Resort zdrowia opublikował projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie upoważnienia Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych do wykonywania zadań w sprawach uznawania kwalifikacji w zawodzie diagnosty laboratoryjnego.
Jak czytamy w uzasadnieniu, przekazanie Krajowej Radzie Diagnostów Laboratoryjnych kompetencji organu właściwego w sprawach uznawania kwalifikacji w zawodzie diagnosty laboratoryjnego wydaje się uzasadnione przede wszystkim z racji posiadanych przez KRDL danych dotyczących osób wykonujących ten zawód, zwłaszcza dotyczących prowadzonych postępowań dyscyplinarnych. KRDL wydaje Prawo Wykonywania Zawodu Diagnosty Laboratoryjnego oraz prowadzi na bieżąco aktualizowaną listę diagnostów laboratoryjnych. Powyższe skutkuje możliwością bezpośredniej wymiany informacji w postępowaniach o uznanie kwalifikacji zawodowych, co znacząco skraca ich czas.
Wskazano również, że Krajowa Rada Diagnostów Laboratoryjnych jest organem ex lege dobrze zorientowanym w regulacjach dotyczących zawodu diagnosty laboratoryjnego, które obowiązują w Rzeczypospolitej Polskiej oraz w poszczególnych państwach Unii Europejskiej, co bez wątpienia ułatwia rzetelne i profesjonale rozpatrywanie wniosków o uznanie kwalifikacji zawodowych.
Więcej: legislacja.rcl.gov.pl
Komentarze
[ z 2]
Dobrze, że podobne regulacje różnych zawodów medycznych, w tym przypadku diagnostów laboratoryjnych powstają. Chociaż wydaje mi się, że wciąż jest to zbyt mały krok w kierunku rozwiązania problemu z niedostateczną ilością miejsc pracy dla absolwentów kierunków medycznych, a także ze zbyt małą opłacalnością pracy tego typu. W obecnym świecie i przy aktualnie rozwiniętej technologii, często nie ma konieczności, aby wszystkie maszyny w laboratoriach diagnostycznych obsługiwane były przez wysoko wykwalifikowany personel. W końcu nie trzeba mieć tytułu magistra, aby umieścić probówki w odpowiednim miejscu i nacisnąć przycisk "włącz-wyłącz". Regulacje moim zdaniem wprowadzane są nieco sztucznie, raczej pod naciskiem środowisk medycznych, czyli ludzi, którzy wyszkolili się w wykonywaniu pewnego zawodu, a jak się okazuje w chwili obecnej w sporej części mogliby oni być zastąpieni przez odpowiednie maszyny (co już się dzieje) i o wiele mniej przeszkolony personel. W końcu do obsługi wielu z tych maszyn oraz do nadzorowania wykonywanych w nich procesów nie powinno się wymagać tytułu magistra, a jedynie ukończenia kursu, czy uzyskania tytułu technika. Tylko, że gdyby przedstawicie zawodu diagnosty laboratoryjnego na to pozwolili i dopuścili do uwolnienia zawodu, wtedy pomimo pięciu lat spędzonych na edukacji podczas studiów zakończonych uzyskaniem tytułu magistra, mogliby mieć wciąż problem ze znalezieniem pracy w zawodzie. Bo przecież osobie po kursie z pewnością wystarczyłaby o wiele mniejsza pensja za wykonanie tej samej pracy, którą teraz wykonuje diagnosta. Jak dla mnie problem nie leży w regulacjach tylko w fakcie, że szkolnictwo wyższe w naszym kraju nie idzie z duchem czasu. Może powinno zmniejszyć się ilość miejsc na kierunku diagnosty laboratoryjnego, analityka medycznego i tym podobnych, a zamiast tego przeznaczyć dodatkowe pieniądze na szkolenie studentów w tych zawodach, gdzie wciąż istnieje zapotrzebowanie na wykwalifikowany personel. Ciężko mi zrozumieć, że znów osoby rządzące zamiast rozwiązywać problem z głową, to raczej spychają go pod dywan i sztucznie tworzą ograniczenia w podejmowaniu danej pracy tylko po to, aby osoby z tytułem magistra miały szansę znalezienia pracy w zawodzie. Kompletna paranoja...
Regulacja oczywiście jest ważna i powinna już obowiązywać we wszystkich zawodach medycznych. Diagności taką regulację posiadali, bardzo dobry krok, że odpowiednia jednostka będzie to prawo wykonywania zawodu nadawała, skoro już zajmuje się wieloma aspektami administracyjnymi związanego z uprawnieniami. Zgadzam się, że płace są bardzo niskie jak na wyższe wykształcenie medyczne. Moim zdaniem osoba po studiach powinna zarabiać odpowiednio dużo, adekwatnie do ponoszonej podczas pracy odpowiedzialności, czasu kształcenia oraz posiadanej wiedzy. Nie rozumiem dlaczego nasz kraj tak bardzo skupia się na kształceniu w szkolnictwie wyższym. Oczywiście bardzo dobrze, że mamy osoby z takim wykształceniem, jednak nie możemy mieć w kraju samych magistrów. Uważam, że trzeba zejść trochę z ambicji i pozwolić np. kształcić laborantów w szkołach średnich i podyplomowych. Niech specjaliści z wykształceniem wyższym zajmują się specjalistyczną robotą, a taką, która nie wymaga zaawansowanej wiedzy inne osoby. Sam wiem jak funkcjonują np. laboratoria mikrobiologiczne. Zatrudnieni są tam diagności laboratoryjni, a oprócz tego pomoc laboratoryjna, która przygotowuje odczynniki, pożywki, itd. Trzeba przestać mieszać ludziom w głowie mitem, że jedynie studia przygotują cię dobrze do wykonywania danego zawodu. Spotkałem się też w zagranicznych laboratoriach z taką praktyką, że student ostatnich lat analityki medycznej zostaje normalnie zatrudniony w laboratorium w szpitalu i wdraża się tam do pracy, zależnie co wybierze: wirusologia, mykologia, bakteriologia, itd. Po ukończeniu studiów normalnie jest już pracownikiem tego laboratorium i samodzielnym specjalistą. Niektóre rzeczy naprawdę mogą robić osoby, które nie mają wyższego wykształcenia, a zresztą ważniejsze jest to czego człowiek nauczy się na początku pracy w danym laboratorium. Dobrym dowodem są na to technicy farmaceuci. Kończą weekendową szkołę policealną, a jakoś do tej pory zatrudniają ich we wszystkich aptekach i nikomu się krzywda nie dzieje. U nas tylko długie kształcenie, wypuszczenie na rynek pracy w wieku 24 lat po wieloletnich studiach, które kosztowały państwo dziesiątki tysięcy. A można byłoby to przeznaczyć na podwyżki dla diagnostów, którzy wykonują bardzo odpowiedzialną pracę, a zarabiają grosze.