W związku z ostatnimi decyzjami Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki, a także docierającymi informacjami o planach kolejnych uczelni na otwieranie kierunków lekarskich, Porozumienie Rezydentów wystosowało list otwarty do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego oraz ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka z pytaniami dot. wspomnianej polityki resortów.

Poniżej publikujemy dokument w całości:

LIST OTWARTY

Szanowni Państwo Ministrowie,

w ostatnim czasie Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Edukacji i Nauki zdecydowały się na podjęcie działań prowadzących do otwarcia nowych kierunków lekarskich oraz zwiększenia liczby kształconych studentów kierunku lekarskiego do 10 000.

Żeby zdać sobie sprawę z tego, jak ogromna to liczba, porównajmy tempo kształcenia lekarzy w innych krajach. Limity na poziomie 10 000 dają nam rokrocznie ok. 26 nowych lekarzy na 100 000 mieszkańców, co aż dwukrotnie przewyższa średnią europejską, która wynosi ok. 13 kształconych lekarzy rocznie w przeliczeniu na 100 000 mieszkańców. Limity w wysokości 10 000 rocznie mają Niemcy, z populacją 83 mln, czyli ponad dwa razy większą niż Polska. Z kolei Francja — liczba ludności 67 mln — kształci ok. 6 500 lekarzy rocznie, a 10-milionowa Szwecja ok. 1 300.

Obawiamy się, że tak drastyczne zwiększenie liczby miejsc na studia doprowadzi do masowej emigracji lekarzy w ciągu kilku lat. Pokazuje to przykład Hiszpanii, w której w 2008 roku drastycznie zwiększono liczbę kształconych lekarzy. Aktualnie kształci się tam ok. 7 tys. przyszłych lekarzy rocznie na 53 wydziałach lekarskich, a jednocześnie 4 tys. lekarzy rocznie odbiera zaświadczenie niezbędne do emigracji — szacuje się, że ok. 3⁄4 z nich realizuje plany emigracyjne. W 2008 takie zaświadczenia pobrało zaledwie 600 osób.

Według danych GUS z 2019 roku bezpośrednio z pacjentem pracowało 125,4 tys. lekarzy, co stanowi około 3,3 lekarza na 1000 mieszkańców. Jest to prawie średnia europejska, co skłania do refleksji, że problem nie leży w liczbie lekarzy, lecz w ich zagospodarowaniu. Ogromna część specjalistów rezygnuje z pracy w publicznej ochronie zdrowia z uwagi na złe warunki pracy — braki kadrowe okazują się więc nie być przyczyną, a konsekwencją.

Ponadto docierają do nas informacje, że niemała część nowo utworzonych kierunków została otwarta lub kontynuuje kształcenie przyszłych lekarzy pomimo negatywnej oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej, a jedna z uczelni na kilka tygodni przed rozpoczęciem roku akademickiego dalej nie miała pełnej kadry nauczycielskiej!

W związku z powyższym zwracamy się z prośbą o udzielenie odpowiedzi na następujące pytania:

1. Jaki jest realny deficyt kadry lekarskiej oraz w jaki sposób — metodologicznie — został on wyliczony?

2. Czy Ministerstwo Zdrowia oraz Ministerstwo Edukacji i Nauki są świadome konsekwencji zwiększania limitów przyjęć na studia medyczne?

3. Czy istnieje długofalowy plan rozwoju kadr, który realizują resorty?

  1. Jeśli tak, jak zmieni się liczebność kadry lekarskiej odpowiednio za 5, 10, 15 lat oraz do jakiego punktu końcowego resorty dążą?
  2. Jeśli planów nie ma, na jakim etapie są prace uwzględniające przeciwdziałanie przedstawionym problemom?

4. Czy resorty planują interwencję na uczelniach, które otrzymały negatywną opinię Polskiej Komisji Akredytacyjnej? Jeśli tak, to jakie?

5. Jak resorty planują zapewnić realizację całego planu studiów, a tym samym pełne wykształcenie lekarza, na uczelniach, które nie dysponują dostępnością wielu oddziałów?

6. Ilu nauczycieli akademickich obecnie kształci przyszłych lekarzy i czy liczba ta jest wystarczająca?

7. Czy Polskę stać na finansowanie studiów medycznych, uwzględniając wprowadzone kredyty studenckie, tak ogromnej liczby studentów kierunków lekarskich, zważywszy na problem emigracji absolwentów, który zaobserwowano w Hiszpanii?

Z wyrazami szacunku

Mateusz Szulca
Przewodniczący Porozumienia Rezydentów

Sebastian Goncerz
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów

Grzegorz Łopiński
Sekretarz Porozumienia Rezydentów


Źródło: Porozumienie Rezydentów