Najtrudniejsze były pierwsze tygodnie pandemii, ale w jej najgorszych momentach, zwłaszcza podczas trzeciej fali, dobrze sobie poradziliśmy – ocenili w rozmowie z PAP pracownicy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego.

"Pierwszy okres pandemii był bardzo ciężki. Był wielkim wyzwaniem. Wiedzieliśmy, że mamy się odpowiednio ubierać, zabezpieczać przed zakażeniem, ale nie wiedzieliśmy, z czym dokładnie walczyliśmy" – powiedział kierownik zespołów wyjazdowych ratownictwa medycznego ratownik Wojciech Hajduk.

Dodatkowo na początku pandemii obowiązywał system pracy 24-godzinnej, aby zminimalizować kontakt pracowników i ryzyko zakażenia. Były obawy, że zabraknie kadry, ale tak się nie stało.

W ocenie Hajduka w najtrudniejszych momentach ratownicy dobrze sobie poradzili, zwłaszcza podczas trzeciej fali. "To dzięki zdobytemu w ostatnim roku doświadczeniu. Wiedzieliśmy już, z czym się mierzymy. Mieliśmy odpowiednią aparaturę" – mówił ratownik.

Największym problemem, rodzącym ryzyko uszczerbku na zdrowiu chorych, były zdarzające się kilkugodzinne kolejki karetek przed przeciążonymi SOR-ami. Wówczas personelowi w karetkach dawała się we znaki m.in. hermetyczna odzież.

"Chcielibyśmy, żeby pandemia była już za nami. Mamy nadzieję, że dzięki szczepieniom pandemia zniknie, zaczniemy wszyscy normalnie funkcjonować" – powiedział Wojciech Hajduk.

Również dyrektor Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego Małgorzata Popławska oceniła, że początek był bardzo trudny.

"Musieliśmy się przede wszystkim przestawić na pracę w innych warunkach. Wcześniej, jeśli mieliśmy przypadki chorób zakaźnych, to były proste przypadki. Chyba raz zdarzyło się nam podejrzenie eboli, ale ono się nie potwierdził" – opisywała.

Zwróciła uwagę nie tylko na konieczność zmiany trybu działania personelu medycznego, ale też pracowników technicznych i administracji – chodziło m.in. o pozyskiwanie środków ochrony, magazynowania ich, ale też o czynności urzędnicze związane z realizacją pisemnych procedur.

"W trzeciej fali zużycie materiałów ochrony osobistej i środków dezynfekujących było bardzo wysokie. Teraz zdarzają się tylko pojedyncze wyjazdy karetek do osób zakażonych" – powiedziała dyrektor.

W jej ocenie załoga krakowskiego pogotowia stanęła na wysokości zadania, nie było problemów kadrowych.(PAP)


Źródło: PAP