W szpitalach pediatrycznych nie ma już praktycznie wolnych łóżek. U większości małych pacjentów lekarze stwierdzają zapalenie płuc lub infekcje przewodu pokarmowego. A z takimi objawami nie można odesłać ich do domu.

Jak informuje Gazeta Wyborcza, w Toruniu mali pacjenci, chorzy na wirusowe zapalenie płuc leżą już nawet na korytarzach.

Upychamy dzieci, gdzie się da, bo rodzice denerwują się, kiedy chcemy odesłać pacjentów do innej lecznicy - mówiła Gazecie Wyborczej dr Hanna Streich, koordynator oddziału intensywnej terapii i patologii noworodka w Szpitalu Specjalistycznym dla Dzieci i Dorosłych w Toruniu.

Podobna sytuacja jest w Krakowie. Tutaj poza zwiększoną liczbą infekcji, powodem jest również zmniejszona liczba łóżek pediatrycznych w mieście. Jak podaje Dziennik Polski, od 1 stycznia przestał funkcjonować oddział pediatryczny w ZOZ MSW w Krakowie, który przekształcił się w placówkę geriatryczną. Mali pacjenci nie mogą również liczyć na przyjęcie w Szpitalu Specjalistycznym im. S. Żeromskiego, gdzie obecnie trwa remont oddziału. Wolnych miejsc nie ma także w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu, gdzie przyjmuje się tylko najtrudniejsze przypadki.

Lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie, w rozmowie z Gazetą Wyborczą wskazują, że zwiększona liczba hospitalizacji to nie tylko wina zimowej pogody. W ich opinii, rodzice często zwlekają z wizytą u lekarza rodzinnego z dzieckiem, u którego występują pierwsze objawy przeziębienia. Później, zamiast do przychodni świadczących nocną i świąteczną opiekę, od razu jadą do specjalistycznego szpitala.

Wieczorami SOR w lecznicy przeżywa prawdziwe oblężenie.


Więcej: torun.gazeta.pldziennikpolski24.pl / lublin.gazeta.pl