Jak sugeruje nowe doniesienie, szumnie reklamowana pigułka "kobiecego libido" wydaje się powodować wiele poważnych skutków ubocznych przy jednoczesnym braku dodatkowych korzyści w życiu kobiety.
Według analiz Addyi (flibanseryna) czterokrotnie zwiększa ryzyko wystąpienia zawrotów głowy i senności, ponad dwukrotnie ryzyko nudności i powoduje przewlekłe zmęczenie u więcej niż połowy badanych kobiet. Oprócz tych wszystkich kłopotów, kobieta biorąc Addyi statystycznie może spodziewać się jedynie o 0,5 więcej satysfakcjonującego stosunku seksualnego w miesiącu. Praca na ten temat została opublikowana online 29 lutego w czasopiśmie JAMA Internal Medicine.
"Okazało się, że ochotniczki przed badaniem miały średnio 2,5 satysfakcjonujących stosunków seksualnych na miesiąc, a zastosowanie flibanseryny poprawiło tę wartość tylko o dodatkowe pół stosunku w miesiącu", twierdzi autor badania Ellen Laan z Uniwersytetu w Amsterdamie, w Holandii. "Zamiast tego niepokoją nas działania niepożądane leku. Dlatego trzeba być ostrożnym, gdy sprzedajemy lek przed zatwierdzeniem jego profilu bezpieczeństwa i przeprowadzeniem odpowiednich badań".
FDA zaaprobowała Addyi w ubiegłym roku po kontrowersyjnym procesie przeglądowym, co czyni go pierwszym lekiem pomagającym kobietom z niskim libido. W ciągu kilku pierwszych tygodni na rynku wydano tylko 227 recept na ten lek.
W nowym badaniu naukowcy przeanalizowali 8 badań klinicznych nad Addyi, 5 opublikowanych i 3 nieopublikowane, z udziałem prawie 6 000 kobiet. Połączenie tych dowodów wskazuje na to, że Addyi zapewnia marginalne korzyści dla kobiet, które skarżą się na zespół obniżonego popędu seksualnego, stan objawiający się przewlekłym lub nawracającym brakiem zainteresowania seksem. „Okazało się, że kobiety przyjmujące lek mają zaledwie o 0,3 punktów wyższy wynik w 5-punktowej skali pożądania seksualnego i doświadczają minimalny wzrost w ilości zdarzeń seksualnych w każdym miesiącu”, twierdzą autorzy przeglądu. Dodają jednak, że ciężko jest ocenić działanie Addyi, ponieważ ciężko jest obiektywnie ocenić kobiece pożądanie. Oprócz wątpliwości co do skuteczności działania leku, Addyi wydaje się znacznie zwiększać ryzyko nudności, zawrotów głowy i zmęczenia. Potrzeba badań klinicznych na dużą skalę, które dotyczyć będą kobiet z różnych środowisk, aby dowiedzieć się więcej na temat tych skutków ubocznych.
FDA wydając lek najprawdopodobniej uległo presji publicznej sponsorowanej przez producenta leku, który zarzucał, że FDA przez seksizm wstrzymuje zgodę na jego wejście na rynek. Agencja zatwierdziła lek pomimo tego, że brak było nowych pozytywnych danych pomiędzy drugim a trzecim przeglądem badań. Każdy z recenzentów klinicznych po zaczerpnięciu informacji z badań nad lekiem głosował nad jego odrzuceniem, ale wnioski te były blokowane przez wyżej położonych pracowników.
Zatwierdzenie leku przez FDA spotkało się ze znacznymi ograniczeniami, ponieważ lek może powodować duże obniżenie ciśnienia krwi i utratę przytomności. Ulotka Addyi zawiera ostrzeżenie mówiące, że lek nie powinien być przyjmowany podczas picia alkoholu i nie powinien być stosowany razem z niektórymi lekami. Ponadto, nie należy stosować go u kobiet z zaburzeniami czynności wątroby.
Więcej na: nlm.nih.gov
Komentarze
[ z 10]
Po przeczytaniu artykuły mam wątpliwości czy w ogóle jest sens wprowadzać podobny preparat na rynek. Jeśli kobieta ma niski popęd płciowy i jest to coś co znacznie obniża jej jakoś życia, może warto aby skorzystała z porady psychologa lub seksuologa. Najlepiej wraz z partnerem. Niekoniecznie wydaje mi się, aby leczenie każdego z zaburzeń farmakoterapią było najlepszym rozwiązaniem. Tym bardziej, że wydaje mi się, że przynajmniej w pewnej części kobiety o niskim libido mogą mieć po prostu naturalnie niski popęd płciowy i niewielkie potrzeby seksualne, a do rozpoczęcia kuracji tabletkami mającymi je poprawić mogą namawiać te panie ich partnerzy. Niekoniecznie same panie muszą widzieć potrzebę zmian w swoim życiu seksualnym. Czytając o skutkach ubocznych wynikających ze stosowania tej terapii przy niewielkiej zmianie czy wzroście satysfakcji z pożycia seksualnego tylko się w tej opinii upewniam...
nic dodać, nic ując - ma Pani rację
Cóż...niestety tak jakoś się składa, że mężczyźni obdarzeni są (przynajmniej w sporej części) większą ilością hormonów płciowych androgennych, chociażby testosteronu, który wykazuje dominujący wpływ na zachowania i regulację popędu płciowego. Niestety często panie nie są w stanie odpowiedzieć równie wysokimi potrzebami płciowymi i wcale nie należy traktować tego jako patologię. Oczywiście rozumiem, że dla wielu par jest to problemem. Szczególnie jeśli przy stosowaniu tabletek antykoncepcyjnych hormonalnie czynnych (często dla pań stosujących takie leki i z myślą o nich wymyślane są lekarstwa mające działać "osłonowo") dochodzi jeszcze do obniżenia i tak niewysokiego popędu. Tutaj przemysł farmaceutyczny spróbował znaleźć sobie niszę na przeforsowanie jeszcze jednego produktu, który mógłby w pewnym momencie dorównać sprzedażą tabletką antykoncepcyjnym. A przecież jakby nie było one już i tak tworzą całkiem niezły biznes i napędzają przemysł. Mam nadzieję, że ludzie się opamiętają i nie będą próbowali sztucznie poprawiać u siebie libido narażają przy tym życia i zdrowia organizmu. Przecież już lepiej chyba odstawić tabletki hormonalne i poszukiwać innych dogodnych alternatyw antykoncepcji niż narażać kobietę na działania niepożądane i to już nie jednego leku, ale dwóch. Świat oszalał. Dobrze, że nie zaprzestano badań i udało się zauważyć i ryzyko jakie niesie za sobą stosowanie leków poprawiających libido oraz spostrzeżono także jak bardzo nieznaczna poprawa jeśli chodzi o satysfakcję z życia seksualnego następuje jeśli chodzi o ich stosowanie....
Owszem, partnerzy mogą namawiać do stosowania, ale nie każdy mężczyzna interesuje się działaniami niepożądanymi leków poprawiających libido i antykoncepcyjnych. Decydując się na przyjmowanie oby należy wspólnie rozważyć wszystkie za i przeciw. Jest to odpowiedzialny sposób planowania antykoncepcji. Niestety w społeczeństwie panuje przeświadczenie, że antykoncepcja (może z wyjątkiem prezerwatyw) jest wyłącznie sprawą kobiety i mężczyzna nie musi, a nawet nie powinien się wtrącać. Również wiele pacjentek myśli, że same powinny sobie radzić, a ich partnera nie będzie obchodzić działanie niepożądane nawet tak poważne jak możliwość zakrzepów w przypadku tabletek z estrogenami. Sądzę, że wielu z nich od razu byłaby za odstawieniem pigułek, ale kobiety nie wierzą i szybko się to nie zmieni. Rozmowa na temat zapobiegania ciąży jest ważna, a nie "nieromantyczna" i niepotrzebna. Ostatnio czytałam nawet publikację, w której odpowiedziano na nurtujące mnie pytanie "dlaczego pomimo wielu badań i sukcesów, antykoncepcja dla mężczyzn wciąż jest odległą przyszłością?". Okazało się, że kobiety same nie wierzą, że ich partnerzy zastosują się do zaleceń i będą konsekwentni. Dlatego nawet nie rozważyłyby wyboru tej metody. Oprócz tego jest jeszcze kwestia działań niepożądanych, które z tego co widziałam, podobnie jak tabletki dwu- czy jednoskładnikowe, są dość poważne. Z pewnością zniechęciłby wielu partnerów do kupna. W tym miejscu zwracam uwagę, że wielu kobiet jakoś to nie powstrzymuje :)
Myślę, że w ogóle wiele osób nie zastanawia się nad działaniami niepożądanymi leków. Proszę tylko spojrzeć i zwrócić uwagę ilu z waszych pacjentów czyta ulotki dołączane do leków? Kto interesuje się interakcjami jakie mogą wystąpić w przypadku stosowania więcej niż jednego preparatu? Z własnego doświadczenia ośmielę się stwierdzić, że chyba niewielu jeśli w ogóle... Trudno się więc dziwić, że wierząc reklamie mężczyźni niezadowoleni z niskiego popędu seksualnego swoich partnerek, z niskiej ich zdaniem częstotliwości stosunków płciowych lub z małego zainteresowania tą sferą życia ze strony partnerek mężczyźni próbują przekonać je do zastosowania lekarstwa, które miałoby coś pomóc, zmienić. I trudno się dziwić, że wierzą oni w to co mówi reklama, a już treść zapisana na ulotce niekoniecznie musi ich obchodzić. Inna kwestia oczywiście jeśli chodzi o antykoncepcję. Sam osobiście uważam, że tabletki hormonalne przyjmowane na tak wielką skalę przez rzesze kobiet wiążą się ze zbyt wielkim ryzykiem działań niepożądanych i konsekwencji zdrowotnych, dlatego sam bym ich swojej bliskiej osobie nie polecał. Jednak oczywiście nie dziwię się, że wiele osób nieświadomych skutków ubocznych i ryzyka z jakim się to wiąże, decydują się stosować tabletki myśląc tylko o tych pozytywnych aspektach działania czyli o możliwości zaplanowania rodziny w dogodnym czasie. A jeśli chodzi o zaufanie do mężczyzn jeśli chodzi o słuchanie zaleceń i konsekwencję...no cóż...sam jestem facetem i muszę przyznać, że bez was drogie Panie to świat wyglądałby zupełnie inaczej, niczym na wariackich papierach;) Wystarczy z resztą spojrzeć jak wiele mężczyzn zgłasza się do lekarzy i specjalistów na wizyty tylko i wyłącznie z powodu i dzięki swoim żonom czy partnerkom, które tracą własne nerwy i zdrowie byle tylko jakoś ich do tego lekarza doprowadzić i pomóc zatroszczyć się o stan własnego zdrowia. Tak to niestety już z Nami panami jest, że nie zawsze potrafimy zadbać o siebie;)
Moim zdaniem tak naprawdę nie ma skutecznego preparatu poprawiającego libido. Z pewnością w nie tak zadowalającym stopniu jak kobiety tego oczekują. Na rynku dostępne są preparaty osłonowe przy antykoncepcji doustnej, ale przyjrzałam się ich składom - nic rewelacyjnego, większość zawiera wyciągi roślinne i w dodatku nie wiadomo co jest surowcem i jaką ma on jakość. Preparaty roślinne być może i są w niewielkim stopniu skuteczne, ale myślę, że efekt nie wynagradza uciążliwości przyjmowania kolejnych tabletek w dodatku w wyraźnie określonym czasie. Chcąc podnieść libido pacjentka może albo zmienić tabletki na inne albo odstawić je całkowicie. Domyślam się jak wiele pieniędzy zarobiłby producent "cudownego" środka na spadek libido, jednak dopóki na rynku nie pojawi się coś naprawdę skutecznego, trzeba szukać rozwiązania poza tabletkami osłonowymi.
Z tego co mi wiadomo istnieje pewien sposób na podniesienie kobiecego libido. W dodatku niewiążący się ze skutkami ubocznymi, a przy tym nie wymagający szczególnie wysokich nakładów pieniężnych. Otóż udało mi się kiedyś dotrzeć do badań (można znaleźć wyniki na tronie pubmed) przeprowadzonych przez pewien zespół badawczy na grupie lekkoatletek regularnie uprawiających sport oraz grupie kobiet których codzienna aktywność fizyczna określana była jako niska. Otóż jak się okazuje, kobiety, które regularnie i to najlepiej codziennie podejmowały wysiłek fizyczny miały lepsze ukrwienie narządów płciowych (chociaż pewnie i całego ciała,a narządów płciowych przy okazji), a w związku z tym częściej odczuwały potrzeby seksualne, częściej również kontakty seksualne oceniały jako satysfakcjonujące i zakończone orgazmem, a same orgazmy naukowcy (chociaż nie wiem w jaki sposób to zbadali) oceniali jako o wiele silniejsze, bardzie intensywne niż orgazmy kobiet nie uprawiających żadnego sportu. Co się zaś tyczy grupy kobiet trenujących regularnie i to przy wysiłku o wysokiej intensywności, również ich gospodarka hormonalna była nieco zmodyfikowana. Lepsza równowaga między pulsacyjnymi wyrzutami estrogenów (tych poziom oceniany był jako nieco podwyższony), progesteronu, hormonu folikulotropowego i lipotropowego było w lepszej równowadze, miały większą ilość cykli prawidłowych- owulacyjnych oraz wyższy popęd płciowy wynikający najprawdopodobniej z funkcjonowania samej gospodarki hormonalnej. Drogie panie, po raz kolejny sprawdza się przysłowie, że sport to zdrowie. Zamiast łykać tabletki i sobie nimi szkodzić, lepiej wyjść na basen lub pobiegać. Nawet jeśli efekt nie będzie odczuwalny od razu, z całą pewnością efekt zdrowotny po pewnym czasie zauważalny będzie dla całego organizmu!
Antykoncepcja nie powinna być wyłączną sprawą kobiety. Wielu mężczyzn nie chce nawet słyszeć o sposobach i rozważać, które są skuteczniejsze czy bezpieczniejsze. Wiadomo, że kobiety mają swoich ginekologów, ale oni nie zajmują się wyłącznie nimi, ale leczą również ich partnerów. Jeśli kobieta cierpi na jakąś przypadłość trzeba automatycznie pomyśleć także o terapii dla mężczyzny, gdy w grę wchodzi np. zakażenie narządów płciowych. Leczenie nie może być jednostronne, ponieważ okaże się zwyczajnie nieskuteczne. Krew mnie zalewa, kiedy pacjentka musi dopytać lekarza w jaki sposób leczyć partnera. Skoro na tej samej recepcie ginekolog wypisuje tabletki antykoncepcyjne, to powinien chociaż spytać czy mężczyzna również ma jakieś objawy. Zwykła logika. Jestem bardzo zdziwiona, że takie sytuacje mają miejsce. Podsumowując: partnerzy powinni angażować się w sprawy zdrowia kobiety i antykoncepcji. Przecież to ona doświadcza działań niepożądanych i poniekąd ryzykuje stosując pigułki.
Ciężko mi sobie wyobrazić związek w którym mężczyzna w żaden sposób nie interesuje się, a nawet nie chce słyszeć o metodzie antykoncepcji stosowanej przez kobietę i nie interesuje się tym czy się ona zabezpiecza czy nie. Wydawało mi się, że takie czasy już minęły, a obecnie świadomość seksualna społeczeństwa jest dostatecznie wysoka, aby obowiązkiem antykoncepcji nie obciążać tylko jednej ze stron. Chociaż oczywiście rozumiem, że ludzie są różni i pewnie moje przypuszczenia i wyobrażenia to tylko głupie mrzonki. Chciałbym jednak doczekać takiego dnia, kiedy pacjenci będą potrafili w pełni świadomie podejmować decyzje razem z lekarze o wyborze terapii (i nie mam tutaj na myśli wyłącznie antykoncepcji) i razem z nim po rozważeniu zysków i strat czy działań pożądanych i niepożądanych dobrać najlepszą dla siebie metodę. Przeraża mnie ignorancja ze strony niektórych pacjentów i ich bierność przy wyborze jakiejś metody leczenia. Choćby nawet głupie czytanie ulotek. Ilu działań niepożądanych można by uniknąć, gdyby ludzie rzeczywiście zaczęli to robić. Albo interakcje między lekami. O ile skuteczniej można by prowadzić leczenie jeśli można by liczyć na zaangażowanie ze strony pacjenta i chociaż odrobinę zainteresowania. Ale wracając do tematu, również uważam, że kwestia antykoncepcji nie powinna być tylko problemem kobiety, a jeśli ktoś ma takie podejście to niech później nie będzie zdziwiony, kiedy okaże się w najmniej spodziewanym momencie, że zostanie tatą. Jeśli szkoda mu było czasu, czy wysiłku aby angażować się w zdrowie swojej partnerki i jej wizyty u ginekologa to będzie mógł mieć pretensje tylko do siebie, jeśli coś pójdzie nie tak jak sobie para planowała...
Faktycznie, producenci nie mają zbyt wiele do zaoferowania kobietom poszukującym dobrego preparatu osłonowego, który uchroniłby je przed działaniami niepożądanymi tabletek antykoncepcyjnych w tym właśnie przed spadkiem libido. Osobiście sądzę, że warto czasami rozważyć całkowite odstawienie, ponieważ preparaty te mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Jeżeli kobieta codziennie musi przyjmować lek, a współżyje z partnerem dwa lub trzy razy w miesiącu, ponieważ nie ma ochoty przez gestagen (to za jego sprawą obniża się libido), trzeba usiąść i pomyśleć czy opłaca się podejmować ryzyko efektów ubocznych dla tak niewielkiej korzyści. Zgadzam się z Panią Lilią i myślę, że wielu mężczyzn odradzałoby swoim partnerkom stosowanie antykoncepcji doustnej, gdyby wiedzieli co mogą one spowodować. Z pewnością słyszeli Państwo o ostatniej aferze z Yasminelle w roli głównej - lekiem antykoncepcyjnym, który spowodował śmierć wielu kobiet w wyniku zakrzepów. A przecież właśnie ten środek był szeroko zachwalany w Internecie ze względu, jak pisały młode dziewczyny, na znikomą ilość działań niepożądanych. Mężczyźni często nie angażują się a antykoncepcję, ponieważ nawet nie są świadomi,po pierwsze, jak ona tak naprawdę działa i po drugie co może spowodować.