Brytyjska agencja ds. zdrowia do grupy podwyższonego ryzyka w związku z zagrożeniem koronawirusem SARS-CoV-2 - oprócz osób cierpiących na astmę, niewydolność serca czy choroby nerek - zaliczyła również kobiety ciężarne. Podwyższone ryzyko to nie tylko większa szansa na zachorowanie, ale również ciężki przebieg choroby. Stan zdrowia i samopoczucie przyszłej matki można względnie łatwo monitorować. W przypadku płodu, proces ten jest bardziej skomplikowany.
Czy mamy powody, by w obliczu pandemii COVID-19 zacząć obawiać się o zdrowie następnego pokolenia? Badania na razie nie dają jednoznacznych wyników, jednak spokój w tej kwestii zaleca m.in. Amerykańskie Kolegium Położników i Ginekologów.
Życie płodowe w czasach koronawirusa
Ciąża to dla płodu czas pełen niełatwych zadań, które muszą zostać wykonane na czas; punktualnie i niezależnie od panujących warunków zewnętrznych, w tym pandemii COVID-19. Dla płodu „warunki zewnętrzne” określa w dużej mierze organizm matki.
Od momentu poczęcia, ludzki zarodek ma niespełna 40 tygodni na przekształcenie jednej komórki mierzącej mniej niż milimetr w ok. 3,4-kilogramową istotę. Według danych GUS w Polsce każdego roku ten skomplikowany biologicznie proces z powodzeniem udaje się ok. 375 tysiącom noworodków. Tak jak pandemia COVID-19, życie płodowe jest więc zjawiskiem na dużą skalę.
Jeśli warunki w czasie spędzonym w brzuchu matki są nieprzychylne, to uniemożliwiają prawidłowy rozwój i często sprawią, że dziecko nie może w pełni wykorzystać swojego potencjału genetycznego. Ten niewykorzystany potencjał przekłada się na niepełnosprawność fizyczną i intelektualną. Ponadto, teoria „programowania płodowego” sugeruje, że warunki podczas ciąży przekładają się na zdrowie w dorosłym życiu. A więc np. ryzyko zawału u dorosłego człowieka może zależeć od tego, czy „ładnie” rósł on jako płód.
Pandemia stawia więc lekarzy i przyszłych rodziców na całym świecie w obliczu naglących pytań. Czy matka zakażona COVID-19 może przekazać wirusa dziecku? Jeśli może dojść do zarażenia, infekcja w którym trymestrze ciąży stanowi największe niebezpieczeństwo? Jak zakażenie wpływa na rozwój płodu i długoterminowe zdrowie nowego człowieka?
Lekcja historii – wnioski z poprzedniej epidemii
Powyższe pytania są tym bardziej istotne, bo z przeszłości znane są epidemie, w przypadku których wirusy przenoszone były z matki na nienarodzone dziecko. Na przykład w 1964 roku Amerykanie musieli stawić czoła epidemii różyczki. Wirus różyczki jest wysoce zaraźliwy. Co istotne - różyczka u większości osób powoduje jedynie niegroźne i szybko mijające objawy, takie jak gorączka czy osłabienie. Dlaczego więc wirus wywołał taką konsternację wśród ówczesnych lekarzy, a do dnia dzisiejszego w wielu krajach badamy przesiewowo ciężarne na HIV, kiłę i właśnie różyczkę? Wirus różyczki zasadniczo niegroźny dla dorosłej kobiety jest w stanie przeniknąć do płodu. Zakażony płód ponosi za to wysoką cenę. Różyczka w trakcie ciąży może prowadzić do trwałego uszkodzenia płodu i niepełnosprawności.
Podczas trwania tamtej epidemii nawet 20 000 amerykańskich dzieci urodziło się z poważnymi zaburzeniami wzroku, słuchu oraz niedorozwojem intelektualnym. Dlatego do czasu odkrycia szczepionki i jej powszechnego wprowadzenia do kalendarza szczepień, choroba relatywnie niegroźna dla większości społeczeństwa okazała się odcisnąć piętno na zdrowiu kolejnego pokolenia. Pytanie, na które trzeba więc dziś odpowiedzieć jest następujące: czy zakażona SARS-CoV-2 matka może przekazać wirusa dziecku, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Droga, którą musi przebyć wirus, by zainfekować płód
Podczas prawidłowej ciąży, łożysko nie tylko pozwala na wymianę substancji między krwią dziecka a krążeniem matki, ale też wydziela granicę między nimi. Jest to istotne, ponieważ płód posiada materiał genetyczny zarówno od matki, jak i ojca. Dzięki barierze łożyska matka nie odbiera płodu jako ciała obcego, które należy zwalczyć i wyeliminować.
Niestety, niektóre wirusy potrafią przeniknąć przez łożysko ciężarnej. Do grupy tej należą: wspominana powyżej różyczka czy też wirus Zika (fala zachorowań w Ameryce Południowej podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio w 2016, powodująca niedorozwój mózgu u płodu). Poza łożyskiem, są jeszcze dwie drogi zakażenia między dzieckiem a matką: podczas porodu (np. wirusem opryszczki), lub też przez mleko matki (np. HIV).
Wyścig naukowców
Jak więc dowiedzieć się, czy SARS-CoV-2 zarazić można się również w brzuchu matki? Mając odpowiedni bufor czasowy, moglibyśmy pozwolić sobie na powszechne w nauce podejście: in vitro – in vivo. A więc zaczynając od badań na tysiącach komórek rosnących na laboratoryjnych szalkach, lub też hodowanych od 2018 roku organoidach łożyska. Organoidy to mini-łożyska ludzkie stworzone na plastikowej szalce laboratoryjnej. Dzięki tej wiedzy z laboratoriów, wiedzielibyśmy jak ukierunkować badania fizjologiczne in vivo u ciężarnych ssaków.
Jednak oblicze epidemii wymaga nietypowych środków i natychmiastowych odpowiedzi. Tak jak potencjalna szczepionka przeciwko SARS-CoV-2 wbrew standardowym protokołom przeskoczyła badania na modelach zwierzęcych i od razu została w USA podana pierwszym zdrowym wolontariuszom, tak i w przypadku wpływu COVID-19 na życie płodowe odpowiedzi szukać musimy bezpośrednio u ludzi.
Rokowania pierwszych noworodków podczas epidemii COVID-19
Przeanalizujmy więc wstępne dane. Doniesienia z wielu chińskich placówek sugerują, że u kobiet w ciąży zarażonych SARS-CoV-2 częściej występują powikłania okołoporodowe, w tym przedwczesne rozwiązanie (47 proc. ciąż kobiet z COVID-19). Warto jednak pamiętać, że to niekoniecznie bezpośredni wpływ wirusa SARS-CoV-2 na płód. Również odmienne, stresujące warunki ostatnich tygodni ciąży u zarażonych kobiet mogą stanowić wytłumaczenie tej obserwacji.
Ponadto dane opublikowane w jednym z najbardziej prestiżowych czasopism medycznych The Lancet napawają optymizmem. Lekarze przeanalizowali ciężarne w Wuhan (Chiny) z symptomami COVID-19, u których testy laboratoryjnie potwierdziły zakażenie wirusem. Próbki płynu amniotycznego (substancji, w której „pływa” płód), krwi pępowinowej, mleka matki oraz wymaz z gardła dziecka poddane zostały szczegółowym badaniom. W żadnym przypadku badanie tych komórek nie wykryło obecności SARS-CoV-2. Matka nie zaraziła więc płodu.
Należy jednak przyjąć ten wynik z wielką ostrożnością – badanie grupy profesora Zhang opublikowane w czasopiśmie The Lancet przeprowadzone zostało jedynie na dziewięciu ciężarnych pacjentkach. Nawet w przypadku nieleczonego wirusa HIV, tylko jedna na cztery matki zaraża dziecko. A więc choć żadna z dziewięciu ciężarnych nie przekazała wirusa SARS-CoV-2 swojemu potomkowi, nie można zakładać, że zarażenie w życiu płodowym jest niemożliwe. Ponadto, inna grupa z Wuhan ogłosiła trzy potwierdzone przypadki COVID-19 u noworodków. W tym momencie nie możemy jednak stwierdzić, czy do zarażenia zaszło podczas ciąży, czy też w warunkach szpitalnych tuż po narodzinach. Pewność dadzą dopiero analizy dziesiątki tysięcy ciąż przebiegających w krajach pogrążonych w pandemii.
Otwarte kwestie
Pierwszy przypadek zapalenia płuc spowodowanego przez COVID-19 został ogłoszony niecałe cztery miesiące temu. Kolejne tygodnie minęły, nim uświadomiliśmy sobie, że stoimy u wrót pandemii. Chociaż nakaz izolacji dotyczy nie tylko szkół i przedszkoli, ale i instytucji badawczych – pracownicy naukowi nie próżnują. Pierwsze doniesienia na małej grupie ciężarnych kobiet w Wuhan sugerują optymizm – być może zarażona kobieta nie może przekazać wirusa istocie rozwijającej się w jej brzuchu. Na razie spokój zaleca Amerykańskie Kolegium Położników i Ginekologów (ACOG) – np. matkom z podejrzeniem COVID-19 nie odradza się karmienia piersią. ACOG sugeruje jednak, by robić to w maseczce na twarzy oraz po dokładnym umyciu rąk.
Należy pamiętać, że cały okres ciąży trwa ponad dziewięć miesięcy, a pandemia COVID-19 dopiero cztery. Dlatego nadal nie mamy żadnych informacji o rokowaniu noworodków, których matki zostały zarażone koronawirusem w pierwszym trymestrze ciąży. Z pewnością następne miesiące dostarczą nam odpowiedzi na nurtujące pytania.
Za pocieszające można uznać, że Stanley Plotkin – profesor i główny pomysłodawca szczepionki przeciw różyczce, która uratowała tysiące ciąż – i tym razem jako doradca instytucji testujących potencjalne szczepionki przeciwko koronawirusowi włączył się w walkę o bezpieczną przyszłość nowego pokolenia (Wadman, M. in Science, Vol. https://www-sciencemag-org.ezp.lib.cam.ac.uk/news/2020/03/physician-whose-1964-vaccine-beat-back-rubella-working-defeat-new-coronavirus - 2020).
Autorka: Dr Agata P. Zielińska – biolog molekularny, Uniwersytet w Cambridge, Stowarzyszenie Rzecznicy Nauki
Informacje podane w pierwszym akapicie pochodzą ze strony: https://www.gov.uk/government/publications/covid-19-guidance-on-social-distancing-and-for-vulnerable-people/guidance-on-social-distancing-for-everyone-in-the-uk-and-protecting-older-people-and-vulnerable-adults
Komentarze
[ z 7]
Niestety dzieci należą do grup bardziej narażonych na zakażenie koronawirusem i one również mogą przechodzić chorobę w ciężki sposób. Oczywiście problem dotyczy każdego, ale to niekorzystny wpływ na rozwój dziecka jest tu największym problemem. Mówię tu nie tylko o problemach ze zdrowiem, ale i stanem psychicznym najmłodszych. Rodzice powinni zapewnić swoim pociechom jak najlepsze warunki do wzrostu, jednak w dzisiejszych czasach jest to coraz trudniejsze. Niektórzy decydują się podjąć radykalne kroki i wyprowadzają się z miasta. Jest to decyzja dobra jednak nie dla wszystkich możliwa. O wirusie mówi się dużo i wszyscy starają się przestrzegać norm bezpieczeństwa jednak wraz z narastającym zmęczeniem pandemią, społeczeństwo coraz lżej podchodzi do ograniczeń.
Nie ulega wątpliwościom, że aktualna sytuacja jest dosyć nietypowa i dla wielu osób z pewnością całkowicie zmieniła życia. Jeżeli ktoś ma możliwość chociaż na jakiś czas wyprowadzenie się z miasta, gdzie ryzyko zarażenia z pewnością jest większe to wydaje mi się, że jest to dobre rozwiązanie. Kolejną istotną kwestią, którą Pani poruszyła jest fakt, że pandemia, która trwa już kilka tygodni spowodowała, że wiele osób jest już nią zmęczona. Moim zdaniem bardzo istotne jest ciągłe stosowanie się do wszelkich zaleceń ponieważ nie są one zbyt wymagające, a zaznaczenia wymaga fakt, że nigdy nie wiadomo, kiedy możemy mieć kontakt z osobą, która jest albo chora ponieważ objawy mogą być niezbyt nasilone lub nie występować wcale. To przyczynia się do tego, że osoby te nie zostają w domach, co zwiększa ryzyko transmisji wirusa jeżeli nie będzie się przestrzegać zasad bezpieczeństwa.
To naturalne, że rodzice obawiają się o zdrowie swoich dzieci i szukają informacji o tym, na ile koronawirus może im zagrozić. W Internecie można znaleźć wiele nieprawdziwych informacji, a niektóre media i portale podsycają niepokój rodziców. Co zatem warto wiedzieć? Dzieci, jeśli zakażą się koronawirusem, przechodzą przez chorobę bardzo lekko, czasem wręcz bezobjawowo. Dotyczy to wszystkich dzieci, nawet tych najmłodszych. Z tego powodu, z uwagi na dobro Twoich rodziców, starszego pokolenia, ogranicz kontakt dziecka z nimi. Pamiętaj, że dzieci mogą zakażać, a dla osób starszych, z obniżoną odpornością, choroba powodowana przez koronawirusa może być groźna. Stosuj się do zaleceń dotyczących dzieci, m.in. przebywania w domu, przestrzegania zasad higieny. Dzięki temu ograniczysz ryzyko zakażenia się dziecka. Dopilnuj, by Twoje dzieci, w tym młodzież, nie spotykały się w miejscach publicznych i większych grupach, gdy nie chodzą do szkoły. Zapoznaj dziecko z zasadami higieny. Jeśli wychodzicie, pilnuj, by nie dotykało rzeczy, które dotykają inni ludzie (klamek, przycisku od domofonu, słupków, latarni itp.). Naucz je prawidłowo myć ręce. Pokaż dziecku jak poprawnie zakładać i zdejmować maseczkę. Dobierz taką, która będzie mu się podobać, zabawną lub kolorową. Może pozwól dziecku wybrać maseczkę także dla Ciebie? Pamiętaj, że obowiązek zasłaniania ust i nosa na ulicy, w urzędach, sklepach, transporcie publicznym, punktach usługowych nie dotyczy dzieci do lat 4. oraz starszych dzieci z niepełnosprawnością, które mogłyby mieć problemy z oddychaniem lub samodzielnym zdjęciem maseczki (nie musisz tego udowadniać żadnym dokumentem). Jeśli dziecko źle się czuje, powinno zostać w domu i odpoczywać. Należy izolować dziecko od osób, które źle się czują. Jeśli inny domownik ma infekcję, dziecko nie powinno przebywać razem z nim w pomieszczeniu. Pomóż swojemu dziecku poradzić sobie ze stresem związanym z koronawirusem. Wyjaśnij mu, co to jest za wirus, jak można się nim zarazić oraz jak można się przed nim chronić. Zapewnij go, że to sytuacja przejściowa, z którą sobie poradzimy, jeśli będziemy przestrzegać zasad higieny i unikania kontaktu z innymi osobami. Powiedz dziecku, że zawsze może Cię o wszystko zapytać. Pamiętaj, że dzieci inaczej patrzą na pewne sprawy. Ważne, by dużo z dzieckiem rozmawiać i by samemu zachować spokój. Pamiętaj, że dzieci i młodzież, które nie ukończyły 13. roku życia, nie mogą wyjść z domu bez Twojej opieki. Dzieci reagują na to, jak sytuację postrzegają dorośli. Kiedy rodzice i opiekunowie mówią o sytuacji spokojnie, mogą zapewnić swoim dzieciom najlepsze wsparcie. Nie udawaj, że nic się nie dzieje, dziecko widzi Twoje podenerwowanie. Poświęć trochę czasu na rozmowę z dzieckiem na temat sytuacji. Odpowiedz na pytania i podziel się faktami w sposób odpowiedni do wieku dziecka. Wytłumacz mu, czemu przez najbliższe dni nie pójdzie do szkoły czy przedszkola, czemu nie może spotkać dziadków i kolegów. Zapewnij swoje dziecko, że jest bezpieczne. Daj mu poczuć, że nie ma niczego złego w tym, jeśli czuje się zdenerwowane. Pokaż mu, jak radzić sobie z emocjami. Ogranicz dziecku możliwość oglądania wiadomości czy czytania informacji w Internecie na temat koronawirusa. Dzieci mogą źle interpretować to, co słyszą i mogą się bać czegoś, czego nie rozumieją. Zaplanuj dzień, godziny posiłków, czas na naukę i zabawę. Utrzymanie stałego rytmu dnia pomoże dziecku w codziennym funkcjonowaniu teraz i na przyszłość, gdy przyjdzie czas powrotu do przedszkola czy szkoły. Bądź wzorem do naśladowania- rób przerwy w pracy, śpij dużo, ćwicz i odżywiaj się prawidłowo. Dowiedz się, czy są jakieś zajęcia online lub wykłady, czy nauczyciele coś zadali, czy jest lista lektur do przeczytania. Jeśli masz możliwość, porozmawiaj przez telefon lub Internet z nauczycielami o zadaniach w klasie i czynnościach, które dzieci mogą wykonywać w domu, aby uczyły się zgodnie z programem. Śledź informacje dotyczące działania szkół, komunikaty MEN, stronę szkoły Twojego dziecka lub forum wymiany informacji nauczyciela z dziećmi. Zachęć je do czytania, grania w gry planszowe, nie pozwól by siedziały cały czas przed telewizorem lub w Internecie. Zaproponuj jakąś wspólną gimnastykę, włącz dziecko w prace domowe, żeby miało okazję się zmęczyć. Pamiętaj, że, jeśli Twoje dziecko ma mniej niż 13 lat, nie może wyjść z domu bez opieki rodzica lub innej osoby dorosłej. Ponieważ wprowadzono w Polsce stan epidemii, zajęcia edukacyjne zostały zawieszone aż do Świąt Wielkanocnych. Lekcje będą odbywać się poprzez platformy e-learningowe. Ministerstwo Edukacji Narodowej zmieniło przepisy tak, by umożliwić prowadzenie kształcenia na odległość, a także ocenianie i klasyfikowanie uczniów. Nowe przepisy będą obowiązywały od 25 marca 2020 r. do 24 maja 2020 r.
To bardzo ważne, abyśmy śledzili informacje dotyczące koronawirusa i tego, jak może on się objawiać. Brytyjskie NHS (National Health Service) prosi rodziców, aby zwracali uwagę na rzadką, ale niebezpieczną reakcję u dzieci, która może być związana z koronawirusem. Na oddziały szpitalne w Wielkiej Brytanii trafiają ciężko chore dzieci z nietypowymi objawami. Kilka dni temu Towarzystwo Intensywnej Terapii Pediatrycznej w Wielkiej Brytanii poinformowało o niewielkim wzroście liczby dzieci ciężko chorych, z których kilka uzyskało pozytywny wynik na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Dzieci wykazywały objawy zespołu wstrząsu toksycznego i atypowej choroby Kawasakiego. U małych pacjentów zaobserwowano ból brzucha, dolegliwości żołądkowo-jelitowe i zapalenie mięśnia sercowego. Inne objawy, które zaniepokoiły lekarzy to wysoka temperatura, niskie ciśnienie krwi, wysypka i trudności w oddychaniu. O sprawie zostało poinformowane NHS, czyli brytyjski odpowiednik ochrony zdrowia. Od razu skierowali oni alert w tej sprawie do lekarzy w całym kraju. W komunikacie do lekarzy NHS napisało, że istnieje rosnąca obawa, że związany z COVID-19 zespół zapalny dotyka dzieci z Wielkiej Brytanii. Możliwe też, że istnieje inny, niezidentyfikowany i zakaźny patogen związany z tymi przypadkami. Towarzystwo Pediatryczne potwierdziło, że na całym świecie bardzo niewiele dzieci trafia z powodu ciężkiego przebiegu COVID-19 na oddziały intensywnej terapii, ale niepokojący jest fakt, że liczba tych przypadków wzrasta, a obraz kliniczny pasuje do opisu rzadkiego stanu zapalnego. NHS uspokaja również pisząc, że na szczęście jednostki podobne do choroby Kawasakiego są bardzo rzadkie, a komplikacje zdrowotne u dzieci związane są z COVID-19. Mimo to bardzo ważne jest, aby klinicyści byli świadomi wszelkich potencjalnych powiązań. Dzięki temu będą mogli właściwie zareagować.
Choroba Kawasakiego to ostra choroba zapalna małych i średnich naczyń. Chorują na nią głównie dzieci poniżej piątego roku życia, częściej występuje u chłopców. Szczyt zachorowań przypada w okresie wiosennym i jesiennym. Choroba Kawasakiego nie jest chorobą zakaźną. Objawy choroby obejmują wysoką gorączkę, powiększenie węzłów chłonnych szyjnych, przekrwienie i obrzęk spojówek, wysypkę wielopostaciową występującą na tułowiu i kończynach, rumień w jamie ustnej i język truskawkowy. Powikłania występują rzadko i zaliczamy do nich: zapalenie osierdzia, zapalenie mięśnia sercowego, zawał serca. Związek między chorobą Kawasakiego a COVID-19 nie jest jasny. Pracownicy ochrony zdrowia przypominają również, że ryzyko poważnego zachorowania na COVID-19 przez dzieci jest bardzo niskie. Należy pamiętać, że obecne dowody wskazują, że większość dzieci z COVID-19, które są objęte opieką medyczną, przechodzi chorobę łagodnie. U około połowy dzieci występuje gorączka, ok. 40 proc. skarży się na kaszel, a mniej niż 10 proc. to przypadki z objawami żołądkowo-jelitowymi. Ogólnie dzieci łagodniej przechodzą zakażenie, ale to nie znaczy że są całkowicie bezpieczne.
Z pewnością okres, który poprzedza poród jest stresujący dla przyszłych matek. Dodatkowo pojawienie się koronawirusa może go potęgować. Od jakiegoś czasu słyszymy o tym, że w naszym kraju w bezpiecznych warunkach mogą rodzić się dzieci. W wielu jednak przypadkach może znacznie wydłużyć się czas, jaki rodzice muszą odczekać aby wziąć dzieci na własne ręce. Z pewnością jest to dla nich bardzo trudny moment, jednak zdrowie ich i dzieci jest najważniejsze. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że wirus jest jeszcze mało znany i nie wiemy dokładnie jaki może mieć wpływ na zdrowie niezależnie od wieku. Każdy organizm jest inny i w odmienny sposób może zareagować na infekcję. Bardzo ważne jest aby kobiety w ciąży były w szczególności ostrożne, ponieważ jak wiemy oraz czytamy w artykule znajdują się one w grupie podwyższonego ryzyka. Co prawda liczba zachorowań stopniowo się zmniejszyła i utrzymuje się na podobnym poziomie, jednak nie możemy zapominać o tym aby zachowywać wszelkie środki ostrożności. Da się niestety zauważyć, że wiele osób przestało się aż tak bardzo przejmować wirusem ponieważ albo noszą maseczki w niewłaściwy sposób, albo nie robią tego wcale. Nie zwracają też uwagi na to, że koniecznością jest noszenie rękawiczek w różnego rodzaju sklepach.
W niedalekiej przeszłości polska neonatologia skoncentrowała się przede wszystkim na rozwiązywaniu problemów organizacyjnych dotyczących COVID-19. Konieczne było ustalenie odpowiednich schematów postępowania na oddziałach neonatologicznych. Nie ma jeszcze odpowiedniej wiedzy na temat możliwego przebiegu infekcji spowodowanej koronawirusem SARS-CoV-2 u noworodków donoszonych czy u wcześniaków, a terapia COVID-19 w tej grupie pacjentów jest ograniczona do postępowania objawowego. Wiemy jednak, że przebieg tej choroby u nowo narodzonych dzieci był do tej pory opisywany jako stosunkowo łagodny i nie odnotowano żadnego potwierdzonego przypadku zgonu noworodka z powodu jedynej przyczyny, jaką była infekcja COVID-19. Na podstawie dotychczasowych obserwacji można więc stwierdzić, że COVID-19 nie jest chorobą w sposób istotny zagrażającą życiu zakażonych noworodków. Polska neonatologia, choć jest młodą dziedziną medycyny, plasuje się na światowym poziomie. Wszystko dzięki organizacji opieki neonatologicznej, nakładom finansowym na sprzęt, ale przede wszystkim dzięki wzbitnzm specjalistom, którzy każdego dnia walczą o życie i zdrowie najmniejszych i najbardziej niedojrzałych noworodków.Polskie Towarzystwo Neonatologiczne uaktualniło standardy w opiece neonatologicznej, które stanowią kompendium wiedzy i ułatwiają pracę lekarzom neonatologom i pediatrom w naszym kraju. Średnio co dziesiąte dziecko w Polsce rodzi się przed terminem. Wcześniaki, zwłaszcza z bardzo lub ekstremalnie małą masą ciała, wymagają po urodzeniu odpowiednio długiego pobytu na oddziałach intensywnej terapii i patologii noworodka. W okresie jesienno-zimowym bardziej niż koronawirus niebezpieczny jest dla nich wirus RS, który może prowadzić do ponownego pobytu w szpitalu i groźnych powikłań, a nawet śmierci. Kontakt z nim ma nawet 90 procent wcześniaków. Dlatego dzieci, które przyszły na świat przed czasem, warto zabezpieczyć poprzez immunoprofilaktykę, czyli podanie im gotowych przeciwciał. Świadczenie to jest refundowane przez państwo, a w całej Polsce jest prawie 70 akredytowanych ośrodków, w których można bezpłatnie z niego skorzystać. Pandemia wywołana koronawirusem przyczyniła się do tego, że opieka nad wcześniakami stała się dużym wyzwaniem. Wielu rodziców nie mogło odwiedzać swoich dzieci w szpitalach ze względu na ryzyko zakażenia koronawirusem. Zagrożeniem dla maluchów jest też wspomniany syncytialny wirus nabłonka oddechowego. W okresie jesienno-zimowym jest on przyczyną infekcji u 70 procent dzieci do drugiego roku życia, a kontakt z nim ma 90 procent wcześniaków. U zdrowych dzieci, urodzonych we właściwym czasie, może wywołać tylko lekki katar lub kaszel. Jednak dla wcześniaków jest szczególnie niebezpieczny. Z powodu przedwczesnych narodzin mają one nie w pełni dojrzałe drogi oddechowe, a to oznacza, że struktury w płucach niezbędne do oddychania nie są jeszcze wykształcone. Infekcje wywołane wirusem RS, takie jak zapalenia oskrzeli czy płuc, dodatkowo obciążają niedojrzałe płuca czego konsekwencją są zaburzenia oddychania i bezdechy. Może to prowadzić do niedotlenienia i kolejnych powikłań zdrowotnych. W efekcie konieczna jest hospitalizacja, czasem nawet na oddziale intensywnej terapii z zastosowaniem respiratora. Infekcja ta może pociągać za sobą poważne powikłania: u dzieci, które przeszły infekcję wywołaną wirusem RS, czterokrotnie częściej występuje później astma oskrzelowa.Odpowiednia opieka neonatologiczna ma znaczenie dla przebiegu niemal całego późniejszego życia pacjenta. Jeśli jest skuteczna, zapobiega potencjalnym powikłaniom zaburzającym prawidłowy rozwój dziecka w kolejnych latach.Zgodnie z danymi pochodzącymi z okręgowych izb lekarskich obecnie jest w Polsce około 1000 neonatologów. Znaczna część młodych lekarzy decydujących się na kształcenie w specjalizacjach „dziecięcych” wybiera pediatrię. Czasami zdarza się oczywiście, że lekarz z tytułem specjalisty w dziedzinie pediatrii wybiera jako drugą specjalizację neonatologię. Lekarze częściej wybierają pediatrię, ponieważ w mniejszych miejscowościach większe zapotrzebowanie jest właśnie na pediatrów. Podstawowe miejsce zatrudnienia dla neonatologa, które pozwala mu się zawodowo rozwijać, to oddział intensywnej terapii. Oczywiście, specjalista neonatologii znajdzie dla siebie miejsce również w placówkach o niższych poziomach referencyjności, ale nie będzie to wybór będący naturalnym dopełnieniem jego kształcenia. Przyczyny kryzysu kadrowego w neonatologii należy szukać także w tym, że neonatolodzy nie otwierają prywatnych praktyk. Ogranicza to tym lekarzom możliwości poprawienia swojej sytuacji finansowej. Badania przesiewowe noworodków pod kątem SMA w Polsce będą realizowane w ramach programu Ministerstwa Zdrowia, koordynowanego przez Instytut Matki i Dziecka. Lekarze dysponują skutecznymi lekami do terapii SMA, to niestety efekt leczenia jest ograniczony późną diagnozą i nieodwracalnymi zmianami w układzie nerwowym i mięśniach, powstałymi w wyniku choroby. Stąd zabiegi czynione przez ekspertów i towarzystwa pacjentów na całym świecie, aby wszystkie noworodki od razu po narodzinach zostały objęte badaniem przesiewowym w kierunku SMA. Badanie przesiewowe pod kątem tej choroby wykonuje się z kropli krwi pobranej od noworodka na bibułę. Jeśli choroba zostanie wykryta, badanie podlega dalszej weryfikacji. W tym samym czasie ocenia się liczbę zapasowych kopii genu SMN2. To pozwala określić, z jakim potencjalnym obrazem klinicznym choroby możemy mieć do czynienia u konkretnego dziecka. Jeśli dziecko ma 2 lub 3 kopie, czyli może rozwinąć postać ciężką, leczenie należy włączyć natychmiast po postawieniu rozpoznania. W Szpitalu Pediatrycznym w Bielsku-Białej stosowana jest hipotermia terapeutyczna, która nie tylko pozwala zwiększyć szanse przeżycia noworodków, które przyszły na świat z niedotlenieniem, ale też redukuje u nich ryzyko niepełnosprawności. Stosowane są dwie metody terapeutycznego chłodzenia. Pierwsza z nich to selektywne chłodzenie głowy (SHC), a druga to chłodzenie całego ciała (WBC). Druga metoda uznawana jest za lepszą. Hipotermii poddać można noworodki urodzone w 36. tygodniu ciąży lub później i należy ją zastosować jak najszybciej, warunkiem jest, aby od porodu do rozpoczęcia leczenia nie upłynęło więcej niż 6 godzin. Z obserwacji wynika, że hipotermia nie tylko zwiększa szanse przeżycia noworodków, ale także podnosi prawdopodobieństwo prawidłowego stanu neurologicznego i rozwoju w kolejnych latach. Kontakt skóry ze skórą natychmiast po porodzie, jeszcze przed ustabilizowaniem stanu dziecka, może o 25 procent zmniejszyć śmiertelność u niemowląt z bardzo niską masą urodzeniową. Kontakt "skóra do skóry" po porodzie, czyli Kangaroo Mother Care (KMC) to jeden z najskuteczniejszych sposobów zapobiegania śmiertelności niemowląt na całym świecie. Aktualne zalecenie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) mówi, że w przypadku wcześniaków kangurowanie powinno rozpocząć się, gdy tylko dziecko o niskiej wadze jest wystarczająco stabilne. U dziecka przedwcześnie urodzonego mogą wystąpić problemy w przyjmowaniu pokarmów, co jest skutkiem niedostatecznie wykształconych odruchów ssania i połykania oraz braku między nimi koordynacji. W pierwszych dniach po urodzeniu żołądek wcześniaka ma pojemność 3-5 ml. Sok żołądkowy charakteryzuje się znikomą ilością kwasu solnego i enzymów trawiennych. Częste są także ulewania i wymioty. We krwi noworodka występuje wysokie stężenie szkodliwego amoniaku, ponieważ niedobór ilościowy i zmniejszona aktywność enzymów wątrobowych biorących udział w przemianie białek ogranicza syntezę mocznika. U dzieci zbyt wcześnie urodzonych występuje także upośledzenie trawienia tłuszczów i przyswajania witamin rozpuszczalnych w tłuszczach szczególnie witaminy D, której niedobór może skutkować krzywicą. U dzieci tych obserwuje się także skłonność do niedokrwistości z powodu niedostatecznej czynności szpiku kostnego, wątroby i śledziony oraz braku zapasów składników mineralnych takich jak żelazo i miedź. Zmniejszenie masy ciała po urodzeniu wcześniaka jest większe niż u noworodków urodzonych w terminie i wraca do prawidłowych wartości między 20. a 30. dniem życia. Wydatek energetyczny na podstawowe procesy fizjologiczne jest mniejszy, natomiast wytwarzanie ciepła w organizmie jest zbyt małe. U wcześniaków zauważa się szybkie tempo wzrostu, zazwyczaj dzieci te wyrównują niedobory masy ciała i wzrostu około 12. miesiąca życia.