Łączna suma zobowiązań 50 najbardziej zadłużonych szpitali samorządowych w Polsce na koniec 2016 r. wyniosła 3,81 mld zł - poinformowało Ministerstwo Zdrowia. Rekordzista jest zadłużony na 420 mln zł.
Z informacji resortu zdrowia wynika, że suma zobowiązań wymagalnych, czyli takich dla których termin spłaty już minął, 50 szpitali samorządowych z największym długiem wyniosła 721 mln zł.
Według resortu zdrowia najbardziej zadłużonym szpitalem samorządowym jest Regionalny Szpital Specjalistyczny im. dr. Władysława Biegańskiego w Grudziądzu, którego wysokość zobowiązań to 420 mln zł.
Drugie miejsce w zestawieniu najbardziej zadłużonych placówek z długiem w wysokości 252 mln zł zajął Wojewódzki Szpital Specjalistyczny im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie.
Trzecią najbardziej zadłużoną placówką samorządową w kraju jest Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie, posiadający zobowiązania na 196 mln zł.
Dyrektor szpitala specjalistycznego w Grudziądzu Marek Nowak wyjaśnił, że zadłużenie szpitala wynika z rozmiarów zadań inwestycyjnych, na które w pewnym momencie zabrakło źródeł finansowania.
„W latach 2011- 2014 były rozpoczęte prace, a przetargi były porobione. Gdybym dostał w pewnym momencie obiecane pieniądze to tak dużego zadłużenia by nie było" - przekonywał.
„Uważam, że działalność NFZ pozostawia wiele do życzenia. Od pięciu lat mamy niedofinansowane kontrakty na poziomie 20 mln zł. Przez długi czas nie miałem płacone za odbiory porodów, leczenie zawałów i udarów. A ja nie mogę odmówić ratowania pacjenta" - dodał Nowak.
Dyrektor grudziądzkiego szpitala poinformował również, że na spłatę kredytów i pożyczek placówka przeznacza ok. 1 mln złotych miesięcznie.
Ryszard Sardecki, zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii w Łodzi, zadłużonego na 69 mln zł, tłumaczył, że „chwilowe zakłócenia w terminach płatności wynikają ze sposobu rozliczeń szpitala z NFZ."
„Biorąc pod uwagę specyfikę rozliczeń z NFZ zobowiązania wymagalne na koniec 2016 roku wyniosły 2,2 mln zł, a w pierwszym kwartale 2017 oscylowały w granicach 0 zł. W ostatnich latach nie było żadnych egzekucji komorniczych, a więc nie toczą się tym samym żadne postępowania sądowe czy komornicze z tytułu zobowiązań" - zaznaczył Sardecki.
Natomiast dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Zgierzu Agnieszka Jóźwik przekazała, że w jej placówce prowadzone są rozmowy z firmami, w stosunku do których szpital ma zobowiązania, starając się zawrzeć ugody przesądowe.
„Staramy się porozumiewać z firmami i nie doprowadzać do zajęć komorniczych. Niestety szpitalowi zawsze grożą egzekucje komornicze z tytułu niespłaconych zobowiązań. Obsługa długu kosztuje miesięcznie ok 280 tys. zł" - dodała Jóźwik.
Łączne zadłużenie publicznych zakładów opieki zdrowotnej w czwartym kwartale 2016 r. wynosiło 11,1 mld zł, w tym 1,8 mld zobowiązań wymagalnych.
Do momentu publikacji depeszy Ministerstwo Zdrowia nie odpowiedziało na pytanie PAP, w jaki sposób resort zamierza pomóc szpitalom samorządowym w spłacie zaciągniętych zobowiązań.
Komentarze
[ z 4]
Interesuje mnie to, czy z chwilą zmiany źródła finansowania narodowej służby zdrowia ta sytuacja ulegnie zmianie i czy wraz z wprowadzanymi modyfikacjami uda się w końcu przywrócić do porządku obraz funkcjonowania opieki medycznej w naszym kraju. Jak na razie nie wygląda to najlepiej i nic nie wskazuje na to, żeby długi szpitali miały maleć. Raczej spodziewałabym się trendu wręcz odwrotnego, a mianowicie coraz większych zadłużeń w publicznych placówkach opieki medycznej. Nie jestem pewna czy w przypadku finansowania pochodzącego z budżetu państwa uda się zmniejszyć finansowe problemy lekarzy. Najgorzej, że na błędach w systemie cierpią ludzie będący pacjentami oczekującymi pomocy, a także sami lekarze których niejednokrotnie obarcza się winą za niewłaściwe funkcjonowanie systemu, a także kiedy muszą poświęcać swój czas pracy na wypełnianie procedur oraz uzupełnianie dokumentacji medycznej bardziej niż na leczenie chorych. A potem pacjenci swoją złość odbijają właśnie na nas- bogu ducha winnych lekarzach.
Owszem, właśnie tak wygląda sytuacja: pacjenci często obwiniają lekarzy o źle funkcjonujący system. A co lekarz może powiedzieć? Sam często jest sfrustrowany, pracuje długie godziny, a gdy już przyjmuje prywatnie tłumaczy "dlaczego tak drogo?". Każda władza próbuję łatać dziury i zmieniać coś co od dawna powinno być gruntownie przebudowane. Kolejni ministrowie zdrowia podają się do dymisji. Myślę; że w przyszłości sytuacja będzie wyglądać jeszcze gorzej. Jeżeli nie wprowadzone zostaną diametralne zmiany obywatele zapłacą podatki i składki zdrowotne, ale będą musieli też płacić dodatkowo za prywatną opiekę zdrowotną. To straszne, że w obecnych czasach musimy płacić za coś z czego często nie mamy szansy skorzystać. Wiele osób stwierdza, że ma dosyć czekania w kolejkach i przechodzi do prywatnych ubezpieczycieli i klinik. Ceny pakietów być może wyglądają na wysokie ale nawet koszt rzędu dwóch tysięcy złotych rocznie nie jest już tak przerażający jak kiedyś w obliczu ogromnych kolejek i wysokich cen prywatnej wizyty. Lepiej zapłacić nawet ponad 100 złotych miesięcznie za prywatną opiekę medyczną niż wchodzić do wielu specjalistów kilka razy w roku i płacić ogromne sumy. Niestety pozostaje również kwestia jakości usług w tego typu prywatnych placówkach.
Polska służba zdrowia nie jest wystarczająco dofinansowana, w znacznej mierze winę za to ponoszą demograficzne przesunięcia, które polegają na tym, że starsze osoby, które wymają leczenia stanowią coraz większy procent pacjentów w porównaniu do młodych osób, którzy mają zazwyczaj ograniczony kontakt ze służbą zdrowia. Demograficzne zmiany zachodzą razem z pojawianiem się nowych i kosztownych zdobyczy technologii, które wykorzystuje się do leczenia chorób i przeprowadzania zabiegów medycznych. Powoduje to wzrost kosztów leczenia pojedynczych pacjentów, również choroby, które dawniej nie były odpowiednio leczone, aktualnie do leczenia wykorzystuje się nowe technologie. Wspomniane technologie wymagają nowej aparatury oraz medykamentów, a także większej ilości personelu. Sprzęt kupowany i sprowadzony z krajów, gdzie średnie zarobki i poziom cen jest wyższy nie służy Polsce, gdzie jest znacząco niższy produkt narodowy brutto, a mieszkańcy żądają, aby służba zdrowia miała wysoki, zachodnioeuropejski poziom.
Zastanawiam się jakie zmiany przyniesie wprowadzenie tak zwanych sieci szpitali w których placówki medyczne mają funkcjonować od przyszłego roku. Podobnie czy zmiana finansowania usług medycznych z Narodowego Funduszu zdrowia na finansowanie z pieniędzy pochodzących z budżetu państwa będzie tym kierunkiem, który okaże się pomocny w kierowaniu zmianami i przyczyni się do poprawy sytuacji tak placówek medycznych jak i samych pacjentów oczekujących na uzyskanie pomocy z ich strony. To bardzo ważne i będzie trzeba mieć nadzieję, że proponowane obecnie przez polityków zmiany będą w stanie przynieść poprawę i tym samym przysłużyć się dobru pacjentów. W chwili obecnej pomimo tego co próbuje się nam przekazywać niekoniecznie ważnymi statystykami nie jestem przekonana, czy służba zdrowia funkcjonuje w taki sposób jak to powinno się odbywać. Nie do pomyślenia są kolejki ciągnące się długimi miesiącami zanim oczekujący na wizytę u specjalisty czy na badanie diagnostyczne pacjenci doczekają się swojej kolejki. Trzeba dążyć do zmiany tej sytuacji co mogło by poprawić nie tylko stan zdrowia w społeczeństwie jak i zaufanie wobec lekarzy i pracowników służby zdrowia, ale również poczucie bezpieczeństwa, co powinno być uważane za równie ważne jak te pozostałe.