5 października Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz wystosował do protestujących Rezydentów pismo, w którym podkreśla m.in., iż zgadza się w pełni z protestującymi, że kwestia wynagrodzeń jest tylko jednym z wielu czynników wymagających zmian.
Poniżej publikujemy pełną treść listu prezesa NRL:
„Koleżanki i Koledzy Rezydenci Protestujący,
Samorząd lekarski od lat żąda wzrostu poziomu PKB na zdrowie w Polsce do przynajmniej 6%. Do rządu wraz z nami zaapelowało o to w czerwcu 2017 roku ponad sto organizacji, w tym organizacji pacjentów i lekarzy skupionych w różnych towarzystwach naukowych. W kwestii określenia poziomu minimalnych wynagrodzeń wypowiedział się dwukrotnie Krajowy Zjazd Lekarzy – po raz pierwszy w 2006 roku, a następnie w maju 2016 roku. W tym roku Wy, młodzi lekarze rezydenci, postanowiliście o to zawalczyć w formie, jaką wybrał Wasz związek zawodowy. Dziękuję Wam za zwrócenie uwagi społeczeństwa na tę kwestię.
Podziwiam Waszą determinację w pokazywaniu warunków pracy lekarzy, ich godzin pracy, poziomu wynagrodzeń i procesu kształcenia. Jako Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej nawet w ostatnim miesiącu występowałem kilkakrotnie do Ministra Zdrowia w różnych sprawach dotyczących młodych lekarzy. Pragnę zapewnić, że na bieżąco zauważamy kłody rzucane pod Wasze nogi. Problemy zgłaszamy w inny sposób niż może to uczynić związek zawodowy, ale z całą siłą, jaką może dysponować izba lekarska. Wszyscy identyfikujemy się ze zgłaszanymi przez Was postulatami. Niektóre okręgowe izby lekarskie wsparły Was, organizując możliwość przyjazdu innych lekarzy, by mogli osobiście, w Warszawie, wyrazić swoje poparcie.
Zgadzam się w pełni z Wami protestującymi dzisiaj, że kwestia wynagrodzeń jest tylko jednym z wielu czynników wymagających zmian. Jest jednym z wielu czynników wpływających na to, że polski lekarz jest zmęczony. Nie wolno zapominać, że lekarz przepracowany staje się zagrożeniem dla pacjenta. Konsekwencją takiego zagrożenia mogą być błędy popełniane w udzielaniu świadczeń, ale i śmierć lekarza na dyżurze, co w ostatnich dwóch miesiącach też miało miejsce. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że lepszy przepracowany lekarz niż żaden lekarz, bo przepracowany lekarz to żaden lekarz. A na pewno lepszy żywy niż martwy. Lekarz pracujący w jednym miejscu, za godne wynagrodzenie, które zdaniem samorządu lekarskiego dla lekarzy bez specjalizacji powinno wynosić dwie średnie krajowe, miałby szansę na uniknięcie problemu przemęczenia.
Rozumiem ten Wasz protest tym bardziej, że przeanalizowałem, ilu lekarzy w dniu 1 października przekroczyło wiek emerytalny. W pediatrii – ponad 40% kobiet lekarek, ponad 20% mężczyzn, podobnie w położnictwie i ginekologii oraz chirurgii ogólnej. Przyszłość polskich młodych lekarzy może być zależna i od tego czynnika. Kiedy seniorzy postanowią odejść, młodsi będą musieli wziąć na swoje barki ich obowiązki.
Wyrażam nadzieję, że do porozumienia z rządzącymi dojdzie jak najszybciej, bo rozumiem, że na szali położyliście własne zdrowie i życie".
Komentarze
[ z 4]
Nie dziwi mnie frustracja młodych lekarzy. Skoro ich pensja średnio to nieco ponad 2000 nic dziwnego, że walczą o podwyżki. Wszystkim wydaje się, że lekarz po studiach żyje jak pączek w maśle, ponieważ może brać dodatkowe dobrze płatne dyżury. Tak naprawdę lekarze są przepracowani i tak jak napisano w liście, to czyni ich mniej zdolnymi do pracy. Narażają przez to zdrowie pacjentów. Wielu z nich jednak nie ma wyboru, ponieważ muszą się utrzymać. Wydaje się, że po studiach medycznych młodzi ludzie mają z górki, a tak naprawdę najcięższa praca dopiero się zaczyna. Specjalizacja jest trudna, a swój gabinet można otworzyć dopiero po jej zakończeniu. Wtedy tak naprawdę można odcinać kupony. Mimo to lekarze nie zwalniają tempa i często pracują w kilku miejscach. To sprawia, że są zmęczeni i nie w pełni gotowi do opieki nad pacjentami. Rozwiązaniem są lepsze zarobki i zmiany w służbie zdrowia. Nie widać jednak nikogo, kto te zmiany mógłby zapoczątkować.
Jeśli starsi lekarze postanowią odejść młodsi nie tylko będą musieli wziąć na swoje barki ich obowiązki. Jeśli starsi odejdą młodsi nie będą mieli od kogo się uczyć. A kto na tym ucierpi najmocniej? Co stanie się z polską służbą zdrowia? Jeszcze pół biedy w takich specjalnościach medycznych jak pediatria czy interna. Tutaj rzeczywiście jeszcze pozostaną jakieś otwarte furtki które będą mogły służyć poprawie sytuacji. Ale co z pozostałymi zawodami? Co z chirurgami? Jeden chirurg w wieku przedemerytalnym nie poradzi sobie z koniecznością wykształcenia kilku następców. Zwłaszcza, jeśli da mu się na to krótki czas, gdyż później będzie on planował odejść na emeryturę lub będzie brakowało rąk do pracy na oddziale szpitalnym tak bardzo, że ktoś będzie musiał zająć się tym problemem. Musimy działać teraz, póki jeszcze da się coś naprawić. Póki istnieją narzędzia które mogą służyć poradzeniu sobie z patologiczną sytuacją. Przeciwdziałaniu zmianom. Jeśli nie będziemy nic robić, wkrótce może się okazać, że nie ma kto nas, młodych lekarzy uczyć, a pacjentów nie ma kto leczyć. I wtedy w końcu Ministerstwo Zdrowia będzie musiało odpowiedzieć na nasze protesty. O ile w ogóle ktokolwiek będzie jeszcze protestował. Bo przypuszczam, że wielu młodych lekarzy postanowi rzucić wszystko i wyjechać do pracy za granicą, a starzy lekarze porzucą stanowiska ze względu na wiek i konieczność odpoczynku na emeryturze. Tu i teraz potrzebne są zmiany,
Protest rezydentów jest jak najbardziej uzasadniony. Niestety problem braków kadrowych wciąż jest obecny. Widać to w bardzo wielu placówkach medycznych, od przychodni po szpitale. Potrzeba bardzo dużych zmian, aby przywrócić wszystko do normy, co z uwagi na konieczność bardzo dużych nakładów finansowych nie będzie takie proste… U pacjentów dłużej czekających na konsultacje z lekarzem dochodzi do pogłębiania się choroby, którą wyleczyć może być znacznie trudniej, co z punktu widzenia pacjenta jest negatywnym zjawiskiem. Da się jednak zauważyć, że zostały poczynione pewne kroki, aby w niedalekiej przyszłości liczba lekarzy w naszym kraju wzrosła. Chodzi o zwiększenie liczby studentów przyjmowanych na kierunek lekarski. Wydaje mi się, że jest to dobra droga, ponieważ o zostaniu lekarzem wciąż marzy bardzo wielu młodych ludzi. Niestety nie zawsze udaje im się dostać na wymarzony kierunek z uwagi na niewystarczającą ilość punktów uzyskanych na maturze. Automatycznie wraz ze wzrostem ilości miejsc na dany kierunek, obniżać się będą progi co zwiększy szansę dla tych osób na dostanie się na medycynę. To jednak dopiero pierwszy krok, który stosunkowo nie wydaje się zbyt skomplikowany. Niestety na dalszych etapach pojawiają się kolejne problemy. Obecnie wciąż brakuje miejsc na specjalizacje. Inną sprawą jest to, że lekarze rezydenci nie dostają odpowiedniego wynagrodzenia za wykonywaną pracę. Jest to jednym z głównych powodów dla których młodzi ludzie, planują wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Polskie uczelnie medyczne kształcą naprawdę dobrych, przyszłych lekarzy. Wielką stratą byłoby jeżeli znaczna część z nich musiała wyjechać za granicę tylko dlatego, że w naszym kraju zarabia się mniej. Polskie szpitale stają się coraz lepiej wyposażone, w wielu z nich specjaliści bardzo chętnie przekazują wiedzę młodszym kolegom co stwarza świetne warunki do zwiększania swoich kompetencji. Wydaje mi się, że konieczne jest zwiększenie nakładów finansowych na wynagrodzenie dla rezydentów. Pamiętajmy, że w swoich protestach walczyli również o zwiększenie płac dla innych pracowników służby zdrowia. Szpital to nie tylko lekarze, ale również pielęgniarki, ratownicy medyczni, technicy. Bez nich funkcjonowanie szpitali byłoby niemożliwe. Miejmy nadzieję, że sytuacja w Polsce w niedalekiej przyszłości ulegnie zmianie, pacjenci będą szybciej mogli uzyskać konsultację lekarską, a cały personel medyczny będzie miał stworzone lepsze warunki do pracy.
Porozumienie Rezydentów OZZL otrzymuje od młodych lekarzy z całego kraju sygnały świadczące o tym, że rezydenci bardzo często pełnią funkcję sekretarki medyczne, zamiast uczyć się zawodu lekarskiego od swoich mistrzów. Coraz więcej doświadczonych specjalistów decyduje się na przyjmowanie pacjentów prywatnie, na czym oczywiście znowu tracą rezydenci, bo coraz częściej nie mają się od kogo uczyć zawodu. Zdaniem lekarzy prawidłowe kształcenie medyków powinno zaczynać się od prawidłowego, jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu podczas studiów. Propozycje zmian w sposobie kształcenia medyków przygotował specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia, który właśnie zakończył pracę. Założeniem jest aby studia na kierunku lekarskim mają kłaść większy nacisk na praktyczną stronę zawodu, a przekazywanie wiedzy w teorii ma być uzupełnione o jej praktyczne zastosowanie. Według ekspertów warto mieć świadomość, że w niedalekiej przyszłości z rynku pracy odejdzie jedna trzecia osób, a wejdzie na ten rynek o wiele mniejsza liczba. Musimy więc budować na nowo zasoby kadrowe w medycynie. W tym celu trzeba wprowadzić takie narzędzia, które przyciągnęłyby do zawodu młode osoby. Samo tworzenie miejsc na studiach nie jest wystarczające. Pod koniec ubiegłego roku resort zdrowia opublikował projekt noweli rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, ratownika medycznego, położnej, diagnosty laboratoryjnego i fizjoterapeuty. Przewiduje on uelastycznienie wymagań dotyczących odbywania i zaliczania w bieżącym roku akademickim zajęć kształtujących umiejętności praktyczne na tych kierunkach. Według założeń projektu studenci, którzy w trakcie roku akademickiego 2021/2022 wykonywali czynności w ramach zadań realizowanych przez podmioty lecznicze lub służby sanitarno-epidemiologiczne mające związek z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, będą mogli ubiegać się o zaliczenie części zajęć lub grup zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, do których w programie studiów zostały przypisane efekty uczenia się obejmujące umiejętności praktyczne, które nabyli w czasie wykonywania tych czynności. Takie działanie pozwoli, aby wykonywanie przez studentów czynności polegających między innymi na przeprowadzaniu przez telefon wywiadu epidemiologicznego, pomocy w monitorowaniu stanu osób będących na kwarantannie lub izolacji, czy uczestniczeniu w sprawowaniu opieki nad pacjentami, mogło zostać zaliczone przez uczelnię w roku akademickim 2021/2022, jako odbycie części zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, w związku z nabyciem lub pogłębieniem przez studentów umiejętności w danym zakresie. Uczelnia uwzględniając informacje o liczbie godzin i charakterze wykonywanych czynności zawartych w zaświadczeniu ze szpitala, w którym student pomagał przy pacjentach z zakażonych koronawirusem, będzie mogła zaliczyć studentowi część zajęć praktycznych. Porozumienie Rezydentów wylicza, że całkowity koszt leczenia powikłań wynikających z palenia papierosów to pomiędzy 13 a 52 miliardów złotych brutto rocznie. Przypominają też, że co ósmy nowotwór jest bezpośrednim skutkiem palenia papierosów, a sam nikotynizm sprzyja rozwojowi co najmniej 16 różnych nowotworów m.in. raka płuca, piersi czy pęcherza.Młodzi lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie. Według studentów staż jest potrzebny i jego usunięcie może w niekorzystny sposób wpłynąć na jakość ochrony zdrowia. Po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej, rozpoczyna się okres wykorzystywany na usystematyzowanie wiedzy, ugruntowanie jej i nabycie odpowiednich umiejętności praktycznych. To również okres, w którym młodzi lekarze uczą się funkcjonowania w przestrzeni szpitala jako pracownicy, poznający system ochrony zdrowia Wybierają dziedziny, które będą mogli praktykować poza szpitalem. Tak jest przykładowo z dermatologią, która jest specjalizacją dochodową zwłaszcza jeśli chodzi o medycynę estetyczną, która staje się coraz popularniejsza nie tylko wśród kobiet, ale także i mężczyzn. To, że najwięcej chętnych jest na specjalizacje bardziej dochodowe i obarczone mniejszą odpowiedzialnością, to trend ogólnoświatowy. Dlatego lekarze tuż po zakończeniu studiów poszukują specjalizacji w węższych dziedzinach medycyny, które zapewniają szybką samodzielność i możliwość prowadzenia własnej praktyki. Inaczej jest ze specjalizacjami, które wymagają dużego nakładu nauki, zaplecza szpitalnego np. sal operacyjnych, tu proces osiągania samodzielności jest zdecydowanie wydłużony w czasie i bardziej skomplikowany. Wiele osób z kolei nie chce decydować się na specjalizację z interny. Twierdzi się, że internista musi wiedzieć najwięcej i być przygotowany na każdą ewentualność, a nie idzie za tym ani wynagrodzenie, ani warunki pracy, ani prestiż. Niestety wśród wielu ludzi wciąż panuje przekonanie, że internista to lekarz bez specjalizacji. Jak alarmują specjaliści, osoby z tą specjalizacją zostały wykluczone z samodzielnego funkcjonowania w Podstawowej Opiece Zdrowotnej a to dawało zdecydowanie korzystniejsze możliwości dalszej pracy po zakończeniu zatrudnienia w szpitalu. Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale mają chęć jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów internistycznych mogłoby przestać funkcjonować.Propozycje podwyżek zostały zawarte w skierowanym do konsultacji publicznych 1 kwietnia 2022 roku projekcie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Decyzją resortu zdrowia reforma lekarskiego stażu podyplomowego została przesunięta o rok. Decyzję ministerstwa zyskał aprobatę Porozumienia Rezydentów. Reforma stażu podyplomowego dla studentów medycyny i stomatologii została przesunięta o rok i jej realizacja rozpocznie się 1 stycznia 2023 roku. To dobrze, że po roku nauki zdalnej i kolejnym roku hybrydowej, wysunięto wniosek, że studia niewystarczająco przygotowują do wykonywania zawodu lekarza i staż jednak jest niezbędny. Zdaniem organizacji zrzeszonej przez studentów, jakość kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym ulega ciągłemu obniżeniu. Przyczyną tej sytuacji jest m.in. coraz mniejsza liczba lekarzy, którzy decydują się na przekazywanie wiedzy młodszym kolegom, a także nie powiększająca się baza dydaktyczna. Wraz z corocznym zwiększeniem limitów przyjęć na kierunkach medycznych, z równoczesnym brakiem wzrostu liczby dydaktyków oraz infrastruktury dydaktycznej, obawy dotyczące obniżenia jakości kształcenia pod względem umiejętności praktycznych wydają się jak najbardziej uzasadnione. Dla Ministerstwa Zdrowia ważnym celem jest pomoc dla studentów, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Studenci powinni być przyjmowani na określonych zasadach i one muszą mieć solidne podstawy. Jeżeli ci studenci są przyjmowani na nasze uczelnie i nie posługują się językiem polskim, to powinien odbywać się etap przejściowy tak, żeby mogli dalej kształcić się w naszym języku. Jeżeli studenci z Ukrainy posługują się językiem angielskim, nauczanie może przebiegać właśnie w tym języku. Porozumienie Rezydentów, publikując w mediach społecznościowych swoje propozycje, wskazało, że rząd powinien lepiej wynagradzać podstawowych pracowników systemu ochrony zdrowia. Rezydenci proponują wprowadzić opłatę zdrowotną w wysokości złotówki od każdej sprzedanej paczki papierosów. To miałoby dać rocznie przychód w postaci ok. 2 mld zł. Ta kwota jak zaznaczają rezydenci dwukrotnie przewyższa pokrycie kosztów brutto proponowanych przez nich podwyżek. Problemy finansowe polskiej ochrony zdrowia przekładają się także za kłopoty związane z przebiegiem podyplomowego kształcenia lekarzy, w tym specjalizacyjnego. Polska jest wyjątkiem na skalę europejską, że przy tak dużej skali niedofinansowania systemu, pracownicy ochrony zdrowia robią tak dużo za tak niewielkie pieniądze.