Na początku grudnia Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej wstrzymał nowe przyjęcia dorosłych pacjentów, którzy wymagają respiratoterapii w domu. W kolejce do tego świadczenia czeka ok. 30–​40 tys. chorych, a lista cały czas się wydłuża. Jednak NFZ – pomimo inflacji i rosnących wynagrodzeń lekarzy – zaproponował radykalną obniżkę wyceny tego świadczenia, sięgającą nawet 60 proc. Dla większości świadczeniobiorców jest to stawka nierealna, oznaczająca dla nich nierentowność. – Chcąc to sprawdzić i mieć w ręku argumenty, zleciliśmy niezależny raport firmie audytorskiej. I teraz zastanawiamy się, kto, gdzie i dlaczego popełnił błąd – mówi Robert Suchanke, prezes Ogólnopolskiego Związku Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej.

– Już od około trzech lat mamy problem z finansowaniem tego świadczenia. Mamy ogromne nadwykonania i czekamy na ich spłatę. To są wielomilionowe zaległości, praktycznie we wszystkich województwach. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że w systemie po prostu nie ma pieniędzy na opiekę nad tymi pacjentami – mówi agencji Newseria Biznes lek. med. Robert Suchanke.

W Polsce jest aktualnie 9 tys. osób – głównie starszych i chorych na POChP, czyli przewlekłą, obturacyjną chorobę płuc – które wymagają wentylacji mechanicznej w warunkach pozaszpitalnych. Innymi słowy: korzystają z respiratora w domu. Kolejka do tego świadczenia będzie o wiele dłuższa: w najbliższych latach przybędzie ok. 30–40 tys. nowych chorych, a nie wiemy, jakie piętno odciśnie na naszych płucach COVID-19. Mimo to 6 grudnia br. OZŚWM, który zrzesza podmioty świadczące usługi na rzecz takich pacjentów, zarekomendował wstrzymanie kolejnych przyjęć.

– W systemie nie ma środków na opiekę nad tymi pacjentami. To nie jest tak, że my wstrzymaliśmy przyjęcia, ponieważ jesteśmy okropni i walczymy o pieniądze, bo chcemy więcej zarobić. Po prostu sytuacja jest taka, że dla tych pacjentów, którzy mogliby być wentylowani w warunkach domowych – a nie w szpitalu czy w warunkach ZOL-owskich – system nie zabezpieczył środków – podkreśla prezes OZŚWM.

Wstrzymanie przyjęć nowych pacjentów to efekt stanowiska Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), która zaproponowała obniżenie wyceny tego świadczenia o 16, 29 i 62 proc. (w zależności od grupy pacjentów) w stosunku do stawek ustanowionych jeszcze w 2016 roku.

OZŚWM podkreśla, że jest to wycena nierealistyczna, dużo poniżej kosztów wykonania tego świadczenia, i w praktyce oznacza jego likwidację. Wprowadzenie tak radykalnej obniżki, która miałaby wejść w życie z początkiem stycznia 2022 roku, spowodowałaby duże problemy finansowe po stronie podmiotów, które świadczą usługi wentylacji mechanicznej na rzecz pacjentów w domach. Zwłaszcza że część z nich już dawno przekroczyła limity przyjęć na ten rok i do dzisiaj nie otrzymała z NFZ pełnej spłaty nadwykonań za lata 2018–2020.

– Te wyliczenia były dla nas szokujące, ponieważ podaliśmy agencji nasze pełne dane finansowe. Wszyscy członkowie związku przedstawili AOTMiT komplet dokumentów finansowych za lata 2019 i 2020 do wyceny tej taryfy. Niestety jej wyniki okazały się zaskakujące. Nie dość, że nie uwzględniły żadnych zmian, które zaszły na przestrzeni tych ostatnich kilku lat, to nie uwzględniły też sytuacji covidowej, która wpłynęła na zmiany w zaopatrzeniu, zmian w pensjach personelu – mówi dr Robert Suchanke.

Jak wskazuje, propozycja wyliczona przez AOTMiT nie uwzględnia ani danych księgowych i finansowych, pozyskanych od podmiotów zrzeszonych w OZŚWM, ani nawet czynników takich jak inflacja czy wzrost płac, które miały miejsce od 2016 roku, kiedy wykonywana była poprzednia wycena. Związek podkreśla, że choć w tym czasie zdrożało niemal wszystko, to AOTMiT proponuje radykalną obniżkę.

– Chcąc to sprawdzić i mieć w ręku argumenty, zleciliśmy niezależny raport firmie Formedis – mówi dr Robert Suchanke. – Z tej analizy wynika, że w I grupie pacjentów, którzy są wentylowani powyżej 16 godz. na dobę, taryfa powinna być o 43 proc. wyższa niż dotychczasowa. W stosunku do tego, co proponuje AOTMiT, różnica sięga aż 111 proc., czyli rozbieżność jest bardzo duża. W grupie pacjentów, którzy się wentylują od 8 do 16 godz. na dobę, stawka powinna być wyższa od dotychczasowej o 23 proc. Ta zaproponowana przez AOTMiT różni się od tych wyliczeń aż o 115 proc. Natomiast w trzeciej grupie pacjentów, wentylowanych poniżej 8 godz. na dobę, okazało się, że – zgodnie z wyliczeniami Formedis – stawka powinna być niższa o 22 proc., ale tu różnica w stosunku do taryfy zaproponowanej przez AOTMiT sięga aż 254 proc.

Niezależny raport opracowany przez Formedis – czyli firmę specjalizującą się w wycenach kosztów świadczeń zdrowotnych – został przygotowany w zgodzie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia w sprawie zaleceń dotyczących standardu rachunku kosztów u świadczeniodawców (Dz.U. 2020, poz. 2045). Mimo tej samej metodologii i bazowania na tych samych danych wyliczenia diametralnie się różnią od oszacowań AOTMiT.

– Przygotowaliśmy kontrwycenę po dość dokładnym przeanalizowaniu tego, co zaproponowała AOTMiT, i trzeba powiedzieć, że w wycenie Agencji nie ma błędów, ale jest po prostu tendencyjne przyjmowanie arbitralnych stawek – tłumaczy Piotr Magdziarz, partner zarządzający w Formedis Medical Management & Consulting. – Mamy jaskrawe przykłady, że Agencja liczy np. koszty osobowe – czyli koszty godziny pracy personelu medycznego: lekarza, pielęgniarki, fizjoterapeuty – a później stwierdza, że jej zdaniem to jest za dużo i przyjmuje średnie stawki ze szpitali i poradni publicznych. Tymczasem tu jest duża różnica, w tym przypadku mamy do czynienia z pracą po godzinach, dodatkowymi dojazdami do pacjentów. Mimo to AOTMiT stwierdza, że te stawki są zbyt wysokie i przyjmuje dane ze szpitali publicznych.

Jak wskazuje, AOTMiT radykalnie, odgórnie zaniżyła też koszty pośrednie, jakie ponoszą podmioty świadczące usługi z zakresu wentylacji mechanicznej, arbitralnie uznając je po prostu za zbyt wysokie.

– Agencja najpierw wyceniła koszty pośrednie na około 38,00 zł za osobodzień, po czym znowu stwierdziła, że jej zdaniem jest to za dużo, więc przyjęła arbitralnie stawkę 8,90 zł, bo stwierdziła, że mniej więcej takie koszty są generowane w szpitalach publicznych. Co akurat też jest nieprawdą, bo my audytujemy szpitale, więc wiemy, jaki jest poziom kosztów zarządu i administracji w takich placówkach – mówi Piotr Magdziarz. – Tu nie mamy do czynienia z tym, że ktoś się pomylił, ktoś źle policzył. Tu mamy po prostu do czynienia z tendencyjnym, arbitralnym przyjmowaniem sobie takich stawek, jakie się chce, w całkowitym oderwaniu od rynku.

Co istotne, wyliczenia firmy audytorskiej zostały oparte na danych za 2020 rok. Te są już jednak nieaktualne, bo – w związku z pandemią COVID-19 – stawki wynagrodzeń personelu medycznego poszły mocno w górę. To oznacza, że wyliczenia Formedis – które tak mocno odbierają od tego, co proponuje AOTMiT – i tak są istotnie zaniżone.

– W związku z pandemią wzrosły m.in. stawki lekarzy anestezjologów i pulmonologów, one w tej chwili wynoszą już około 300 zł za godzinę. My przyjmowaliśmy 200 zł za godzinę, te stawki wciąż idą w górę, a tymczasem NFZ próbuje wprowadzać cięcia. I to jest ryzykowne, bo ten rynek jest zdominowany przez świadczeniodawców prywatnych, więc może dojść do tego, że pacjenci zostaną bez opieki. Jeżeli będą musiały zaopiekować się nimi szpitale publiczne, to tacy chorzy będą hospitalizowani głównie na oddziałach anestezjologii i intensywnej terapii, gdzie najniższa stawka za osobodzień, jaka w ogóle funkcjonuje, to około 860 zł – mówi partner zarządzający w Formedis Medical Management & Consulting.

Zaproponowana przez AOTMiT obniżka stawek za respiratoterapię ma oszczędzić w budżecie Narodowego Funduszu Zdrowia około 64–68 mln zł. Jednak lekarze mocno podkreślają, że ta forma opieki – świadczonej w domach pacjentów – jest najtańsza i stanowi duże odciążenie w budżecie płatnika. Jeżeli zostanie zlikwidowana, a pacjenci trafią do szpitali – to stawki za hospitalizację na oddziałach intensywnej terapii będą kilkadziesiąt razy wyższe. Dlatego Ogólnopolski Związek Świadczeniodawców Wentylacji Mechanicznej zwrócił się do ministra zdrowia z inicjatywą spotkania w celu wypracowania rozwiązania, które umożliwi kontynuowanie tego świadczenia.

– Chcielibyśmy porozmawiać o perspektywach tego świadczenia, usiąść do stołu i zastanowić się nad kształtem tej opieki w Polsce – mówi prezes OZŚWM, dr Robert Suchanke.


Źródło: Newseria