Psychologowie zbadali, jakie formy krzywdzenia i zaniedbywania dzieci zaburzają u nich rozwój świadomości i ekspresji emocjonalnej. Opierając się na dotychczasowych publikacjach naukowych dotyczących związku między maltretowaniem dzieci a aleksytymią, czyli niezdolnością do rozumienia lub identyfikowania emocji oraz ich nazywania i wyrażania, badacze doszli do wniosku, że największy wpływ na rozwój tej cechy ma przemoc emocjonalna i zaniedbanie fizyczne. Wbrew powszechnym opiniom mniejsze znaczenie ma doświadczenie przemocy fizycznej i seksualnej.

Badanie, którego wyniki opublikowano w „Psychological Bulletin”, powstało pod kierunkiem naukowców z Uniwersytetu Stanforda we współpracy z Uniwersytetem Hebrajskim i Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu.

– Osoby o nasilonej aleksytymii mają trudności z rozpoznawaniem i opisywaniem swoich emocji. Aleksytymia uznawana jest za cechę osobowości, dlatego nie istnieje żadna konkretna terapia. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy aleksytymikami. Około 13 proc. ogółu ludności cierpi na istotne klinicznie zaburzenia w tym zakresie. Mamy więc pewne progi, po których przekroczeniu uznajemy, że mamy do czynienia z bardzo poważnym problemem i dotyczy to mniej więcej 13 proc. populacji – mówi agencji Newseria Innowacje Julia Ditzer, psycholożka, badaczka z Uniwersytetu Stanforda, doktorantka Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie.

Naukowcy przeanalizowali prawie 80 publikacji, które skupiały się na związku między krzywdzeniem dzieci a poziomem aleksytymii w dorosłości. Interesowało ich, który rodzaj przemocy ma największy wpływ na wspomniane problemy z nazywaniem i wyrażaniem emocji. Przyjęli klasyfikację, zgodnie z którą jest pięć rodzajów przemocy: nadużycia emocjonalne i fizyczne, molestowanie seksualne oraz zaniedbanie emocjonalne i fizyczne. Przyjrzeli się też temu, czy istnieją w tym zakresie różnice ze względu na płeć, wiek i miejsce zamieszkania. Wspomniane publikacje dotyczyły ponad 36 tys. uczestników z niemal 100 populacji, głównie Ameryki Północnej.

– Ustaliliśmy, że szczególnie zaniedbanie emocjonalne, znęcanie się emocjonalne nad dziećmi i ich zaniedbanie fizyczne często wiążą się z aleksytymią w dorosłości. Występują również relacje pomiędzy aleksytymią a molestowaniem seksualnym i maltretowaniem fizycznym, ale nie są one tak silne jak w przypadku innych rodzajów znęcania się – mówi Julia Ditzer.

Badacze wskazują, że zazwyczaj zaniedbanie fizyczne idzie w parze z zaniedbaniem emocjonalnym. Dziecko, które doświadcza deficytów w tym zakresie, nie wykształca zdolności do identyfikowania i opisywania swoich potrzeb. Powoduje to niezgodę emocjonalną i może się przełożyć na rozwój aleksytymii w dorosłości. Maltretowanie psychiczne i zaniedbanie emocjonalne nie są tak widoczne dla otoczenia jak przemoc fizyczna i seksualna, więc są rzadziej zgłaszane, przez co dziecko doświadcza krzywdy dłużej.

– Z nadużyciem emocjonalnym mamy do czynienia, gdy padają wobec dzieci słowa, które godzą w ich poczucie własnej wartości i samopoczucie lub które są dla nich upokarzające albo obejmują groźby. Sprawcą musi być osoba od nich starsza. Z kolei zaniedbanie emocjonalne to niespełnianie przez rodzica lub innego opiekuna podstawowych potrzeb psychologicznych i emocjonalnych dziecka, takich jak potrzeba miłości, przynależności, zrozumienia i wsparcia. Zaniedbanie fizyczne również dotyczy niespełniania podstawowych potrzeb dziecka, lecz tym razem w takich kwestiach jak bezpieczeństwo, opieka, zdrowie, żywienie czy ubiór – wyjaśnia psycholożka.

Badacze nie stwierdzili związku między wiekiem uczestników, którzy byli ofiarami przemocy, a aleksytymią. Zauważyli jednak, że wśród osób, które w dzieciństwie doświadczyły zaniedbania emocjonalnego, a u których rozwinęła się ta cecha, przeważają kobiety. Wykazali też związek między maltretowaniem dziecka a aleksytymią warunkowany przez położenie geograficzne – w Europie te powiązania były słabsze niż wśród uczestników badania z Ameryki Północnej.

– Osoby, które były ofiarami znęcania się jako dzieci, mają później o wiele więcej problemów zdrowotnych, zarówno w sferze fizycznej, jak i psychicznej. Osób tych dotyczy prawie dwukrotnie wyższe ryzyko zapadnięcia na choroby psychiczne i również znacznie podwyższone ryzyko innych chorób. Jest to więc nie tylko bardzo złe dla jednostki, ale też dla całego naszego społeczeństwa, które ponosi koszty leczenia osób z różnymi zaburzeniami – mówi Julia Ditzer.

Jak zauważa badaczka, znęcanie się nad dziećmi jest olbrzymim problemem na całym świecie. Dotyka ono bardzo dużej liczby młodych, podobnie jak aleksytymia.

– Duże znaczenie ma już samo zwrócenie uwagi na oba te zjawiska, szczególnie na znęcanie się nad dziećmi, ponieważ wciąż u wielu ludzi pokutuje przekonanie, że dziecko potrzebuje twardej ręki, żeby być odpowiednio przygotowane do życia. Tymczasem zarówno nasze badanie, jak i ogólnie badania naukowe mówią, że to nieprawda. Dzieci traktowane w ten sposób mają zwykle duże problemy. Dodatkowo to nie maltretowanie fizyczne i molestowanie seksualne najsilniej wpływają na występowanie aleksytymii, tylko znęcanie się emocjonalne. Musimy więc uważniej przyglądać się temu, co mówimy naszym dzieciom i jakie emocje w nich wywołujemy – mówi autorka badania.

Trudność w identyfikowaniu i wyrażaniu emocji stanowi poważną barierę w nawiązywaniu i utrzymywaniu relacji społecznych.

– Nie ma żadnej konkretnej terapii w przypadku aleksytymii, bo uważa się ją za cechę osobowości, a nie zaburzenie, ale terapia może pomóc w podniesieniu świadomości emocjonalnej i umiejętności wyrażania uczuć. Istnieją badania, które wykazały, że szczególnie terapia poznawczo-behawioralna i psychodynamiczna mogą być bardzo pomocne w leczeniu. Jednak nie każda osoba cierpiąca z powodu aleksytymii ma szansę na psychoterapię, bo nie uważa się jej za zaburzenie. Mówimy więc ludziom, że pomaga również świadomość. Dobrze jest powiedzieć swoim bliskim, że mamy duży kłopot z wyrażaniem emocji i że trudno nam określić, co dokładnie czujemy. Uświadomienie osób w naszym otoczeniu, że mamy z tym problem, może pomóc im w kontaktach z nami i pozwoli im lepiej nas zrozumieć – radzi Julia Ditzer.

Według danych WHO niemal troje na czworo dzieci w wieku od dwóch do czterech lat regularnie doświadcza kar fizycznych albo przemocy ze strony rodziców i opiekunów lub obu form krzywdzenia. Jedna na pięć kobiet i jeden na 13 mężczyzn przyznają, że doświadczyli wykorzystywania seksualnego w dzieciństwie do 17. roku życia. Znęcanie się nad dziećmi często jest ukrywane. WHO wskazuje, że tylko niewielki odsetek dzieci, które są ofiarami przemocy, otrzymuje wsparcie ze strony pracowników ochrony zdrowia. Maltretowane dzieci odczuwają fizyczne i psychiczne skutki przez całe życie.


Źródło: Newseria