Szybsza droga podania leku, np. doustna czy podskórna, zwiększa bezpieczeństwo chorych na nowotwory krwi, jak na przykład szpiczak plazmocytowy, nie tylko w czasie pandemii COVID-19 – oceniają eksperci. Sugerują, że może być również bardziej opłacalna dla budżetu.

Co więcej, chorzy na szpiczaka, którzy dzięki krótszemu podawaniu leku mniej czasu spędzają w szpitalu lub ambulatorium, mają lepszą jakość życia, podkreślają specjaliści.

Szpiczak plazmocytowy (multiple myeloma) to nieuleczalny nowotwór złośliwy układu krwiotwórczego, wywodzący się z dojrzałych komórek układu odpornościowego, nazywanych plazmocytami. Obok uszkodzenia kości i nerek następstwem rozwoju choroby jest upośledzenie czynności krwiotwórczej szpiku oraz skłonność do zakażeń.

„W ostatnich latach dostęp do nowoczesnych terapii w Polsce poprawił się, co może wpłynąć na poprawę przeżycia chorych ze szpiczakiem plazmocytowym” – przypomniał prof. Krzysztof Giannopoulos, kierownik Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, cytowany w informacji prasowej przesłanej PAP.

Podczas Letniej Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy, która odbywała się w dniach 11-13 sierpnia w Warszawa dr hab. Dominik Dytfeld z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantologii Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu zaznaczył, że dzięki wprowadzeniu nowych leków czas życia chorych ze szpiczakiem zaczął zbliżać się do czasu życia osób z ogólnej populacji. „Niedługo będziemy mogli mówić, że szpiczak jest choroba przewlekłą, a czas życia pacjenta będzie tak samo długi jak zdrowej osoby w tym samym wieku” – powiedział specjalista.

Dr Dytfeld podkreślił, że obecnie zwraca się coraz większą uwagę na to, by pacjent leczony ultranowoczesnymi terapiami nie tylko dłużej żył, ale również miał optymalną jakość życia. Dziś chorzy leczeni nowoczesnymi skutecznymi terapiami mogą pracować, prowadzić życie rodzinne oraz realizować plany i marzenia.

„Pacjent, który może przebywać w domu, to pacjent szczęśliwy. Jeśli jestem leczony w warunkach domowych, to jestem bezpieczny, czuję się dobrze w obecności bliskich, na mojej własnej kanapie, z moim własnym psem. Dzięki temu podwójnie korzystam z nowoczesnych terapii” – tłumaczył dr Dytfeld.

„Przy często nawracającej chorobie, jaką jest szpiczak plazmocytowy, kluczowe jest, by pacjent miał dobrą jakość życia w trakcie terapii. A na nią z kolei ma wpływ forma podania leku” – wyjaśnił prof. Giannopoulos, cytowany w raporcie Instytutu Komunikacji Zdrowotnej pt. „Ewolucja w leczeniu szpiczaka plazmocytowego a dostępność terapii w czasie COVID-19”.

Do wygodniejszych form podania leków zalicza się leki doustne oraz podawane podskórnie. Część leków na szpiczaka takich jak lenalidomid, pomalidomid czy iksazomib ma postać doustną. Przeciwciało monoklonalne o nazwie daratumumab - bardzo skuteczny lek, który w dużym stopniu poprawił skuteczność leczenia szpiczaka – jest obecnie podawane w Polsce w postaci wlewu dożylnego, przypomniał dr Dytfeld.

„Jest on podawany w w formie dożylnej w wielogodzinnej kroplówce” – tłumaczył specjalista. Żeby otrzymać lek pacjent musi spędzić w szpitalu czy ambulatorium kilkanaście godzin. Tymczasem lek można podawać również podskórnie, co zajmuje 10-15 minut.

„To jest krok w dobrą stronę, Nie ma żadnej sytuacji klinicznej, w której podawanie dożylne ma przewagę nad podawaniem podskórnym, stąd chcielibyśmy bardzo, aby ten lek był dostępny dla polskiego pacjenta w postaci podskórnej” – zaznaczył dr Dytfeld.

Krótsze podawanie leku jest również istotne dlatego, że chorzy na szpiczaka są bardziej podatni na infekcje, a w przypadku COVID-19 są narażeni na zwiększone ryzyko ciężkiego przebiegu choroby i większej śmiertelności. Szybkie podskórne podanie leku sprawia, że pacjent nie musi długo przebywać w szpitalu i jest mniej narażony na infekcje.

Jak podsumowali autorzy raportu pt. „Ewolucja w leczeniu szpiczaka plazmocytowego a dostępność terapii w czasie COVID-19”, w badaniach satysfakcji chorzy na szpiczaka ocenili podskórną terapię daratumumabem jako preferowaną w porównaniu z dożylną. Co więcej, dla systemu ochrony zdrowia stosowanie tej metody może potencjalnie przynieść korzyści finansowe, ponieważ u pacjentów z wyższą wagą podanie dożylne terapii wiąże się z większą dawką leku, a przez to wyższymi kosztami. Dawka terapii podanej podskórnie jest dawką stałą, bez względu na wagę pacjenta. Może to przynieść potencjalne oszczędności, które w perspektywie roku mogą sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych, podali autorzy raportu. (PAP)


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl