Pacjenci z chorobą Parkinsona zaapelowali we wtorek (8 kwietnia) do prezydenta, premiera i MZ o finansowanie dwóch metod leczenia, które pozwolą godnie żyć osobom z zaawansowaną postacią tego schorzenia. MZ wyjaśniło PAP, że wciąż trwają prace nad refundacją tych terapii.


O tym, że finansowanie dwóch metod leczenia - tzw. infuzyjnych - dla grupy mniej niż 200 osób jest jedyną szansą na poprawę ich sprawności i samodzielności mówili we wtorek neurolodzy oraz sami chorzy na konferencji prasowej w Warszawie. Zorganizowano ją w ramach obchodów Światowego Dnia Chorych na Chorobę Parkinsona, który przypada 11 kwietnia.


Jak przypomniał obecny na spotkaniu prof. Andrzej Bogucki, prezes Polskiego Towarzystwa Choroby Parkinsona i Innych Zaburzeń Ruchowych, w zaawansowanym stadium Parkinsona pacjent jest "rozdarty" między stanem pełnego unieruchomienia (tzw. stan off), a tzw. stanem włączenia (stan on). W pierwszym przypadku nie jest w stanie wstać z krzesła i zrobić samodzielnie nawet kilku kroków, w drugim - jest stosunkowo sprawny ruchowo, ale jest to okupione często "dramatycznymi ruchami mimowolnymi".


- W tym stadium nie jesteśmy w stanie pomóc choremu przy pomocy leków doustnych - podkreślił neurolog.


Wyjaśnił, że dla tych osób medycyna dysponuje obecnie trzema metodami terapii. Zapewniają one skrócenie stanów wyłączenia i jednocześnie wydłużają stan aktywności, ale bez ruchów mimowolnych. Jedną z nich jest tzw. głęboka stymulacja mózgu (w skrócie DBS). Polega ona na wprowadzeniu do mózgu na stałe elektrod, które stymulują strukturę mózgu o nazwie jądro niskowzgórzowe i dzięki temu łagodzą objawy choroby.


- Jest to metoda o najlepiej udokumentowanej skuteczności - powiedział prof. Bogucki.


Dodał, że jest zarazem najtańsza i od kilku lat refundowana w Polsce - choć od roku 2012 nakłady na wszczepianie stymulatorów zmalały w skali kraju średnio o 15 proc. Neurolog zaznaczył zarazem, że mniej więcej u co drugiego pacjenta, który mógłby mieć wszczepiony stymulator mózgu nie można tego zrobić ze względu na przeciwwskazania, takie jak np. występowanie otępienia czy depresji.


Alternatywą dla tych chorych są dwie metody leczenia farmakologicznego, tzw. infuzyjne. Jest to: podawana dojelitowo przy pomocy pompy lewodopa lub podawana przez pompę podskórnie apomorfina. Metody te mają za zadanie wyrównać niedobór dopaminy (neuroprzekaźnika, którego niedobór jest przyczyną choroby Parkinsona). Ze względu na bardzo wysoką skuteczność, potwierdzoną w badaniach klinicznych, metody te są rekomendowane przez międzynarodowe towarzystwa naukowe zajmujące się chorobą Parkinsona.


Prof. Bogucki zaznaczył, że w Polsce nie są one dostępne dla pacjentów, ze względu na brak refundacji i bardzo wysokie ceny (koszt miesięcznej terapii przy pomocy pompy z apomorfiną to ok. 4 tys. zł, a terapii pompą z lewodopą ok. 13-14 tys. zł - PAP).


- Brak dostępu do leczenia odbiera szansę i nadzieję tym najciężej chorym na godne życie - powiedział prof. Jarosław Sławek z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Zwrócił uwagę, że pacjentów potrzebujących terapii infuzyjnych nie jest wielu, więc finansowanie ze środków publicznych nie obciąży znacząco budżetu państwa.
Odpowiadając na pytanie PAP o możliwość finansowania terapii infuzyjnych dla pacjentów w zaawansowanym stadium choroby Parkinsona rzecznik MZ Krzysztof Bąk poinformował, że w resorcie trwają obecnie prace nad objęciem ich refundacją.

 

Źródło: www.rynekzdrowia.pl