Naukowcy z Centrum Medycznego Vanderbilt University wykazali, że fibryna wcale nie jest niezbędna do wspomagania leczenia złamań. Dotąd sądzono, że białko to odgrywa w tym procesie kluczową rolę.

W przeprowadzonych badaniach amerykańscy naukowcy wykazali, że u myszy, u których nie występował prekursor fibryny - fibrynogen - gojenie złamania przebiegało prawidłowo. 

Dotąd sądzono, że fibryna sprzyja naprawie, stanowiąc rusztowanie we wstępnej fazie tworzenia kości. Amerykanie wykazali jednak, że u myszy, u których brakowało plazminy (enzymu usuwającego fibrynę), upośledzeniu ulegały zarówno unaczynienie, jak i zespolenie kości. Gdy u zmodyfikowanych genetycznie gryzoni fibrynogen usuwano farmakologicznie, przywracano normalny wzorzec naprawy złamania.

Zdaniem naukowców u dzieci, u których poziom fibrynogenu jest mniej więcej o połowę niższy niż u dorosłych, kości goją się szybko. Gdyby udało się obniżyć poziom fibrynogenu albo zwiększyć aktywność plazminy, można by upodobnić dorosłych pacjentów ze złamaniami do dzieci, a przez to przyśpieszyć ich proces gojenia się złamań.