W ostatnich trzech miesiącach trafiło do mnie wielu pacjentów w ciężkim stanie zakażonych wirusem paragrypy, a nie z COVID-19 czy grypą – ostrzega prof. Piotr Kuna. Dodaje, że wirusy ciągle mutują, ale też nasza odporność mogła się obniżyć, bo w pandemii nie byliśmy eksponowani na tzw. podprogowe dawki wirusów.
Prof. Piotr Kuna jest kierownikiem II Katedry Chorób Wewnętrznych oraz Kliniki Chorób Wewnętrznych, Astmy i Alergii Uniwersytety Medycznego w Łodzi. Jest też wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Chorób Cywilizacyjnych i przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Chorób Metabolicznych.
PAP: Mamy znacznie mniej zakażeń z powodu COVID-19, na szczęście, jednak zakażenia dróg oddechowych nie zniknęły, jest ich nawet dość dużo. Na początku maja wykryto w kraju wirusa grypy, a zatem patogen ten wciąż krąży, a sezon grypowy jeszcze się nie skończył. Krążą też wirusy paragrypy, które wcale nie są błahymi zakażeniami, mogą mieć równie ciężki przebieg jak COVID-19 czy grypa.
Prof. Piotr Kuna: Wszystkie wirusy wywołujące stany zapalne górnych i dolnych dróg oddechowych oraz zapalenie płuc, są wirusami, które niesłychanie szybko się zmieniają. Podobnie jak wirusy SARS-CoV-2.
Dlaczego?
- Bo nasze płuca są atakowane codziennie przez miliardy drobnoustrojów, a przy tym narażeni jesteśmy na zanieczyszczenia powietrza. Pamiętajmy, że codziennie wdychamy i wydychamy ponad 8 tys. litrów powietrza, a nabłonek oddechowy ma nieprawdopodobne mechanizmy obronne. Nie zawsze jednak daje sobie radę.
Jednak szybko się regeneruje.
- Gdy nabłonek oddechowy ginie i się regeneruje, wtedy nasz układ odpornościowy uczy się rozpoznawać wirusy, które już są w naszym organizmie. Z kolei wirusy żeby przeżyć muszą się zmieniać. Podczas tej wymiany nabłonka powstają zatem różnego rodzaju ich mutacje. W infekcjach dróg oddechowych przebiegają one bardzo szybko. Tak jest zarówno w przypadku wirusa grypy, jak wirusa SARS-CoV-2, jak wiemy powstało dużo wariantów tego patogenu.
Nie można temu zaradzić?
- Niestety nie ma skutecznych leków antywirusowych. Mamy za to szczepionki. Jeśli zatem chcemy się uchronić przed zakażeniami dróg oddechowych, to stosujmy dostępne szczepionki. Przykładem jest COVID-19 i grypa, na te zakażenia są skuteczne szczepionki. Są też szczepionki przeciwko pneumokokom. Nie ma jednak leków antywirusowych.
Nie wszyscy o tym pamiętają i się nie szczepią. Pacjenci przychodzą do lekarza i co wtedy?
- Zgodnie z zaleceniami w razie wystąpienia zakażenia w ogóle nie badamy wirusów. Nie ma takiej potrzeby.
Dlaczego?
- Nie ma dla nas znaczenia, jaki to jest wirus. Znaczenie ma to, że trzeba leczyć pacjenta tak, by on tę infekcję przeżył.
Ale wirusa SARS-CoV-2 badaliśmy.
- I to na ogromną skalę. Bo mocno się wystraszyliśmy, gdy wirus ten się pojawił. Nie badaliśmy jednak innych wirusów. Nie badaliśmy też współwystępowania wirusa SARS-CoV-2 z innymi wirusami – grypy czy paragrypy. Tak naprawdę nie wiemy zatem czy te najcięższe przypadki były izolowanymi zakażeniami wywołanymi jedynie wirusem SARS-CoV-2, czy też mieliśmy tzw. koinfekcje dwóch lub nawet trzech wirusów, na dodatek z nadkażeniem bakteryjnym. Nie mamy takiej wiedzy.
Trzeba było leczyć tak, żeby pacjent przeżył…
- W większym lub mniejszym stopniu to się nam udawało. Uważam jednak, że moglibyśmy tych chorych leczyć skuteczniej, gdyby wszyscy lekarze trzymali się prostych zasad terapeutycznych.
To znaczy?
- Najważniejszy jest dobrostan pacjenta. Nie musimy szukać specjalnych leków. Musimy za to dbać o to, żeby pacjent był wydolny oddechowo i sercowo-naczyniowo, dobrze nawodniony i miał prawidłowy układ krzepnięcia krwi. A do tego na ile to możliwe - ruszał się. Zapominamy, że krew w naczyniach, szczególnie w naczyniach żylnych, krąży tylko dzięki głębokiemu i prawidłowemu oddychaniu. Jeśli kładziemy się do łóżka to przestajemy oddychać i wysiadają dwie pompy naczyniowe – pompa mięśniowa i oddechowa, bo oddychamy zbyt płytko.
Co się wtedy dzieje?
- Dochodzi do zastoju krwi, a kiedy jest zastój krwi następuje agregacja płytek krwi, w naczyniach powstają zakrzepy i zatory. Było to jedno z najczęstszych powikłań w przypadku COVID-19. Ono nie wynikało jedynie z samej choroby, również z odwodnienia, gorączki i unieruchomienia pacjenta. Tragedia.
Pamiętam, ostrzegał pan przed tym. Jak zatem powinniśmy teraz postępować, jak być lepiej przygotowanym? Bo COVID-19 wróci, podobnie jak inne zakażenie dróg oddechowych, które zresztą występują przez cały rok, z różnym jedynie nasileniem w poszczególnych porach roku.
- Dbajmy przede wszystkim o choroby przewlekłe i ogólny stan zdrowia pacjenta. Nie powinniśmy pozwalać takiemu choremu zalegać w łóżku. On powinien być rehabilitowany i masowany. Wydaje mi się, że przekonanie i wiedza o tym powoli dociera do lekarzy. W czwartej fali pandemii w niektórych krajach, takich jak Wielka Brytania, Francja czy Włochy, prawie nie było już zgonów chorych na COVID-19, mimo że było wiele zachorowań, więcej niż w Polsce. Nauczyliśmy się żyć z tą chorobą i tak ją leczyć, żeby pacjenci nie umierali.
- Nauczyliśmy się żyć z COVID-19, czy przede wszystkim pomogły masowe szczepienia przeciwko SARS-CoV-2?
- Z pewnością szczepienia są niesłychanie ważne, chronią przed ciężką postacią choroby, nie chronią jednak przed samym zakażeniem, szczególnie przed wariantem Omikron. Jednak poza szczepieniami również na skutek kontaktu z tym wirusem zyskaliśmy odporność. Podejrzewam, że w Polsce COVID-19 przechorowało więcej osób niż wskazują na to oficjalne dane. I sądzę, że uzyskaliśmy odporność zbiorową na tego wirusa.
Co będzie dalej?
- Wirus ten pozostanie, nadal będzie z nami. Jesienią znowu się obudzi i nastąpi wzrost zakażeń, nie powinien jednak wywoływać już ciężkiej niewydolności oddechowej. I nie powinien być zagrożeniem dla systemu ochrony zdrowia. Pacjentów z tą infekcją należy traktować normalnie, według zasad. Jak ktoś jest chory na grypę lub ma zapalenie płuc to trzeba go izolować, a nie mieszać z innymi pacjentami. Nie należy zatem czynić wyjątków dla jednego tylko wirusa.
A co z paragrypami? Szczepionki przeciwko tym zakażeniom nie ma, a podobno wywołujące je wirusy też mutują i są coraz groźniejsze.
- Wiem o tym, na oddziale, w którym pracuję wykorzystujemy panel wielowirusowy pozwalający ocenić, jaki wirus u danego pacjenta wywołuje chorobę. Możemy w ten sposób badać ponad trzydzieści wirusów.
Jakie są wnioski?
- W ostatnich trzech miesiącach trafiło do mnie wielu pacjentów w fatalnym stanie, z wysokim CRP w granicach 500 (wskazującym na stan zapalny w organizmie), z prokalcytoniną (monitorującą zakażenia bakteryjne) stukrotnie podwyższoną. Podejrzewałem, że powodem tego jest jakaś paskudna bakteria, grypa albo COVID-19, ale nie. Okazało się, że w wielu tych przypadkach powodem zakażenia był wirus paragrypy, na co do tej pory na ogół nie zwracaliśmy uwagi.
I to jest problem?
- Tak, to jest problem, bo są inne wirusy, które nagle się uaktywniły, nie wiadomo z jakiego powodu. Może dlatego, że przez ostatnie dwa lata używaliśmy maseczek i zachowywaliśmy dystans? I nie stykaliśmy się z niektórymi wirusami? Nasza odporność mogła się obniżyć, bo nie byliśmy eksponowani na tzw. podprogowe dawki wirusów. Nasz układ odpornościowy się rozleniwił, „zapominał” o pewnych patogenach. I to może być jedna z przyczyn.
Wracamy do tego, że ważny jest ogólny stan naszego organizmu. Niby wydaje się to być oczywiste, ale w tym ujęciu nabiera większej mocy.
- Jeszcze raz powtórzę – ważny jest dobrostan pacjenta i leczenie ogólne. Dopiero potem możemy szukać, z jakim patogenem mamy do czynienia w danym przypadku. Gdy są to bakterie, stosujemy antybiotyki, a w innych zakażeniach, wywoływanych przez wirusy, ważna jest dobra pielęgnacja i dbanie o pacjenta.
Jeśli chodzi o rozleniwienie naszego układu odpornościowego, to nie powinniśmy przesadzać z używaniem maseczek?
- To bardzo kontrowersyjne pytanie. Są u nas osoby będące zagorzałymi zwolennikami maseczek ochronnych. Inne z kolei są im przeciwne.
Co powie o tym pan profesor?
- Ja powiem tak: jest grupa ludzi, która nie toleruje maseczek. Dajmy im wolność, ale próbujmy też wytłumaczyć, żeby przynajmniej trzymywali dystans i byli odpowiedzialni. Gdy ja mam jakieś dolegliwości to nie idę do pracy, do kina czy w inne miejsce publiczne, tylko się izoluję. To rodzaj pewnej kultury zdrowotnej, którą powinniśmy zbudować, odpowiedzialności za siebie i za innych. Jest wielka metaanaliza przeprowadzona przez Cochrane (niezależną międzynarodową organizacją typu non-profit) z wykorzystaniem kilkudziesięciu badań dotyczących używania maseczek w przypadku infekcji wirusowych dróg oddechowych. Pokazała ona, że ta metoda prewencji jest nieskuteczna.
To dość zaskakujące…
- Tak, ale trzeba też powiedzieć, w jaki sposób wiele osób używa maseczek. Maseczki FFP2 i FFP3, czyli te o podwyższonym stopniu wychwytywania małych cząstek z powietrza, ściśle przylegających do twarzy i wymienianych co dwie, trzy godziny, są absolutnie skuteczne. Jeśli ktoś decyduje się na taką ochronę, to bardzo dobrze. Taka metoda jest skuteczna.
A inne metody?
- Powszechne noszenie różnych rzeczy nazywanych maseczkami, ale nawet tzw. maseczki chirurgiczne, na dodatek założone tylko na usta albo pod brodą przed niczym nie chronią. To tylko takie udawanie - noszę maseczkę.
Czy maseczki nie powinny nosić przede wszystkim te osoby, które są zakażone, mają nawet zwykłe przeziębienie, by chronić innych? Tak jak jest to przyjęte na przykład w Japonii.
- Optuję za tym, żeby osoby chore lub przeziębione stosowały samoizolację przynajmniej przez 3-5 dni i nie kontaktowały się z innymi. To byłby najlepszy sposób. Co do Japonii, tam w miejscach publicznych często przebywa się w tłoku, w dużej bliskości. A maseczki używa się choćby po, żeby nie chuchać innym w nos, mają zatem dość wszechstronne zastosowanie.
Jaka rada dla nas, Polaków?
- Przede wszystkim warto unikać, na ile to możliwe, dużych skupisk ludzi. Badania pokazują, że przy normalnym funkcjonowaniu, gdy nie śpiewamy i nie krzyczymy, na przykład w tłumie na stadionie, nie ma większego zagrożenia. Podczas śpiewu i krzyku aerozole są wyrzucane na odległość 5 m, a w trakcie rozmowy – na 1,5 m. Można zatem siedzieć przy stole i chodzić obok siebie bez większego zagrożenia.
Podobno żaden z pana pacjentów nie umarł?
Prof. Piotr Kuna: To prawda, dla mnie to potwierdzenie, że to co mówię i robię, jest skuteczne. I zapewniam, że nie leczyłem amantadyną ani żadnym innym „cudownym lekiem”. Stosowałem jedynie to, co ma udowodnione działanie i udowodnioną skuteczność. (PAP)
Komentarze
[ z 6]
Z pewnością sytuacja pandemiczna w znacznym stopniu wpłynęła na nasz układ odpornościowy. Z uwagi na konieczność noszenia maseczek, nasz organizm miał kontakt ze znacznie mniejszą ilością patogenów niż przez okresem pandemii. Oczywiście byliśmy narażeni na kontakt z koronawirusem, który oczywiście dominował jeżeli chodzi o infekcje z uwagi na jego wysoką zaraźliwość, szczególnie w przypadku pojawiających się z upływem czasu mutacji. Wydaje mi się, że jest to również bardzo ważny moment, aby wspomnieć o tym, że warto jest się szczepić przeciwko grypie, ponieważ pomimo obecności koronawirusa wirus grypy wciąż jest obecny i może przyczynić się do poważnych infekcji.
Zgadzam się z Pana wypowiedzią. Z pewnością dzięki szczepieniom udało nam się zabezpieczyć przed ciężkim przebiegiem COVID-19. Nie można jednak powiedzieć, że zapomnieliśmy o innych wirusach, ponieważ w dużej mierze skupiliśmy się na koronawirusie, z uwagi, że był i w zasadzie dalej jest wirusem, o którym wiemy stosunkowo mało, co stanowi dla nas duże zagrożenie. Oczywiście ogromnym osiągnięciem było opracowanie szczepionek, które zapewniają bardzo dobrą ochronę. Problemem wciąż jest jednak, że nie mamy odpowiedniej ilości informacji na temat długofalowych powikłań, które wynikają z infekcji koronawirusem.
Od czasu ogłoszenia pandemii takie informacje mrożą krew w żyłach. Na szczęście za określeniem "paragrypa" nie kryją się nieznane, "egzotyczne"choroby, jaką był COVID. Paragrypa, inaczej grypa rzekoma, to choroba, której objawy często przypominają przeziębienie. Jednak u małych dzieci, osób starszych i tych z osłabionym układem odpornościowym, mogą pojawić się objawy chorób układu oddechowego, takich jak zapalenie płuc czy krup wirusowy, które mogą zagrażać życiu. Przyczyną choroby jest wirus paragrypy , należący do rodziny paramyksowirusów, a więc innej niż wirus grypy, który należy do rodziny ortomyksowirusów. Wyróżnia się cztery rodzaje wirusów paragrypy. Wszystkie powodują infekcje dolnych i górnych dróg oddechowych u dzieci (są odpowiedzialne za 30-40 proc. wszystkich ostrych infekcji dróg oddechowych u niemowląt i dzieci) i dorosłych, jednak dokładny rodzaj infekcji zależy od typu wirusa HPIV 1 - odpowiada za rozwój ostrego podgłośniowego zapalenia krtani, tchawicy i oskrzeli (inaczej krup wirusowy - choroba, która powoduje opuchliznę okolic strun głosowych) u dzieci, HPIV 2 - również odpowiada za rozwój krupu wirusowego u dzieci, lecz jest rzadziej wykrywany niż wirus HPIV 1, HPIV 3 - jest przyczyną zapalenia płuc i zapalenia oskrzelików u niemowląt i małych dzieci, infekcje występują przez cały rok, ale szczyt zachorowań następuje wiosną i latem. Ten typ wirusa jest najbardziej zjadliwy. HPIV 4 (podtyp 4A i 4B) - jest najmniej rozpoznany. Wirus jest przenoszony w powietrzu i może być wdychany. Wirus występuje także na skórze rąk, którymi dotyka się chorego lub skażone przez niego przedmioty (np. klamki, meble itp.), skąd przedostaje się do dróg oddechowych podczas dotykania ust, nosa i oczu oraz jedzenia. Paragrypą można się zarazić także od osoby, u której zakażenie przebiega bez wyraźnych objawów. Wirus paragrypy może się utrzymać w powietrzu przez ponad godzinę, a na powierzchni przez kilka (nawet do 10) godzin. Objawy zależą od typu infekcji, jednak najczęściej dochodzi do rozwoju objawów podobnych do zwykłego przeziębienia. Pojawiają się one zwykle od 3 do 7 dni od zarażenia, a sa to najczęściej ostry lub podostry początek choroby, gorączka - wzrost temperatury ciała do 38 st. C, katar (zawsze), który pojawia się równocześnie z zachorowaniem, "szczekający" kaszel, ból gardła, rzężenia i świszczący oddech, osłabienie (zwykle umiarkowane, pozwalające pracować), zmniejszenie apetytu, zapalenie ucha (czasami). Objawy, które mogą zagrażać życiu (np. duszności), zwykle pojawiają się u małych dzieci, osób starszych i tych z osłabionym układem odpornościowym. W przypadku prawdziwej grypy początek choroby zawsze jest bardzo ostry, a gorączka sięga powyżej 38 st. C. (nawet do 41 st. C, jednak zwykle wynosi 39 st. C), a katar praktycznie nie występuje. Nawet jeśli się pojawia, to dopiero w 2.-3. dobie od wystąpienia objawów choroby, a nie równocześnie z zachorowaniem, jak ma to miejsce w przypadku paragrypy. Poza tym w przypadku grypy osłabienie jest tak duże, że chory nie może pracować. Oprócz badania dróg oddechowych, lekarz może pobrać wymaz z nosa i/lub wymaz z gardła w celu hodowli komórkowej, aby sprawdzić, czy to wirus paragrypy jest przyczyną choroby. Może również zlecić RTG klatki piersiowej. Leczenie paragrypy jest objawowe. Można sięgnąć po krople do nosa, paracetamol lub lek przeciwzapalny z ibuprofenem. Podobnie jak w przypadku grypy nie należy zażywać preparatów z kwasem salicylowym (aspiryna, polopiryna), gdyż w zetknięciu z wirusami paragrypy może on spowodować groźny dla życia zespół Reye'a. Pomocne mogą okazać się także herbatki rozgrzewające. Jak zapobiegać? Otóż jak w przypadku każdej choroby wirusowej. Przede wszystkim higieną ! Należy przestrzegać podstawowych zasad higieny osobistej, przede wszystkim regularne myć ręce. Ponadto należy unikać bliskiego kontaktu z tymi, którzy są zakażeni. Przestrzeganie tych zaleceń jest bardzo ważne, ponieważ nie ma szczepionki przeciw paragrypie. Także widzimy, nie zawsze nowe dla nas określenia, jakim jest paragrypa, oznaczają nowe choroby. Sprawdzajmy zawsze informacje i przesłanki napotykane w różnych artykułach, szczególnie tych medycznych.
Infekcje wywoływane przez wirusy paragrypy występują często, przede wszystkim w sezonie jesienno-zimowym. Metodami na uniknięcie zachorowania jest między innymi przestrzeganie zasad higieny, niewychładzania organizmu oraz unikanie przebywania w dużych skupiskach ludności. Infekcje wywołane przez wirusy paragrypy zwykle są łagodne, a postępowanie sprowadza się do leczenia objawowego i przeciwwirusowego. Sezon jesienno-zimowy to czas zwiększonej zachorowalności na infekcje, przede wszystkim infekcje dróg oddechowych. Za znaczną część z nich odpowiedzialne są wirusy, w tym wirusy paragrypy (odpowiedzialne głównie za wywoływanie infekcji dróg oddechowych u małych dzieci). Powodują one zwykle zakażenia górnych dróg oddechowych, ale mogą być odpowiedzialne także za infekcje dolnych dróg oddechowych. Większość zakażeń wywołanych przez wirusy paragrypy ma przebieg łagodny, jednak zdarzają się też ciężkie infekcje zagrażające życiu. Co to są wirusy paragrypy? Wirusy paragrypy to wirusy należące do paramyksowirusów z grupy RNA-wirusów. Wyróżniamy cztery typy wirusa, a każdy z nich odpowiada za nieco inny typ zakażeń. Wirusy paragrypy odpowiedzialne są za wywoływanie zakażeń dróg oddechowych. Atakują one przede wszystkim dzieci – aż 10–20% infekcji układu oddechowego u dzieci wywołanych jest przez któryś z typów wirusa paragrypy. Grupą szczególnie podatną na zakażenia są dzieci do lat 5. Zakażenia paragrypą przenoszą się drogą kropelkową oraz przez kontakt z wydzieliną z dróg oddechowych chorego. Zachorowaniom sprzyja przebywanie w większych skupiskach ludności (żłobki, przedszkola, domy dziecka itp.). Pamiętajmy oi podstawowych zasadach higieny, a jest duża szansa, że ominie nas zakażenie.
Do 2020 roku infekcje wirusowe kojarzyły się przede wszystkim z grypą, której szczyt zachorowalności przypadał na miesiące jesienne oraz zimowe. Pandemia koronawirusa COVID-19 spowodowała wzrost świadomości i zainteresowania społeczeństwa także innymi wirusami zajmującymi drogi oddechowe. Przykładem są wirusy 4 typów paragrypy, atakujące zarówno dzieci, jak i dorosłych, lecz przebiegające u nich z różnym nasileniem i powikłaniami. Paragrypa jest nazywana grypą rzekomą przede wszystkim dlatego, że jest bardzo często mylona z grypą, szczególnie na początku choroby, która w obu przypadkach przebiega gwałtownie. Dodatkowo wirusy wywołujące obie choroby są aktywne w podobnym czasie. Wszystkie cztery typy paragrypy są wywoływane przez wirusy z rodziny Paramyxoviridae, zwane parainfluenzą i należą do RNA-paramykowirusów. Czas ich rozwoju w organizmie wynosi od 2 do 6 dni. Każdy z rodzajów ma inny typ antygenów i charakteryzuje się nieco odmiennymi symptomami. Do osób najbardziej narażonych na ciężkie powikłania po paragrypie należą dzieci do 5. roku życia, ze względu na wciąż toczący się u nich proces nabywania odporności. Wirusy paragrypy są aktywne przez cały rok. Typy 1, 2 oraz 4 grypy rzekomej rozprzestrzeniają się jesienią i zimą, natomiast typ 3 jest aktywny wiosną oraz latem. Łagodniejsze zakażenia górnych dróg oddechowych powodują typy 2 i 4, a najgroźniejsze są typy 1 i 3 paragrypy. Mogą one spowodować zapalenie oskrzeli, a następnie płuc, a także znaczne zaostrzenie się astmy oskrzelowej. Ponadto mogą one wywołać ciężką chorobę zwaną zespołem krupu. Polega ona na zapaleniu górnych i dolnych dróg oddechowych, takich jak: krtań, tchawica oraz oskrzela, które zwężają swoją średnicę, przez co przy oddychaniu słychać specyficzny świst krtaniowy, czyli stridor, dotykający dzieci w wieku od pół roku do 3 lat. Profilaktyka grypy rzekomej obejmuje podstawowe zasady higieny, takie jak częste mycie rąk, niedotykanie buzi, na którą łatwo przenieść wirusy czy unikanie bliskiego kontaktu z innymi osobami, czyli ograniczenie przebywania w zatłoczonych miejscach. Ważne jest także naturalne wzmacnianie odporności organizmu, poprzez stosowanie się do zasad zdrowego odżywiania oraz życia. Podstawową różnicą pomiędzy omawianymi chorobami są różne rodziny wirusów, które je wywołują. Grypa jest wywoływana przez wirusy z rodziny Orthomyxoviridae, a paragrypę wywołują wirusy z rodziny Paramyxoviridae. Inną różnicą jest to, że wirusy paragrypy wykazują stabilność genetyczną, a wirusy grypy mutują. Przy zarażeniu się paragrypą temperatura ciała dochodzi maksymalnie do 38°C, a przy grypie odnotowuje się wysoką gorączkę o wartości od 38°C. Różnice dotyczą także stopnia osłabienia organizmu, który przy grypie jest znacznie większy oraz występowania kataru dopiero w kolejnych dniach grypy lub jego braku. W przypadku paragrypy katar jest jej nieodłącznym objawem. Zakażeniom grypy można zapobiegać w przeciwieństwie do paragrypy poprzez coroczne szczepienie. Podobieństw pomiędzy chorobami grypy i paragrypy jest kilka. Pierwszymi z nich są częściowo podobne objawy kliniczne (poza wysokością gorączki) oraz sposób rozprzestrzeniania się wirusa poprzez drogę kropelkową, np. z wydychanym powietrzem oraz przez wydzieliny z gardła lub nosa. Kolejną zbieżnością pomiędzy omawianymi chorobami jest sezonowość ich występowania. Ważne jest także to, że w przypadku chorób wirusowych, takich jak grypa, koronawirus oraz paragrypa można się nimi zarazić nawet od osób, które są ich utajonymi nosicielami, czyli nie mają charakterystycznych objawów oraz przez kontakt z rzeczami, na których bytują wirusy, przeżywające na nich do 10 h. Leczenie paragrypy powinno być prowadzone przez lekarza, właściwego do wieku pacjenta. W przypadku dzieci, zajmuje się nim pediatra. Grypa rzekoma musi być leczona stosownie do stopnia nasilenia objawów. Niektóre symptomy mogą być łagodzone poprzez przyjmowanie leków o działaniu zwalczającym stan zapalny oraz ból. Przy zwężeniu dróg oddechowych lekarz zapewne przepisze leki, które je rozszerzają, czyli np. glikokortykosteroidy. Poza przyjmowaniem leków pacjent powinien dużo odpoczywać, nawadniać organizm oraz oddychać nawilżonym powietrzem. W przypadku ciężkiego przebiegu grypy rzekomej – objawiającym się zapaleniem krtani, tchawicy, oskrzelików czy oskrzeli – może być konieczny pobyt w szpitalu.
Wirusy paragrypy stanowią jeden z głównych czynników wywołujących zakażenia dróg oddechowych, szczególnie u dzieci do lat 5. O ile pierwotne zakażenia hPIV stanowią u dzieci przyczynę poważnych schorzeń, często wymagających hospitalizacji, to reinfekcje, które występują w ciągu całego życia człowieka na ogół są ograniczone do zakażeń górnych dróg oddechowych. Wirusy paragrypy mogą jednak, w określonych przypadkach, również u osób dorosłych powodować nawet do 12% zakażeń dolnych dróg oddechowych o ciężkim przebiegu. Stanowią one przyczynę ognisk zachorowań w domach opieki oraz na oddziałach gdzie przebywają pacjenci w stanie immunosupresji, zarówno dzieci, jak i dorośli. Z uwagi na zwiększającą się liczbę wykonywanych przeszczepów, szczególnie szpiku i płuc, obserwowany jest wzrost wirusowych zakażeń dróg oddechowych (hPIV, RSV, grypa), będących jedną z przyczyn powikłań i odrzucenia przeszczepu, jak również śmierci biorców narządów. Drogą szerzenia się zakażeń wirusami paragrypy jest droga kropelkowa oraz kontakt z wydzielinami i aerozolami zawierającymi cząsteczki wirusowe. Początkowo dochodzi do zakażenia górnych dróg oddechowych (błona śluzowa nosa i gardła), skąd wirus może rozprzestrzeniać się do dalszych odcinków układu oddechowego, między innymi do płuc. Pierwszym etapem zakażenia hPIV jest łączenie się wirusowych glikoprotein HN z receptorami obecnymi na powierzchni komórek gospodarza. Receptorami dla wirusów paragrypy są cząsteczki zawierające kwas sjalowy (gangliozydy, sjaloglikoproteiny), ale stwierdzono różnice w swoistości wiązania poszczególnych hPIV do receptorów w zależności od ich struktury przestrzennej i chemicznej. Jest to jedna z przyczyn istnienia różnic w patogenności tych wirusów. Następnie, przy udziale białka F, osłonka wirusowa ulega fuzji z błoną plazmatyczną komórki, co prowadzi do uwolnienia nukleokapsydu do cytoplazmy. Genom staje się matrycą w procesie transkrypcji i replikacji kwasu nukleinowego. Do tworzenia cząstek potomnych dochodzi podczas łączenia powstałych w cytoplazmie nukleokapsydów z inkrustującymi błonę cytoplazmatyczną białkami HN i F. Cząstki potomne uwalniane są w procesie pączkowania z błony plazmatycznej i następnie zakażane są kolejne komórki. W przypadku wirusów paragrypy, tak jak i innych paramyksowirusów, np. wirusa odry, istnieje jeszcze inna możliwość rozprzestrzeniania się zakażenia. Jest nią zdolność łączenia się zakażonych komórek i tworzenie tzw. syncytii (komórek olbrzymich), w których potomne cząstki wirusowe mogą zakażać sąsiadujące komórki bez wywoływania lizy zakażonych komórek Uważa się, że wirusy paragrypy stanowią drugi, po RSV, czynnik ostrych wirusowych zakażeń oddechowych u dzieci. W zależności od roku/pory roku stanowią ok. 10–30% zakażeń dróg oddechowych u dzieci, które wymagają leczenia szpitalnego, a w przypadku osób dorosłych do 12% chorych poddawanych jest hospitalizacji. Wirusy paragrypy mogą wywołać szereg chorób układu oddechowego, o różnym przebiegu. Zakażenia hPIV u biorców mogą być również przyczyną nieprawidłowego funkcjonowania przeszczepionego płuca. Zakażenia wirusowe powodujące mechaniczne uszkodzenie przeszczepu, aktywują szereg procesów, prowadząc do jego odrzucenia. Badania sekcyjne wykazały, że w płucach osób poddanych immunosupresji obserwowano tworzone przez wirusa syncytia, nie stwierdzono takich zmian w przypadku osób ze sprawnym układem odpornościowym. Wynikiem przebytego zakażenia wirusami paragrypy może być zarostowe zapalenie oskrzelików (OB) będące najczęstszą przyczyną odrzucenia przeszczepu. Takie objawy stwierdzono u 32% chorych około 6 miesięcy po wykryciu zakażenia hPIV . Zakażenia hPIV są przyczyną zgonu od 1,6% do 10% biorców płuc (ogólnie zakażenia wirusowe są przyczyną zgonu 40% pacjentów po transplantacji tego narządu). U biorców płuc rokowania w przebiegu zakażenia hPIV w znacznej mierze zależą od tego czy doszło do zakażenia dolnych dróg oddechowych. Kolejna grupa pacjentów, u której często wykrywane są zakażenia hPIV to osoby po przeszczepach szpiku kostnego. Po raz pierwszy skuteczny zabieg allogenicznego przeszczepu szpiku kostnego przeprowadzono w roku 1968 na Uniwersytecie w Minnesocie, u dziecka z zespołem ciężkiego niedoboru odpornościowego. Według danych WHO co roku na świecie przeprowadzanych jest ponad 50 000 zabiegów transplantacji macierzystych komórek, z czego większość to przeszczepy autologiczne. Przeszczep szpiku kostnego wykonywany jest przy leczeniu niektórych zaburzeń hematologicznych, takich jak: przewlekła białaczka szpikowa, ostra białaczka limfatyczna, niedokrwistość aplastyczna czy ciężki złożony niedobór immunologiczny. U 30–60% dorosłych i 10–25% dzieci po przeszczepach szpiku kostnego występują komplikacje, które mogą doprowadzić nawet do zgonu pacjenta. Jedną z przyczyn takich komplikacji są zakażenia wirusowe. U biorców szpiku zakażenia hPIV stwierdza się u 2–19% badanych, co stawia te wirusy na drugim miejscu, po RSV, jako czynnik etiologiczny zakażeń. Ryzyko zakażenia hPIV u osób po przeszczepie autologicznym jest niższe niż u osób, których dawcą było rodzeństwo lub osoby niespokrewnione. Ponadto wykazano, że inne czynniki, takie jak wiek, dieta, obecność/brak zakażenia CMV, GVHD (reakcja biorcy wobec przeszczepu, która może prowadzić do odrzutu) nie mają wpływu na częstość występowania zakażeń hPIV u biorców szpiku. Wirusy paragrypy mogą wywoływać u biorców szpiku kostnego infekcje górnych dróg oddechowych (URTI) , a u ok. 25–60% zakażonych rozwija się zapalenie płuc. Wirusy paragrypy są również wykrywane w próbkach pobranych od biorców, u których nie stwierdza się charakterystycznych objawów. Najczęściej zakażenia bezobjawowe obserwowano po przeszczepie macierzystych komórek krwiotwórczych, w tym szpiku kostnego. Długotrwała obecność hPIV w drogach oddechowych może prowadzić do przewlekłego stanu zapalnego, a w konsekwencji do nieodwracalnych zmian w układzie oddechowym. Ponadto hPIV, poprzez degradację nabłonka układu oddechowego, umożliwiają penetrację innym patogenom (tj. grzyby, bakterie, inne wirusy), będącymi głównym ryzykiem śmierci osób po transplantacji szpiku kostnego w wyniku rozwoju zapalenia płuc. Zgodnie z danymi w piśmiennictwie, najczęściej dochodzi do zakażenia hPIV w środowisku pozaszpitalnym, ale obserwowano równolegle ogniska zakażeń szpitalnych. Wirusy paragrypy mogą przetrwać na skórze, ubraniach lub innych powierzchniach nawet do kilku miesięcy i ponadto czas wydalania wirusa przez chorego może być długi na co wpływa między innymi sprawność i funkcjonowanie układu odpornościowego. Różnica w wydalaniu wirusa hPIV przez chorego o obniżonej wydolności układu odpornościowego w stosunku do chorego immunokompetentnego wynosiła nawet 50 dni (odpowiednio mediana: 72 dni vs. 18 dni). Z tego powodu przy określaniu ryzyka zakażenia hPIV biorców szpiku lub płuc uwaga zwykle skupia się na chorych, ale pracownicy szpitala oraz odwiedzający również powinni być traktowani jako potencjalne źródło zakażenia. Ze względu na szybkie rozprzestrzenianie się wirusów w środowisku oraz ich bezobjawowe nosicielstwo określenie źródła infekcji nie zawsze jest możliwe. Czasami źródłem zakażenia jest dawca, ale należy brać pod uwagę możliwość zakażenia biorcy przeszczepu hPIV na kilka dni przed operacją, a także możliwość przewlekłego zakażenia (nawet 98 dni), które może spowodować wystąpienie objawów już po transplantacji. Śmiertelność w wyniku zakażenia hPIV u biorców szpiku jest wyższa niż wśród biorców płuc. Dane w piśmiennictwie wskazują na bardzo duże różnice śmiertelności między poszczególnymi badaniami (od 5% do 70%), ale większość autorów podawała, że w grupie biorców szpiku zakażonych hPIV, infekcje te były przyczyną zgonu dla ok. 30–40% pacjentów. Ryzyko wystąpienia komplikacji w wyniku zakażenia hPIV lub zgonu występuje na ogół u pacjentów z zapaleniem płuc ewentualnie bronchiolitis. Zaobserwowano, że zakażenie hPIV może być jedynym czynnikiem zakaźnym, który wywołał komplikacje i śmierć pacjenta lub występować jako współzakażenie. Najczęściej obserwowano współzakażenia z RSV. U osób z upośledzoną odpornością zakażenia wirusowe mogą wywoływać atypowe objawy choroby, dlatego ważne jest prowadzenie szybkiej diagnostyki różnicującej pomiędzy zakażeniami wirusowymi a bakteryjnymi lub grzybiczymi. Ponadto, ze względu na bezobjawowe zakażenia hPIV u biorców szpiku kostnego, strategie oparte na kontroli zakażeń poprzez leczenie objawowe nie zawsze znajdują zastosowanie. Diagnostyka zakażeń hPIV jest istotna jeszcze z tego względu, że z uwagi na brak swoistej terapii jedynym sposobem kontroli i zapobiegania dalszym zakażeniom jest przestrzeganie podstawowych zasad higieny oraz ograniczenie kontaktu biorców przeszczepu z osobami, u których występują objawy zakażenia układu oddechowego. Materiałem do badań diagnostycznych w zakażeniach hPIV są wydzieliny dróg oddechowych: płwocina, wymaz z nosogardzieli, popłuczyny nosowe, popłuczyny oskrzelowe, popłuczyny oskrzelowo-pęcherzykowe (BAL) (najczęściej stosowane są w przypadku diagnostyki osób po przeszczepie płuc). Badania serologiczne (IFA, ELISA) mają niewielkie zastosowanie w diagnostyce tych zakażeń u osób po przeszczepach, ponieważ odpowiedź immunologiczna w tej grupie pacjentów jest zwykle zaburzona/obniżona; ponadto są to przede wszystkim dorośli, u których na ogół stwierdza się obecność przeciwciał klasy IgG swoistych dla wirusów paragrypy. Klasyczna diagnostyka hPIV opiera się na izolacji wirusa w liniach komórkowych, hemadsorpcji z wykorzystaniem krwinek czerwonych świnki morskiej oraz serotypowaniu techniką immuno#uorescencji. Czas potrzebny do wykonania tych badań jest jednak zbyt długi i dlatego znacznie częściej stosowane są metody biologii molekularnej – wykrywanie i ewentualnie analiza genomu wirusa (RT-PCR, sekwencjonowanie). W leczeniu zakażeń wywołanych RNA wirusami, często stosowane są rybawiryna i kortykosteroidy. Rybawiryna posiada szerokie spektrum zastosowań, jednakże w przypadku leczenia zakażeń hPIV u biorców szpiku nie stwierdzono jej skuteczności, zarówno w obniżeniu śmiertelności jak i skróceniu czasu przewlekłego zakażenia/nosicielstwa. Co więcej, w badaniach przeprowadzonych w roku 2001 u części osób zakażonych hPIV zastosowanie rybawiryny spowodowało wydłużenie przebiegu zakażenia. Nie potwierdzono również, że wcześniejsze zastosowanie leczenia rybawiryną zapobiega rozszerzeniu się zakażenia z górnych dróg oddechowych do dolnych. Należy podkreślić, że jednym z czynników ryzyka rozwinięcia zapalenia płuc w przebiegu zakażenia hPIV-3 u pacjentów po przeszczepie szpiku było podawanie leków sterydowych. Znaczący, negatywny wpływ leczenia kortykosterydami (Po = 0,0009) obserwowano już przy dawce >1 mg/kg/ dobę. Natomiast przy dawce ≥2 mg/kg/dobę współczynnik ryzyka wynosił 19,8 (95%CI 5,5–68,3). W tym samym badaniu stwierdzono także, że zakażenie hPIV dolnych dróg oddechowych pacjentów po przeszczepie szpiku miało znaczny wpływ na wzrost śmiertelności w tej grupie chorych (współczynnik ryzyka = 3,4; Po < 0,0001). Tak więc do tej pory nie opracowano metody skutecznego leczenia zakażeń hPIV u biorców przeszczepu płuc lub szpiku. Obecnie trwają badania nad szczepionkami przeciwko hPIV, które przeznaczone byłyby głównie dla dzieci. Coraz częściej wykorzystywane są żywe, atenuowane, wrażliwe na temperaturę szczepy wirusów paragrypy pozbawione zdolności transmisji z człowieka na człowieka np. cp45, zawierająca atenuowany szczep PIV-3. Dotychczasowe wyniki potwierdzają wstępnie ich bezpieczeństwo i immunogenność. Istnieje jednak potrzeba dalszych badań w grupie pacjentów poddawanych immunosupresji, gdyż atenuowane wirusy zawarte w szczepionce mogą stanowić zagrożenie dla tych osób. Wraz z postępem medycyny, zwiększa się liczba i rodzaje przeszczepianych tkanek/organów i tym samym rośnie liczba osób poddawanych terapii lekami o działaniu immunosupresyjnym. Leczenie immunosupresyjne stosowane jest także w terapii wielu innych schorzeń np. stawowych, laryngologicznych. Zakażenia wirusowe wśród chorych poddanych terapii immunosupresyjnej będą stanowiły coraz poważniejszy problem dotyczący coraz większej liczby chorych. Wirusowe zakażenia oddechowe, występujące powszechnie, są jednym z czynników które mogą powodować komplikacje, odrzucanie przeszczepów a nawet zgon chorych. Zakażenia wirusami oddechowymi u biorców przeszczepu obserwowane są równolegle do tych występujących w środowisku, jednakże immunosupresja powoduje zwiększenie liczby przewlekłych lub bezobjawowych zakażeń hPIV. Zakażenia hPIV u biorców płuc stanowią główną przyczynę wirusowych zakażeń oddechowych, natomiast u biorców szpiku – drugi co do częstości, po RSV, czynnik etiologiczny. Ze względu na brak możliwości ukierunkowanego leczenia, brak skutecznej szczepionki, zakażenia hPIV dolnych dróg oddechowych mogą mieć fatalne następstwa. Z tego względu konieczne jest prowadzenie szybkiej diagnostyki czynników zakaźnych, które wywoływać mogą podobne objawy (RSV, hPIV, IFV, HRV i in.). W przebiegu zakażenia RSV lub IFV można zastosować skuteczny lek, a pacjentom w otoczeniu chorego podać szczepionki lub preparaty immunoglobulin zapobiegające infekcji. W przypadku zakażeń hPIV, nie ma obecnie takich możliwości. Jedyną drogą zapobiegania jest stosowanie zasad higieny oraz ograniczenie kontaktów z osobami z objawami zakażeń dróg oddechowych. ( publikacja p. Edyta Abramczuk i wsp.)