi, bo choroba jest nawrotowa. Według niego, jeżeli pacjent po leczeniu chirurgicznym otrzyma leczenie biologiczne, to ryzyko nawrotu jest zdecydowanie mniejsze.

„W globalnym rozrachunku dla systemu byłoby znacznie korzystniejsze leczenie biologiczne. Przede wszystkim, do leczenia biologicznego nie trafialiby chorzy z powikłaniami. Bo choroba charakteryzuje się tym, że ma bardzo dużo powikłań. Do nas trafiają chorzy, zwykle już w bardzo ciężkim stanie z powikłaniami, wymagający niejednokrotnie długotrwałego przygotowania do operacji. Na pewno wielu tych sytuacji dałoby się uniknąć, gdyby ci chorzy byli leczeni tak jak trzeba” - powiedział prof. Tarnowski.

W maju lekarze gastroenterolodzy i osoby chore na nieswoiste choroby zapalne jelit (NChZJ) zaapelowały do Ministra Zdrowia o wprowadzenie zmian do programów lekowych tak, aby zwiększyć dostęp pacjentów do zarejestrowanych w UE terapii biologicznych na wcześniejszych etapach choroby, zagwarantować odpowiednio długi czas terapii oraz zwiększyć bezpieczeństwo leczenia.

W wielu krajach dostępne są nowoczesne terapie biologiczne, bazujące na lekach przeciwintegrynowych takich jak Wedolizumab, które mają selektywny mechanizm działania - ograniczony wyłącznie do miejsca zmienionego chorobowo. Terapia ta jest standardem leczenia w wielu krajach na świecie. Refundowana jest m.in. w Czechach, Słowacji czy nawet Rumuni, czyli krajach o podobnym poziomie PKB. Przekłada się na większe bezpieczeństwo leczenia. Leki biologiczne w istotny sposób wpływają na możliwość uzyskiwania remisji choroby, a u wielu pacjentów pozwalają uniknąć kolektomii (chirurgicznego usunięcia jelita grubego) oraz pozwalają odstawić steroidy, leki o licznych działaniach niepożądanych.

Źródło: Centrum Prasowe PAP