Choroby układu krążenia to główna przyczyna zgonów w Polsce, a cukrzyca – uznawana za chorobę cywilizacyjną – dotyka coraz większej liczby Polaków. Im bardziej zaawansowane stadium choroby, tym wyższe są koszty leczenia.

Jak wynika z raportu „Medycyna laboratoryjna w Polsce – efektywność kosztowa”, przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte we współpracy z Izbą Producentów i Dystrybutorów Diagnostyki Laboratoryjnej (IPDDL), w przypadku osób w stanie przedcukrzycowym roczny koszt leczenia oszacowano na 5 zł w porównaniu do 9 269 zł w stadium cukrzycy z powikłaniami. To oznacza, że dla efektywności systemu służby zdrowia, a także lepszego samopoczucia pacjentów bardziej opłacalne jest wykrywanie i leczenie chorób we wczesnym stadium ich rozwoju. Jest to możliwe dzięki wykorzystaniu w większym stopniu niż dotychczas laboratoryjnych badań diagnostycznych. Takie podejście oznacza również znaczne oszczędności dla budżetu NFZ.

- „Raport „Medycyna laboratoryjna w Polsce – efektywność kosztowa” prezentuje wyniki ponad dwuletnich prac firmy doradczej Deloitte oraz IPDDL i z kilku powodów jest unikalny na rynku polskim i światowym. Jest interdyscyplinarny (łączy wiedzę medyczną i ekonomiczną), wykorzystuje wiele źródeł informacji i danych, stosuje konserwatywne podejście do szacunków oraz zawiera analizę diagnostyki laboratoryjnej dla pięciu chorób, a dla dwóch z nich prezentuje modele ekonometryczne i analizę efektywności kosztowej – mówi Andrzej Banaszkiewicz, Prezes Izby Producentów i Dystrybutorów Diagnostyki Laboratoryjnej. Do analizy wybrano choroby, w których laboratoryjne badania diagnostyczne odgrywają duże znaczenie na etapie wykrywania i monitorowania postępów leczenia (ryzyko chorób układu krążenia, WZW typu B i C, zakażenia górnych dróg oddechowych, przewlekła choroba nerek – PCHN, cukrzyca).

Na wyroby medyczne do diagnostyki in vitro (w tym laboratoryjne badania diagnostyczne) wydajemy mniej niż Czesi i Słowacy

Choć w latach 2014-15 tempo wzrostu wydatków na wyroby medyczne do diagnostyki laboratoryjnej i samokontroli (IVD) uległo w Polsce wyraźnemu przyspieszeniu, to ich poziom (8,5 euro/per capita) należy do najniższych w Europie. Małe wydatki odzwierciedlają niski poziom rozwoju Polski na tle innych krajów, gdyż stanowią 0,78 promila PKB (a więc więcej, niż średnio w „starej” UE-15: 0,72 promila PKB). Jednakże na przykład Czechy i Słowacja wydają więcej niż Polska nie tylko nominalnie, ale także w relacji do PKB (ponad 1 promil PKB).

- Przekonanie, że zwiększanie liczby badań sprzyja diagnozowaniu chorób w mniej zaawansowanych stadiach i w ten sposób wpływa na obniżanie kosztów leczenia, poparte jest licznymi opracowaniami medycznymi. Weryfikacja powyższego przekonania zgodnie z wymogami naukowymi była w przeszłości utrudniona m.in. z powodu ograniczenia dostępności danych i deficytu metodologii. Nam udało się pokonać te przeszkody – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska, współautor raportu, ekonomistka Deloitte.

W raporcie skoncentrowano się na 17 badaniach laboratoryjnych służących do diagnozowania 5 wybranych chorób. W większości analizowanych badań w latach 2012-15 zaobserwowano trend wzrostowy. Poprawie uległy też wskaźniki powszechności badań, a więc ich liczby w relacji do liczby pacjentów lub liczby udzielonych im porad. Dane z Czech wskazują jednak na znacznie bardziej intensywne wykorzystywanie badań laboratoryjnych w diagnostyce i leczeniu wybranych chorób. I tak, częstotliwość badań ryzyka schorzeń sercowo-naczyniowych na tysiąc ubezpieczonych jest 2-3-krotnie wyższa niż w Polsce. Oznaczeń ALT i HBsAg (badania wątroby i zakażenia wątroby wirusem HBV) na tysiąc ubezpieczonych wykonuje się tam 4-5-krotnie więcej niż w Polsce. W Czechach wymaz z antybiogramem przeprowadza się niemal u każdego chorego, bez względu na wiek i charakter infekcji, a to oznacza ponad tysiąc badań na tysiąc zakażeń gardła i migdałków, podczas gdy w Polsce wskaźnik ten wynosi jedynie 70. W Czechach wykonuje się 2-3-krotnie więcej badań kreatyniny w przeliczeniu na 1000 ubezpieczonych, a badań albuminy w moczu – niezbędnej do diagnozowania razem z kreatyniną I-II stadium PCHN – prawie 12 razy więcej niż w Polsce. Oznaczeń glukozy w przeliczeniu na 1000 ubezpieczonych wykonuje się w Czechach ponad 3-krotnie więcej niż w Polsce. Częściej też u chorych na cukrzycę monitoruje się skuteczność jej leczenia (poprzez oznaczanie poziomu hemoglobiny glikowanej).

Koszty leczenia rosną wraz z zaawansowaniem choroby

Z raportu wynika, że w Polsce największe deficyty w badaniach laboratoryjnych występują w diagnozowaniu zagrożenia chorobami układu krążenia (m.in. oznaczanie lipidogramu), potencjalnie zarażonych żółtaczką typu B i C, którzy powinni być wychwytywani w placówkach POZ (podstawowa opieka zdrowotna), w monitorowaniu leczenia cukrzycy w POZ za pomocą hemoglobiny glikowanej, czy osób z chorobami nerek. Powszechność badań jest mocno zróżnicowana pomiędzy województwami: rozbieżności we wskaźnikach w ramach POZ pomiędzy skrajnymi grupami województw wynoszą od blisko dwóch do czterech razy, a w ramach AOS (ambulatoryjna opieka specjalistyczna) – od blisko dwóch do 32 razy.

- Najwięcej badań laboratoryjnych w przeliczeniu na pacjentów POZ realizuje się w województwie dolnośląskim i wielkopolskim oraz zachodniopomorskim, a najmniej w województwie podkarpackim i kujawsko-pomorskim. Z kolei w województwie wielkopolskim i zachodniopomorskim oraz łódzkim wykonuje się relatywnie najmniej badań w ramach AOS. Liderami pod tym względem są województwa mazowieckie i lubelskie – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska.

Im bardziej zaawansowane stadium choroby, tym koszty leczenia pacjenta są wyższe. Jak wynika z analizy zawartej w raporcie średni roczny koszt leczenia chorego na przewlekłą chorobę nerek (PCHN) w I-III stadium wynosi 120-138 zł w porównaniu do 1 937 zł w IV stadium i 35 799 zł w V stadium (prawie 300-krotna różnica pomiędzy I a V stadium). To oznacza, że dla efektywności systemu służby zdrowia bardziej opłacalne jest wykrywanie i leczenie chorób w ich wczesnym stadium rozwoju. Eksperci Deloitte udowodnili, że im większa liczba badań, tym choroba diagnozowana jest we wcześniejszych stanach generujących niższe koszty leczenia – wzrost liczby badań kreatyniny w powiązaniu z albuminą o 25 proc. prowadziłby do powstawania oszczędności dla NFZ z tytułu leczenia PCHN rzędu 93-197 mln zł rocznie od 10. roku. Oznacza to, że w rachunku skumulowanym, licząc od chwili zwiększenia liczby badań, oszczędności dla NFZ pojawiłyby się po 9 latach i rosły z każdym kolejnym rokiem. Suma ta stanowi 5-9 proc. rocznych kosztów leczenia, już po uwzględnieniu wydatków na zwiększoną liczbę laboratoryjne ch badań diagnostycznych.

W przypadku cukrzycy roczny koszt leczenia oszacowano na 5 zł w stanie przedcukrzycowym w porównaniu do 9 269 zł w stadium cukrzycy z powikłaniami (ponad 1800-krotna różnica). Analiza efektywności kosztowej dowiodła, że przy zwiększeniu liczby badań glukozy o 25 proc., oszczędności NFZ z tytułu kosztów leczenia cukrzycy rosłyby stopniowo w ciągu 6 lat do blisko 0,5 mld zł rocznie. Oznacza to, że w rachunku skumulowanym, licząc od chwili zwiększenia liczby badań, oszczędności dla NFZ pojawiłyby się już po 2 latach i rosły z każdym kolejnym rokiem. Suma ta stanowi 11 proc. rocznych kosztów leczenia cukrzycy, już po uwzględnieniu wydatków na zwiększoną liczbę laboratoryjnych badań diagnostycznych. Uwzględnienie dodatkowo kosztów pośrednich cukrzycy, wynikających z obniżonej produktywności chorych, zwiększa łączne korzyści dla gospodarki do ponad 0,8 mld zł rocznie.

- Wykazane przez nas oszczędności nabierają znaczenia makroekonomicznego dla finansów publicznych i gospodarki ogółem, nie wspominając już o korzyściach społecznych dla pacjentów i ich rodzin. Zintensyfikowanie prewencyjnej diagnostyki dla innych jednostek chorobowych przy wykorzystaniu analizy efektywności kosztowej powinno kształtować politykę zdrowotną w perspektywie średnio- i długofalowej, czyli najbliższych kilkunastu lat – mówi ekspert Deloitte.

Niezbędne są zmiany systemowe

Zwiększanie liczby badań kreatyniny i glukozy przy obecnym modelu stosowania medycznej diagnostyki laboratoryjnej może poprawić wykrywalność odpowiednio PCHN czy cukrzycy tylko do pewnego stopnia.

- Dlatego niezbędne są zmiany systemowe, które w większym stopniu motywowałyby personel medyczny do systematycznego stosowania diagnostyki prewencyjnej, zwłaszcza w ośrodkach POZ. Niezbędne jest też stworzenie procedur objęcia badaniami przesiewowymi osób z grup ryzyka, które obecnie znajdują się poza zasięgiem stałej opieki zdrowotnej oraz ustalenie jasnych i powszechnych procedur kierowania pacjentów na badania w POZ, a w razie konieczności do specjalisty. Przejście z medycyny naprawczej do systemowych działań profilaktycznych jest kluczem do poprawy efektywnego wykorzystywania nakładów na ochronę zdrowia – mówi Józef L. Jakubiec, Dyrektor Generalny Izby Producentów i Dystrybutorów Diagnostyki Laboratoryjnej.

Praca nad raportem i konsultacje ekspertów ukazały znaczące braki w jakości i dostępności danych statystycznych niezbędnych do prowadzenia analiz efektywności kosztowej. Dane te powinny być rygorystycznie zbierane na poziomie POZ, AOS i szpitali, konsolidowane w wojewódzkich oddziałach NFZ, weryfikowane w centrali funduszu i regularnie publikowane przez Ministerstwo Zdrowia.

- Większa transparentność w dostępie do publicznych danych przyczyniałaby się do interdyscyplinarnych badań i upubliczniania analiz, co pozwoliłoby efektywniej wykorzystywać ograniczone środki publiczne na politykę zdrowotną, która wraz ze starzeniem się społeczeństwa wymagać będzie coraz większych nakładów finansowych – mówi Katarzyna Piętka-Kosińska.


Źródło: Deloitte