Zespół młodych kardiologów Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze przeprowadził już blisko 30 innowacyjnych zabiegów stymulacji tzw. pęczka Hisa u pacjentów z zaburzeniami rytmu serca. Najstarszy pacjent miał 89 lat. Tego typu zabiegi wykonuje się obecnie w zaledwie kilkunastu ośrodkach w kraju.

– Stymulacja pęczka Hisa polega na wszczepieniu elektrody bezpośrednio w układ bodźcoprzewodzący serca. We współczesnej medycynie jest to najbardziej fizjologiczna forma stymulacji serca – wyjaśnia lek. Paweł Jesionowski.

W Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze z powodzeniem zabieg ten wykonuje od pewnego czasu dwóch młodych lekarzy: Maciej Fularz i Karol Karaśkiewicz. Tym samym zielonogórska placówka dołączyła do elitarnego grona stosującego tę nowatorską metodę u swoich pacjentów.

Dlaczego tak niewiele ośrodków stosuje tę metodę? Ponieważ, aby go przeprowadzić, potrzebny jest nie tylko odpowiedni sprzęt, ale przede wszystkim wysokiej klasy specjaliści o wyjątkowych umiejętnościach. Zabieg wymaga bowiem niezwykłej precyzji – elektrodą o średnicy mniejszej niż 1 mm należy trafić w strukturę bijącego serca o wymiarach kilku milimetrów.

– Po wykonaniu kilkucentymetrowego nacięcia należy uzyskać dostęp żylny – najczęściej poprzez nakłucie żyły podobojczykowej – opisuje lek. Maciej Fularz. – Tą drogą, poprzez specjalnie uformowany cewnik prowadzący, elektroda jest wprowadzana do serca. Wówczas, na podstawie potencjałów odczytywanych przez końcówkę elektrody, szuka się niewielkiego obszaru pęczka Hisa. Po znalezieniu sygnału pęczka Hisa wkręca się elektrodę. Później należy potwierdzić, czy uzyskano właściwą stymulację przewodzoną do komory w sposób identyczny z naturalnym. Natomiast stymulacja okolicy lewej odnogi pęczka Hisa polega na wkręceniu elektrody w odpowiednim miejscu, głęboko w przegrodę międzykomorową, gdzie znajdują się włókna tej struktury.

W obu przypadkach nie pobudza się mięśnia sercowego w jednym punkcie (jak ma to miejsce przy tradycyjnej stymulacji) lecz stymulujemy naturalne „przewody elektryczne”, które rozprowadzają pobudzenie po całym sercu, gwarantując jego synchroniczny skurcz.

Do zabiegów kwalifikowani są głównie pacjenci z zaburzeniami przewodzenia przedsionkowo komorowego, w szczególności przy współistnieniu niewydolności serca. Pacjenci zielonogórskiego szpitala to w większości Lubuszanie w zaawansowanym wieku, czyli po 70. roku życia.

– Zachęcamy lekarzy – zarówno podstawowej opieki zdrowotnej, jak i kardiologów, do kierowania pacjentów do naszej poradni przyszpitalnej, celem konsultacji przed wszczepieniem – mówi lek. Karol Karaśkiewicz. – Przede wszystkim pacjentów z tzw. blokami przedsionkowo-komorowymi.

Niepokojące objawy schorzenia, które można skorygować wszczepieniem stymulatora to: omdlenia, zawroty głowy, osłabienie, wolna praca serca, spadek tolerancji wysiłku.


Źródło: Szpital Uniwersytecki imienia Karola Marcinkowskiego w Zielonej Górze