Osoby z astmą alergiczną są lepiej od populacji ogólnej chronione przed poważnym przebiegiem COVID-19, ponieważ w związku z utrzymującą się w ich organizmie reakcją alergiczną mają wysoki poziom cytokiny o nazwie interleukina 13 (IL-13), która napędza wiele procesów ważnych w obronie immunologicznej dróg oddechowych.
Wnioski z badań naukowcy z University of North Carolina School of Medicine (USA) przedstawili w czasopiśmie „Proceedings of the National Academy of Sciences” (http://dx.doi.org/10.1073/pnas.2119680119).
„Wiedzieliśmy, że musi istnieć jakiś biomechaniczny powód, dla którego osoby z astmą alergiczną wydają się być lepiej chronione przed poważnym przebiegiem COVID-19 - mówi główna autorka publikacji dr Camille Ehre. - Nasz zespół badawczy odkrył szereg istotnych zmian komórkowych, w szczególności związanych z IL-13, które sugerują, że to właśnie ta cytokina odgrywa wyjątkowo ważną rolę w obronie przed zakażeniem SARS-CoV-2 w niektórych populacjach pacjentów”.
Naukowcy wykazali m.in., że IL-13 obniża ekspresję receptora wirusowego ACE2, przyczynia się do zmniejszenia ilość cząsteczek wirusa wewnątrz komórek oraz przenoszenie wirusa z komórki na komórkę.
Podsumowując, odkrycia te wskazują, że IL-13 znacząco wpływa na umiejętność wnikania SARS-CoV-2 do komórek, jego replikację w ich wnętrzu oraz jego dalsze rozprzestrzenianie się, ograniczając w ten sposób zdolność wirusa do znajdowania drogi do głębszych dróg oddechowych.
„Zdecydowana większość osób zarażonych omikronową odmianą SARS-CoV-2 doświadcza łagodnych objawów podobnych do przeziębienia, umiarkowanych objawów grypopodobnych lub w ogóle nie ma objawów infekcji, jednak ponieważ wirus jest wysoce zakaźny, to i tak może spowodować poważne stany i śmierć tysięcy ludzi” - podkreślają autorzy badania.
Jak dodają, standardowy schemat zakażenia u pacjentów z ciężkim COVID-19 wygląda tak, że komórki wypełnione SARS-CoV-2 odrywają się od górnych dróg oddechowych i rozprzestrzeniają głęboko w płucach, powodując groźne zaburzenia ich funkcji. Istnieje wiele czynników zdrowotnych, które zwiększają ryzyko ciężkiego COVID, m.in. poważne choroby płuc, takie jak przewlekła obturacyjna choroba płuc, ale w miarę postępu pandemii epidemiolodzy odkryli, że osoby z astmą alergiczną są - wbrew temu, co by się mogło wydawać - mniej podatne na zagrażający życiu COVID-19. Dlaczego?
Najnowszy eksperyment zespołu dr Ehre wykazał, że największe znaczenia ma tu dobrze znana cytokina zwana interleukiną-13 (IL-13). To ona bezpośrednio chroni komórki przed SARS-CoV-2. „Wyjaśniliśmy tajemnicę, dlaczego ludzie z astmą alergiczną znacznie lepiej niż populacja ogólna, i to przecież pomimo przewlekłej choroby płuc, radzą sobie z infekcją koronawirusem. Niestety u ludzi z innymi chorobami układu oddechowego, takimi jak POChP czy rozedma płuc, u których występuje bardzo wysokie ryzyko ciężkiego COVID, nie obserwujemy podobnego mechanizmu” - mówi dr Ehre.
Chociaż cytokiny, takie jak IL-13, nie mogą być stosowane jako terapie, ponieważ wywołują stan zapalny w organizmie, to jednak zrozumienie na jakiej zasadzie działają i jak wygląda naturalny szlak molekularny, które komórki wykorzystują do ochrony przed inwazją patogenów, jest ogromnie ważne, bo potencjalnie może ujawnić nowe cele terapeutyczne.
Naukowcy przeprowadzili więc analizę genetyczną hodowli ludzkich komórek dróg oddechowych zakażonych SARS-CoV-2. Odkryli, że ekspresja ludzkiego białka ACE2 reguluje, które typy komórek mogą zostać zakażone, a także, jaka ilość wirusa znajdują się w tej populacji komórek.
Następnie wykorzystali mikroskopię elektronową do zidentyfikowania intensywnej migracji cząstek wirusa z zakażonych komórek rzęskowych, którymi pokryte są drogi oddechowe, a których zadaniem jest przesuwanie i odprowadzanie zbierającego się tu śluzu.
Otrzymane obrazy ujawniły ciężką cytopatogenezę w obserwowanych komórkach. Oznacza to, że w ich wnętrzu dochodzi do poważnych zmian, przy czym zmiany te kumulują się w komórkach rzęskowych, których normalną funkcją jest transport śluzu po powierzchni dróg oddechowych.
„I to właśnie ten transport, to wydalanie śluzu, jest czynnikiem zapewniającym wirusowi świetne warunki do rozprzestrzeniania” - wyjaśnia dr Ehre.
Dalsze eksperymenty ujawniły, że głównego białka śluzowego, czyli MUC5AC, w zakażonych komórkach oddechowych jest wyraźnie mniej niż w zdrowych. Prawdopodobnie dzieje się tak, ponieważ, kiedy ładunek wirusa rośnie ponad miarę, komórki, których zadaniem jest wytwarzanie MUC5AC, zostają przeciążone w obliczu szalejącej infekcji wirusowej i nie są w stanie pełnić swojej roli.
Tymczasem już wcześniejsze badania ujawniły, że IL-13 pobudza wydzielanie MUC5AC w płucach w momencie, gdy pacjenci z astmą stykają się z alergenem. Ponieważ istnieje wiele doniesień o tym, że chorzy na astmę alergiczną (a więc osoby znane z nadprodukcji MUC5AC) są mniej podatni na ciężki COVID - Ehre i współpracownicy połączyli te fakty.
Zaczęli w swoich hodowlach imitować warunki astmy. W tym celu traktowali ludzkie komórki dróg oddechowych IL-13. Następnie zmierzyli miano wirusa, mRNA wirusowe, tempo wydalania zakażonych komórek oraz całkowitą liczbę zakażonych komórek. Okazało się, że każdy z badanych parametrów uległ znacznemu zmniejszeniu. Miało to miejsce nawet po usunięciu śluzu z hodowli, co sugeruje, że inne (nie sam śluz) czynniki były zaangażowane w ochronne działanie IL-13 przeciwko SARS-CoV-2.
Analiza sekwencji RNA ujawniła, że IL-13 podwyższa poziom genów kontrolujących syntezę glikoprotein, wzmaga transport jonów i nasila procesy przeciwwirusowe, a wszystkie one są kluczowe w obronie immunologicznej dróg oddechowych. Naukowcy wykazali również, że IL-13 zmniejsza ekspresję receptora wirusowego ACE2, przez co obniża ilość cząstek wirusa wewnątrz komórek oraz ogranicza przenoszenie wirusa z jednej komórki na drugą. (PAP)
Komentarze
[ z 6]
Na początku pandemii twierdzono, że większość chorób dotyczących układu oddechowego sprawiają, że ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19 jest zwiększone. Jak się teraz okazuje wcale tak nie musi być. To dobrze, że przez dwa lata przeprowadzono ogromną liczbę badań naukowych, które pozwalają określić, kto jest bardziej narażony na ciężką infekcję wywołaną koronawirusem. Jak się okazuje osoby z astmą mogą w mniejszym stopniu obawiać się o swoje zdrowie, jednak wydaje mi się, że wciąż bardzo ważne jest aby każdy z nas stosował się do wszelkich zasad obniżających ryzyko transmisji wirusa, który jak wiemy ciągle mutuje i jego cechy mogą ulegać ciągłym zmianom.
Wydaje mi się, że jeszcze przez kilka, jak nie kilkanaście lat badacze będą odkrywać i ujawniać kolejne doniesienia na temat koronawirusa. Warto zwrócić uwagę na to, że cały czas dowiadujemy się czegoś nowego o grypie, a przecież ten wirus jest już z nami od bardzo dawna. Kolejne mutacje, które cały czas się pojawiają z pewnością będą stanowić kolejne obiekty badań. Okres letni z pewnością jest czasem w ciągu roku, w którym ilość zakażeń, tak jak w poprzednich latach będzie na niewielkim poziomie.
Wydaje mi się, że wbrew pozorom wciąż niewiele wiemy na temat koronawirusa. Na przestrzeni trwania pandemii pokazał nam on jak bardzo nieprzewidywalnym jest wirusem pod kątem chociażby przebiegu, typowych objawów, czy też powikłań, które przy każdej z mutacji w pewnym stopniu się różniły, co w znacznym stopniu utrudniało i diagnostykę i leczenie. Wydaje mi się, że cały czas powinniśmy zabezpieczać się przed infekcją i transmisją wirusa, ponieważ cały czas istnieje on w naszym otoczeniu i który jak wiemy potrzebuje naprawdę "niewiele" aby doszło do zakażenia.
Bardzo ciekawy artykuł. Wychodzi na to, że Pacjenci z astmą nie muszą chorować na COVID-19 częściej niż osoby zdrowe, pod warunkiem że są właściwie leczeni i stosują się do zaleceń lekarzy. Analizując patomechanizm alergii i astmy, można domniemywać, że stan zapalny w obrębie dolnych czy górnych dróg oddechowych predysponuje do wnikania koronawirusa przez zapalnie zmienioną śluzówkę, łatwiejszego zapadania na infekcję oraz cięższego przebiegu COVID-19. Wcześniejsze wyniki badań naukowych dotyczących osób chorych na SARS czy MERS wykazały obecność koronawirusów w błonie śluzowej nosa u pacjentów z zaostrzeniem astmy czy alergicznego nieżytu nosa. To przekładało się na cięższy przebieg infekcji. Jednocześnie wiemy, że chorzy przyjmujący obecnie leki na astmę lub alergiczny nieżyt nosa chorują podobnie jak osoby bez choroby towarzyszącej. Pamiętajmy jednak, że szereg chorób współistniejących predysponuje do ciężkiego przebiegu COVID-19, szczególnie w obrębie dróg oddechowych. Otóż np. przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP) jest czynnikiem predysponującym do ciężkiego przebiegu COVID-19. Statystyki pokazują pewną nadreprezentację pacjentów z POChP w grupie zakażonych koronawirusem i rzeczywiście wydaje się, że w tym przypadku możemy mieć do czynienia z wpływem na cięższy przebieg COVID-19. Połowa chorych na POChP pali tytoń, a to, jak wiemy, istotnie zwiększa ryzyko zakażenia wirusem SARS-CoV-2 i powikłań płucnych w trakcie COVID-19. Podobny związek obserwuje się u pacjentów z chorobami przewlekłymi, np. cukrzycą czy nadciśnieniem tętniczym. Alergiczny nieżyt nosa wiąże się z szeregiem objawów, takich jak kichanie, łzawienie oczu, świąd spojówek i nosa. To powoduje, że pacjenci mają potrzebę dotykania tych miejsc, co może być sposobem przenoszenia koronawirusa z rąk na śluzówkę. W tym sensie nieleczony alergiczny nieżyt nosa i niewykryta astma mogą sprzyjać przenikaniu i rozwijaniu się wirusa. Nie ma jednak jednoznacznych badań, które rozstrzygałyby, czy faktycznie jest ścisły związek między alergicznym nieżytem nosa a częstszymi zakażeniami SARS-CoV-2. To infekcja wyjątkowo trudna do analizowania, ponieważ ponad 80 proc. przypadków jest bezobjawowych albo skąpoobjawowych. Tym samym zdecydowana większość z nich umyka statystykom i badaniom. Potrzebujemy znacznie więcej czasu. Ale pamiętajmy, że tylko dobrze leczona astma nie zwiększa ryzyka ciężkiego przebiegu COVID-19. W Polsce tylko połowa chorych ma postawioną diagnozę, a ok. 2 mln osób nie wie o swojej chorobie. Niestety taki stan rzeczy mamy od lat i okazuje się, że bardzo trudno poprawić statystyki wykrywalności astmy. Być może z tego powodu, że ponad 50 proc. pacjentów choruje na astmę łagodną lub epizodyczną, w której objawy występują rzadko i nie dokuczają chorym na stałe. Badanie ACCESS, które zostało przedstawione na ubiegłorocznym zjeździe Europejskiego Towarzystwa Oddechowego (European Respiratory Society – ERS), pokazało, że średnio na rozpoznanie astmy w Polsce pacjent czeka 7 lat. Podobnie jest w Irlandii czy Hiszpanii. Średnia europejska oczekiwania na rozpoznanie to 3,5 roku. Możemy domniemywać, że część tych przypadków zostanie ujawniona podczas diagnostyki COVID-19. W tej sytuacji priorytetem jest możliwie szybka diagnoza astmy lub POChP. Podczas epidemii w najtrudniejszej sytuacji są chorzy, którzy wymagają diagnozy i badania spirometrycznego. Tylko rozpoznana astma może być prawidłowo leczona. W innym przypadku wpadamy w błędne koło terapii, kiedy astmę leczymy jako infekcje, zapalenie oskrzeli czy zapalenie płuc. Pacjent bierze kolejny antybiotyk, który nie działa. Osoby z już rozpoznaną astmą są najczęściej dobrze prowadzone. Kontynuacja leczenia może się odbywać sprawnie poprzez teleporady, pacjenci zdalnie otrzymają przedłużenie recepty. Telemedycyna usprawni funkcjonowanie ochrony zdrowia w czasie epidemii, ale z pewnością nie zastąpi wszystkich procedur, w przypadku których wymagany jest kontakt pacjenta z lekarzem. Dlatego dzisiaj trzeba wracać do przyjmowania pacjentów, wprowadzając odpowiednie środki bezpieczeństwa. Jeśli lekarz stosuje się do zaleceń, takich jak noszenie maski FPP3, rękawiczek, jednorazowego fartucha, wietrzenie pomieszczeń, dezynfekcja, to ryzyko zakażenia jest małe. Większe jest w środkach komunikacji miejskiej czy sklepach niż w dobrze zabezpieczonej przychodni.
Badania nie wykazały, że COVID-19 jest groźniejszy dla osób chorujących na astmę. Choroba ta może mieć cięższy przebieg, gdy astma jest źle kontrolowana, dlatego ważne jest, aby osoby z astmą stosowały się do wskazówek lekarza i przyjmowały zalecane leki. Dane wskazują nawet, że dobra kontrola astmy może zmniejszać ryzyko zakażenia wirusem SARS-CoV-2 oraz może sprawiać, że COVID-19 będzie przebiegać łagodniej. Wirus Sars-CoV-2 został zidentyfikowany pod koniec 2019 roku, a w marcu 2020 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła pandemię powodowanej przez niego choroby COVID-19. Po prawie dwóch latach doświadczeń z tą chorobą wiemy już o niej sporo, między innymi to, że niektóre posiadane przez pacjentów choroby współistniejące powodują cięższy przebieg COVID-19 i gorsze rokowania. Pacjenci z tymi chorobami częściej trafiają do szpitala, na odziały intensywnej opieki medycznej oraz częściej umierają. Do tych chorób należą między innymi nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, choroby układu krążenia, choroby nowotworowe czy otyłość. Ponieważ astma zaliczana jest to najbardziej rozpowszechnionych chorób zapalnych płuc na świecie, a COVID-19 powoduje objawy głównie ze strony dróg oddechowych, pojawiły się podejrzenia, że może istnieć związek między astmą a przebiegiem tej choroby. Czy tak jest rzeczywiście? Astmę charakteryzuje przewlekły stan zapalny dróg oddechowych, któremu towarzyszy ograniczenie przepływu powietrza, co objawia się w postaci ataków kaszlu, ciężkiego świszczącego oddechu, duszności i uczucia ściskania w klatce piersiowej. Wyróżnia się kilka rodzajów astmy, między innymi astmę alergiczną, niealergiczną, dziecięcą, dotyczącą osób otyłych oraz osób starszych czy astmę zawodową. Przyczyną astmy jest reakcja alergiczna typu II (cytotoksyczna), podczas której limfocyty produkują cytokiny pobudzające wytwarzanie immunoglobuliny E przez limfocyty B. Gdy pojawia się przewlekłe zapalenie, następuje nadprodukcja śluzu i zwężenie dróg oddechowych. W odpowiedzi na różne bodźce, na przykład alergeny, następuje skurcz mięśni gładkich oskrzeli, który zwęża drogi oddechowe. Gdy stan zapalny postępuje, pojawia się nadprodukcja śluzu i przerost mięśniówki gładkiej. Astma może być to efektem reakcji na czynniki zewnętrzne, takie jak alergeny, substancje drażniące, wysiłek fizyczny albo zmiany temperatury. Szacuje się, że astma może dotyczyć nawet 4,4 procent światowej populacji, ale nie we wszystkich krajach częstość jej występowania jest taka sama. W Chinach czy Wietnamie wynosi 2 procent, tymczasem w Australii - aż 21 procent. W wielu krajach astma stanowi poważny problem, w USA co roku 12 milionów osób doświadcza jej zaostrzenia, jedna czwarta z nich z tego powodu trafia do szpitali. Osoby chorujące na astmę stosują leki hamujące przebieg tej choroby, które zmniejszają stan zapalny dróg oddechowych i powodują, że zaostrzenia zdarzają się rzadziej. W przypadku “ataku” astmy stosowane są środki doraźne, rozszerzające oskrzela. Zaostrzenie astmy często może być spowodowane infekcjami dróg oddechowych wywołanych przez wirusa grypy, rhinowirusy czy koronawirusy. Podejrzewano o takie zaostrzenie także wirusa Sars-CoV-2. Czy osoby z astmą są bardziej narażone na zachorowanie na COVID-19? Pytanie to wynikało z faktu, że obraz kliniczny ostrej fazy i przebieg COVID‑19 zależą od interakcji wirusa SARS‑CoV‑2 z komórkami na różnych poziomach układu oddechowego. Z tego powodu wyrażane były obawy, że pacjenci z takimi chorobami jak choroby alergiczne, astma i POChP będą w grupie ryzyka, jeśli chodzi o zarażenie się tym wirusem, wystąpienie choroby COVID-19 oraz jej ciężki przebieg. Okazało się, że jeśli chodzi o astmę badania tego nie potwierdzają. Pierwsze badania na ten temat prowadzone były w Chinach i wykazały one, że astma i choroby alergiczne nie zwiększały ryzyka zachorowania na COVID-19. Późniejsze badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii udowodniły, że wśród osób chorujących na COVID-19 jest dużo astmatyków. Natomiast badania realizowane w innych krajach wykazywały, że odsetek chorujących na astmę w grupie zakażonych jest podobny jak w ogólnej populacji. Wytłumaczeniem tego może być inna metodologia badań prowadzonych w USA i Wielkiej Brytanii, a także fakt, że część z osób z astmą w tym krajach mogła nie być leczona (z uwagi na komercyjne systemy opieki zdrowotnej wielu osób nie stać tam na leczenie). Inne badania pokazały, że stan zapalny w drogach oddechowych osób cierpiących na astmę może prowadzić do zmniejszonej ekspresji receptora SARS-CoV-2 enzymu konwertującego angiotensynę 2 (ACE2), co oznacza, że chroni przed zakażeniem. Podczas pandemii osoby, u których została rozpoznana astma, powinny pozostać pod kontrolą lekarza i regularnie przyjmować zalecane leki, zarówno przeciwzapalne jak i doraźne, w tym sterydy donosowe i wziewne. Nie zaleca się jedynie stosowania leków wziewnych w nebulizacji, ponieważ wytwarzany aerozol może stwarzać warunki do lepszego rozprzestrzeniania się wirusa w otoczeniu. Pandemia nie powinna wpływać na stosowaną kurację ani powodować jej przerwania, także wtedy, gdy jest to terapia biologiczna. Jednak nie należy podawać takich leków w czasie, gdy u pacjenta występują ostre objawy zakażenia SARS‑CoV‑2. Gdy planowane jest rozpoczęcie immunoterapii alergenowej (ITA) drogą podskórną, trzeba wziąć pod uwagę sytuację epidemiczną i rozważyć ewentualne dłuższe odstępy między wstrzyknięciami lub wybrać immunoterapię podjęzykową, która wymaga rzadszych wizyt w placówce medycznej. Oczywiście, podczas pandemii chorzy na astmę powinni stosować środki ostrożności takie, jakie zalecane są wszystkim, czyli powinni dezynfekować ręce, unikać dużych skupisk ludzkich oraz zachowywać dystans w stosunku do innych, a także nosić maseczki w pomieszczeniach zamkniętych, takich jak środki komunikacji, sklepy, biura czy placówki medyczne. Także szczepienie przeciw COVID-19 zalecane jest osobom chorym na astmę. Chroni ono bowiem przed ciężkim przebiegiem choroby, który u osób z astmą może być szczególnie niebezpieczny.
Pandemia koronawirusa wpłynęła na życie i funkcjonowanie wielu aspektów życia ludzi na całym świecie. Mimo iż nasze oczy zwrócone są na liczbę chorych oraz postęp epidemii wielu z nas wciąż choruje na dobrze znane nam choroby takie jak np. astma. Zarówno COVID-19 jak i astma wywołują objawy układu oddechowego między innymi kaszel, duszności i problemy z oddychaniem. Osoby z astmą wymagają stałej opieki, a ponieważ objawy obu tych chorób są zbliżone, to powoduje to dodatkowy stres i strach przed zachorowaniem. Główną różnicą pomiędzy objawami astmy a symptomami zachorowania na COVID-19 jest różny charakter ich występowania. Astmatycy doznają ataków kaszlu i duszności napadowo, co wynika z reakcji organizmu na styczność z alergenem bądź stres. W przypadku zakażenia SARS-CoV-2 objawy te mają charakter stały i nasilający a określone powyżej bodźce nie mają na niego wpływu. Warto także zaznaczyć, że objawom astmy nie towarzyszy występowanie wysokiej gorączki, co obserwowane jest u większości zakażonych koronawirusem. Według Światowej Organizacji Zdrowia na astmę choruje około 235 milionów osób i z wyniku powikłań astmy rocznie umiera około 400 000 osób. W Polsce na astmę choruje około 10% społeczeństwa, czyli około 3,5-4 miliona osób. Pod żadnym pozorem nie zaleca się przerywanie leczenia. W czasie epidemii w celu zwiększenia bezpieczeństwa warto zwrócić się w stronę telemedycyny w celu zminimalizowania ryzyka zakażenia. Przerwanie leczenia w dobie pylenia może spowodować zaostrzenie się objawów astmy. W przypadku występowania gorączki wraz z kaszlem i dusznościami oraz gdy podejrzewasz, że miałeś kontakt z osobą zakażoną, unikaj opuszczania domu i skontaktuj się niezwłocznie z infolinią Narodowego Funduszu Zdrowia (800 190 590) poświęconej osobom z objawami koronawirusa. By uniknąć zakażenia koronawirusem, ważne jest zachowanie szczególnych środków ostrożności. Należy pamiętać o częstym myciu rąk ciepłą wodą z mydłem. Podczas kichania lub kaszlu istotne jest zakrywanie ust i nosa zgiętym łokciem lub chusteczką jednorazową, którą koniecznie wyrzucamy do kosza na śmieci. Po tej czynności dłonie myjemy lub dezynfekujemy. W miejscach publicznych nie można zapomnieć o konieczności noszenia maseczek ochronnych. Dodatkowo, uchronić przed zakażeniem koronawirusem może nieprzebywanie w dużych skupiskach ludzi. Nakaz noszenia maseczek dotyczy wszystkich osób w Polsce i nie ma od niego wyjątku. Dla osób chorych na astmę, które stosują leki rozszerzające oskrzela oraz sterydy wziewne, noszenie maseczki nie powinno stanowić żadnego dyskomfortu. Trudności z noszeniem maseczki mogą mieć osoby nie wiedzące, że są astmatykami oraz osoby z cięższą odmianą astmy. W przypadku pierwszej grupy osób zaleca się zgłoszenie do lekarza pierwszego kontaktu w celu postawienia diagnozy, zaś w przypadku osób z cięższą odmianą astmy zaleca się zwiększenie dawki przyjmowanych leków oraz pozostanie w domu – konieczna jest konsultacja lekarska.