Zgodnie z decyzją Parlamentu Europejskiego od marca 2018 r. wszystkie nowe samochody sprzedawane w Unii Europejskiej będą wyposażone w system szybkiego powiadamiania o wypadkach drogowych (eCall). Dzięki niemu ratownicy prędzej dotrą na miejsce kolizji, a co za tym idzie – będą mieli więcej czasu na ratowanie ludzkiego życia.

Według raportu „Road safety in the European Union” w ubiegłym roku na terenie Unii Europejskiej w wypadkach drogowych zginęło 25 700 osób. Chociaż jest to o 5 700 mniej niż w roku 2010, trudno uznać ten wynik za satysfakcjonujący. Pięć lat temu Komisja Europejska (KE) postawiła sobie za cel strategiczny zmniejszenie do 2020 r. liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych o połowę. W osiągnięciu sukcesu powinno pomóc wprowadzenie systemu eCall.

Wiele osób, które giną na drogach, mogłoby przeżyć, ale – niestety – ratownicy zbyt późno dowiadują się o wypadkach i nie zdążają dotrzeć na miejsce. System eCall ma to zmienić. „Idea jest bardzo stara, wiele, wiele lat funkcjonuje w umysłach ludzi w Stanach Zjednoczonych i Europie. Chodzi o to, żeby sygnalizować jak najszybciej moment zaistnienia wypadku, żeby nie trzeba było czekać, aż ktoś przyjedzie i zadzwoni pod 112 czy 997” – mówi serwisowi infoWire.pl Włodzimierz Zientarski, dziennikarz motoryzacyjny i prezes zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kierowca.pl.

Zasada działania systemu eCall jest prosta: W momencie kolizji urządzenie zainstalowane w samochodzie przekaże – za pośrednictwem satelity – sygnał do najbliższego centrum powiadamiania ratunkowego. Operator otrzyma informacje o lokalizacji pojazdu, liczbie pasażerów, typie samochodu, a nawet rodzaju używanego paliwa i już po chwili wyśle na miejsce wypadku służby ratunkowe. Według szacunków KE system eCall może pomóc ocalić życie aż 2,5 tys. osób w ciągu roku.



Źródło: infoWire.pl