Sejm przegłosował nowelizację ustawy o świadczeniach zdrowotnych, a to oznacza kilka zmian. Jedną z najważniejszych jest to, że od 1 stycznia 2015 r. do okulisty i dermatologa potrzebne nam będzie skierowanie. - Zmiany miały doprowadzić do tego, by zmniejszyć biurokrację i uprościć procedury. Tymczasem to rozwiązanie jest przykładem na działanie w przeciwnym kierunku - komentują lekarze.

Dziś pacjent, który chce się skonsultować z okulistą czy dermatologiem, rejestruje się w poradni i przychodzi na wizytę w wyznaczonym terminie (bez skierowania możemy pójść także do onkologa, ginekologa i psychiatry). Od 1 stycznia ma się to jednak zmienić. Pacjenci, którzy będą potrzebować pomocy dermatologa albo okulisty, będą musieli otrzymać skierowanie od lekarza rodzinnego. Takie rozwiązanie funkcjonowało już kilkanaście lat temu, ale Ministerstwo Zdrowia z niego zrezygnowało.

Dlaczego teraz postanowiono do niego wrócić?

- Lekarz podstawowej opieki zdrowotnej ma obowiązek realizować świadczenia gwarantowane z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej, które zostały wyszczególnione w rozporządzeniu ministra zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej - mówi Krzysztof Bąk, rzecznik ministra zdrowia. - Zakres badań, które może zlecić lekarz POZ, jest wystarczający do oceny stanu zdrowia pacjenta w podstawowym zakresie bez konieczności zasięgania opinii lekarza specjalisty. Analizy przeprowadzone przez Narodowy Fundusz Zdrowia wykazały, że 70 proc. pacjentów pojawia się u lekarza okulisty raz lub dwa razy w roku i wymaga jedynie podstawowego badania, które zgodnie z kompetencjami i w ramach posiadanej wiedzy mógłby wykonać lekarz POZ, np. zapalenie spojówek, jęczmień. Dzięki temu pacjenci z bardziej skomplikowanymi schorzeniami szybciej dostaną się do lekarza okulisty.

A co z dermatologami? - W przypadku dermatologa - 60 proc. wizyt to wizyty jednorazowe. Część pacjentów zgłasza się do specjalisty jedynie z podejrzeniem choroby, którą zgodnie z kompetencjami i w ramach posiadanej wiedzy mógłby potwierdzić lub wykluczyć lekarz POZ, m.in. zapalenie skóry, grzybica - wyjaśnia Bąk.

"I gdzie tu sens?"

Zapowiadane zmiany budzą jednak kontrowersje wśród pacjentów. - To tylko pogorszy sprawę, bo wydłużą się kolejki do internistów, a do specjalistów i tak nie będzie łatwiej się dostać - uważa Karolina Nowacka, którą spotkaliśmy w Przychodni Morena w Gdańsku. - Nie wyobrażam sobie, by lekarz rodzinny leczył np. choroby skórne. To jest więc jasne, że ich praca będzie się w takich przypadkach ograniczać tylko do wystawiania skierowań.

- Dojdzie do tego, że z grypą chory dostanie się do swojego lekarza po kilku dniach, bo kolejki będą wypełniali pacjenci, którzy przyszli np. z zaćmą. I gdzie tu sens? - zastanawia się pan Mariusz, taksówkarz z Gdańska.

Powrót skierowań budzi również zastrzeżenia samych lekarzy. - Jestem zdumiona tym rozwiązaniem. Na pewno nie jest ono trafione. W odróżnieniu od lekarzy pierwszego kontaktu okuliści mają specjalistyczny sprzęt. Co w sytuacji, kiedy do internisty przyjdzie pacjent, któremu coś wpadło do oka? Bo przecież nie będzie miał mikroskopu, za pomocą którego zobaczy ciało obce i je usunie. Jeżeli z kolei przyjdzie pacjent z zapaleniem spojówek, to też lekarz póki nie zobaczy oka przez mikroskop, nie wiadomo, czym spowodowana jest ta dolegliwość. Nawet gdy pacjent przychodzi po okulary, sprawa też nie jest prosta. Trzeba mu zmierzyć ciśnienie, zbadać dno oka. A do tego trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Do tego w tej chwili okulistyka na studiach trwa dwa tygodnie i podczas specjalizacji lekarz rodzinny też ma dwa tygodnie zajęć na okulistyce. W niektórych sytuacjach oczywiście lekarz POZ sobie poradzi. Jednak w większości przypadków będzie to wyglądało tak, że pacjenci będą przychodzili rano do lekarza POZ i wystawali w kolejce tylko po to, by dostać skierowanie do specjalisty. Odnoszę wrażenie, że ta decyzja ministerstwa jest po prostu podyktowana oszczędnościami - mówi Agnieszka Panasik, specjalista chorób oczu, kierownik NZOZ Oko w Gdyni.

Czy rzeczywiście, tak jak przekonuje resort, ok. 70 proc. pacjentów pojawia się u lekarza okulisty raz lub dwa razy w roku i wymaga jedynie podstawowego badania? - Na pewno nie. Znaczna część naszych pacjentów ma jaskrę i pojawiają się oni w gabinetach co trzy miesiące. Pacjenci ze zwyrodnieniem plamki też trzeba monitorować częściej niż raz w roku - mówi doktor Panasik.

"To utrudni życie pacjentom"

A co o tym rozwiązaniu sądzą lekarze POZ? - Powrót skierowań do okulistów i dermatologów jest wielkim błędem - uważa dr Andrzej Dopta z gdańskiej Przychodni "Aksamitna". - Zmiany miały doprowadzić do tego, by zmniejszyć biurokrację i uprościć procedury. Tymczasem to rozwiązanie jest przykładem na działanie w przeciwnym kierunku. Nie mam też cienia wątpliwości, że to utrudni życie pacjentom. Kierowanie ich do internisty tylko wydłuży ścieżkę. Gdy teraz przychodzi do mnie pacjent z zapaleniem spojówek, to jestem w stanie mu pomóc. Ale nie rozpoznam np. jaskry, bo to wymaga specjalistycznego oprzyrządowania, który ma specjalista z tej dziedziny.

Część lekarzy twierdzi, że zmiany są podyktowane wyłącznie oszczędnościami. - NFZ za poradę specjalistyczną płaci średnio 60 zł, podczas gdy lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej płaci się ryczałtem - ok. 8 zł. Gdy się porówna te dwie stawki, widać wyraźnie, dlaczego NFZ i ministerstwo chcą, żeby jak najwięcej pacjentów trafiało do lekarzy POZ zamiast do specjalistów - mówi dermatolog z Gdańska.

Co na to ministerstwo? - Porównywanie wysokości stawek lekarzy POZ i lekarzy specjalistów w ten sposób nie wydaje się właściwe. Rozliczenie w podstawowej opiece zdrowotnej jest dokonywane w formie stawki kapitacyjnej, natomiast w przypadku lekarzy specjalistów - obowiązuje stawka za udzielenie danego świadczenia. Przytoczone 8 zł w przypadku lekarzy POZ oznacza kwotę, jaka została przeznaczona na jednego pacjenta w okresie 1 miesiąca w 12-miesięcznym cyklu rozliczeniowym. Stawka ta może być korygowana określonymi współczynnikami korygującymi odpowiednimi m.in. do grupy wiekowej świadczeniobiorcy, charakteru miejsca pobytu świadczeniobiorcy albo - w przypadku leczenia chorób przewlekłych określonych w załączniku do umowy - przyczyny udzielonych porad - mówi Bąk.



Źródło: www.trojmiasto.gazeta.pl