Rozsiany hormonozależny rak piersi staje się chorobą przewlekłą, dlatego bardzo ważne jest, by leczenie nie pogarszało jakości życia pacjentek – oceniają eksperci. Ich zdaniem jakość życia pozwalają zachować nowe leki dołączone do hormonoterapii.

Z informacji zawartej w przewodniku dla pacjentów na temat raka piersi, wydanego przez Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO) wynika, że w krajach rozwiniętych w momencie rozpoznania 10-15 proc. pacjentek ma zaawansowanego raka piersi. Najczęstszym podtypem raka piersi występującym wśród kobiet jest hormonozależny rak piersi, HER2-ujemny. Oznacza to, że jego wzrost jest stymulowany przez kobiece hormony płciowe.

Jak wyjaśniła PAP onkolog kliniczny dr Joanna Streb ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, w przypadku wystąpienia rozsiewu raka piersi pacjentki można leczyć tylko paliatywnie, czyli tak, aby wydłużyć czas do progresji choroby i czas całkowitego przeżycia.

Specjalistka przypomniała, że do niedawna w leczeniu tych pacjentek stosowano bądź samą hormonoterapię, bądź chemioterapię. „Obecnie jeżeli nie ma tzw. kryzy narządowej (oprócz przerzutów mnogich do narządów miąższowych, występuje też niewydolność narządów - PAP) podaje się w pierwszej i drugiej linii leczenia hormonoterapię razem z lekami z grupy inhibitorów CDK 4/6. Dzięki temu możemy uzyskać wydłużenie czasu do progresji, co może się przełożyć na wydłużenie czasu całkowitego przeżycia, a także na poprawę jakości życia, ponieważ są to leki, które nie mają takiego szeregu działań niepożądanych jak standardowa chemioterapia” – powiedziała specjalistka. Są to leki określane jako cykliby, należą tu palbocyklib (pierwszy lek z grupy), rybocyklib i abemacyklib.

Jak przypomniała dr Streb, na kongresie ESMO Breast Cancer, który odbywał się na początku maja 2022 r. przedstawiono najnowsze wyniki analizy danych z tzw. codziennej praktyki klinicznej dotyczące zastosowania palbocyklibu z hormonoterapią (inhibitor aromatazy) w pierwszej linii leczenia pacjentek z rozsianym hormonozależnym rakiem piersi. Było to badanie o akronimie P-REALITY X. Objęto nim blisko 3 tys. chorych na rozsianego raka piersi. Okazało się, że palbocyklib o 30 proc. zmniejszył ryzyko zgonu w porównaniu ze stosowanym w monoterapii inhibitorem aromatazy. Całkowite przeżycie wydłużyło się średnio 13 miesięcy.

„Takie analizy danych z codziennej praktyki klinicznej są o tyle ważne, że pozwalają zaobserwować aktywność terapeutyczną badanych leków poza formułą badania klinicznego, do którego włączani są wyselekcjonowani pacjenci” – wyjaśniła dr Streb. Tymczasem w codziennej praktyce klinicznej leczone są też starsze kobiety z różnymi chorobami współistniejącymi.

Przypomniała też, że w badaniu PARSIFAL po 4 latach żyło blisko 70 proc. pacjentek leczonych hormonoterapią z palbocyklibem. Z kolei w badaniu POLARIS dowiedziono, że dołączenie palbocyklibu do hormonoterapii w pierwszej lub drugiej linii leczenia nie pogarsza jakości życia pacjentek, a nawet ją nieznacznie poprawia.

Podczas konferencji dla mediów pt. Zdrowie Kobiety 2022 zorganizowanej w Warszawie 19 maja 2022 r. dr Joanna Kufel-Grabowska z Kliniki Onkologii Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu zaznaczyła, że terapia dwulekowa, tj. hormonoterapia łącznie z inhibitorem CDK 4/6 jest nawet bardziej skuteczna niż chemioterapia u pacjentek z przerzutami do narządów miąższowych, jak wątroba czy płuca.

„To są wyniki leczenia, których za pomocą chemioterapii nie osiągniemy. Rzeczywiście wyniki leczenia pacjentek nowymi metodami są dużo lepsze niż wcześniejszego leczenia” – potwierdziła dr Katarzyna Pogoda z Kliniki Nowotworów Piersi i Chirurgii Rekonstrukcyjnej Narodowego Instytutu Onkologii.

Jak dodała dr Kufel-Grabowska, co ważne obserwowane są odpowiedzi na to leczenie bez pogorszenia jakości życia. „To jest bardzo ważne, bo rak piersi rozsiany jest chorobą przewlekłą. Musimy o tym pamiętać, bo to jest życie, które może trwać latami i to nie może być złe życie, ta jakość jest bardzo istotna” – tłumaczyła.

Dr Streb wyjaśniła PAP, że w Polsce inhibitory CDK 4/6 refundowane są w pierwszej i drugiej linii leczenia pacjentek z rozsianym rakiem piersi. Wyjątek stanowi palbocyklib, który jest finansowany w ograniczonym zakresie w pierwszej linii.

„Chcielibyśmy, by w pierwszej linii finansowane były wszystkie inhibitory CDK 4/6 ponieważ leki te różnią się działaniami niepożądanymi. Abemacyklib ma działania niepożądane w postaci biegunek, z kolei rybocyklib może powodować wydłużenie QTc wpływając na pracę serca, więc trzeba być ostrożnym u pacjentek z chorobą układu krążenia. Jeżeli mielibyśmy trzy leki do wyboru, które wszędzie na świecie są refundowane to łatwiej byłoby dobrać odpowiednie leczenie dla pacjentki” – podsumowała specjalistka.


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Joanna Morga