To, co jemy, pijemy i czym oddychamy ma zasadniczy wpływ na nasze zdrowie - mówili uczestnicy wtorkowej konferencji "Żywność, woda i powietrze – czy żyjemy w bezpiecznym otoczeniu?", zorganizowanej we wtorek w Warszawie.

O wpływie otoczenia na zdrowie człowieka mówili uczestnicy konferencji "Żywność, woda i powietrze – czy żyjemy w bezpiecznym otoczeniu?", zorganizowanej w Warszawie przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny. Omawiali problemy tak bardzo różne, jak spalanie śmieci, przystosowanie do zmian klimatu czy... picie wody.

O narażeniu Polaków na pestycydy i dioksyny obecne w żywności mówił dr hab. Paweł Struciński z NIZP-PZH. Zaznaczył on, że pozostałości pestycydów (środków ochrony roślin) udaje się wykryć mniej więcej w połowie dostępnej na terenie Unii Europejskiej żywności. Szczególnie często nadmiar pestycydów można znaleźć w sałacie i kapuście pekińskiej, a z owoców - w czarnych porzeczkach oraz jabłkach.

Jednocześnie, jak dodał ekspert, praktycznie w całej żywności można stwierdzić obecność dioksyn. Są to toksyczne produkty uboczne niekontrolowanego spalania różnych materiałów. Do atmosfery dostają się one np. z instalacji do wysokotemperaturowego spalania odpadków, spalania opon samochodowych, benzyny ołowiowej, węgla w elektrowniach i elektrociepłowniach, drewna oraz w zwykłych paleniskach domowych. Ostatecznie jednak trafiają do żywności. Dr Struciński przypomniał o zaskakujących wynikach badań jaj, w których wykazano, że najmniej dioksyn zawierały jaja z tzw. chowu klatkowego, a najwięcej – jaja kur z chowu ekologicznego.

Zawartość dioksyn w żywności, a także w paszach dla zwierząt, monitoruje w Polsce Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach (http://www.piwet.pulawy.pl/por/dioksyny.html).

Z kolei o bezpieczeństwie związanym z piciem wody mówiła reprezentująca NIZP-PZH lek. med. Dorota Maziarka. Ponieważ - jak zaznaczyła - wodę spożywamy codziennie w dużych ilościach - ważne jest, by była ona czysta. Jak wykazały badania, najlepszą jakość ma zwykle wodą z dobrze nadzorowanych wodociągów. Obecnie do takiej wody ma dostęp prawie 92 proc. Polaków (w miastach jest to 96,5 proc., na wsi - 85 proc). Do skażenia wód powierzchniowych może dochodzić tam, gdzie pojawiają się problemy z dostępem do sieci kanalizacyjnej - mówiła ekspert.

Maziarka zwróciła uwagę, że Polacy piją stosunkowo mało wody: średnio 1,64 litra dziennie. To znacznie mniej, niż na przykład Niemcy (2,47 litra dziennie) czy Brytyjczycy (2,32), ale też znacznie więcej od Japończyków (1,50 litra dziennie), czy Francuzów (1,56). U co trzeciego Polaka spożycie wody nie przekracza 75 proc. zalecanego.

Dr Krzysztof Skotak NIZP-PZH oraz Instytutu Ochrony Środowiska mówił z kolei o zagrożeniach związanych z konsekwencjami ocieplenia i zmian klimatu. W efekcie zmian klimatu zmniejszyć się może dostępność do wody, pogorszy się też jej jakość - podkreślił naukowiec. Dodał, że już dziś w całej Europie występują susze. Na większości obszaru Polski zagrażają one uprawom, zarówno ziemniaków i zbóż, jak i owoców.

Inną konsekwencją zmian klimatu są częstsze tornada, deszcze nawalne i powodzie, osunięcia ziemi, pożary, zakwity sinic czy fale upałów. Pośrednim skutkiem tych zmian są częściej występujące zaburzenia psychiczne, choroby alergiczne, choroby układu krążenia, dróg oddechowych oraz choroby przenoszone przez wektory, na przykład komary i kleszcze. Dzięki wyższym temperaturom stale zwiększa się zasięg występowania malarycznych komarów, natomiast w Polsce jest coraz więcej kleszczy. Rozprzestrzeniają się również szkodliwe gatunki inwazyjne, jak barszcz Sosnowskiego.

Jak zaznaczył, ograniczanie emisji gazów cieplarnianych może nie wystarczyć, aby powstrzymać konsekwencje ocieplenie i trzeba będzie próbować adaptacji.

Możliwe mechanizmy adaptacji omawiał na przykładzie tzw. miejskich wysp ciepła, który nasila się w związku z ociepleniem i częstszymi falami letnich upałów. W czasie upałów mury budynków, ulice i inne elementy miejskiej infrastruktury mocno się nagrzewają - do tego stopnia, że nawet nocą utrzymuje się bardzo wysoka temperatura. W połączeniu ze złą jakością powietrza w miastach (w których zabudowywane są korytarze - kliny napowietrzające, np. w Warszawie kliny wilanowski i bródnowski praktycznie całkowicie zabudowano) zjawisko to wpływa nie tylko na samopoczucie ludzi, ale też ich zdrowie - zwłaszcza osób starszych.

Wśród przedstawionych przez doktora Skotaka środków zaradczych jest tworzenie porośniętych zielenią, nienagrzewających się ścian domów czy popularne na Węgrzech wiszące misy - sadzawki otoczone zielenią. Kurtyny wodne i fontanny stosowane w Polsce pozwalają się ochłodzić, jeśli jednak nie są zasilane wodą wodociągową, a krążąca w obiegu zamkniętym, mogą być siedliskiem chorób bakterii powodujących choroby układu oddechowego - mówił.

"Żywność, woda i powietrze – czy żyjemy w bezpiecznym otoczeniu?" była już trzecią w tym roku konferencją naukową z okazji stulecia działalności obecnego NIZP-PZH. Wraz z niepodległą Polską, 21 listopada 1918 r., powstał Państwowy Centralny Zakład Epidemiologiczny. Kierownictwo placówki objął dr Ludwik Witold Rajchman, późniejszy współzałożyciel UNICEF, zaś jego współpracownikami byli twórca polskiej szkoły immunologii orz podstaw nauki o grupach krwi. prof. Ludwik Hirszfeld i odkrywca witamin Kazimierz Funk. Pierwszym zadaniem nowej instytucji było zapobieganie i zwalczanie epidemii tyfusu, czerwonki i cholery, występujących wówczas na ziemia polskich. (PAP)


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Paweł Wernicki